W ostatnią niedzielę koszykarze Startu Gdynia w dramatycznych okolicznościach pokonali Asseco Prokom 81:80. Co ciekawe, jeszcze na dwie sekundy przed końcem gospodarze przegrywali jeszcze 78:80, ale Maciej Kucharek trzypunktowym rzutem dał zwycięstwo drużynie Startu.
Przed Startem kolejny trudny mecz, bo w piątkowy wieczór podejmą Trefl Sopot. Zespół Davida Dedka nie ukrywa, że marzy im się powtórzenie wyniku z niedzielnego spotkania. - Bardzo byśmy sobie tego życzyli, żeby była powtórka, może nie w tak dramatycznych okolicznościach jak w meczu Asseco Prokomem Gdynia. Nie mamy nic przeciwko, żeby odnieść zwycięstwo i będziemy o to walczyć. Nie zawsze to wychodzi tak jak by się chciało, ale na pewno włożymy w ten mecz całe serce i całą energię. Jest to ostatni pojedynek przed świętami. Mamy parę dni wolnych, więc wolelibyśmy jechać do domu w dobrych nastrojach - mówi Marcin Malczyk ze Startu Gdynia.
Gracz z Gdyni dodaje, że Tauron Basket Liga jest w tym sezonie tak wyrównana, że ciężko cokolwiek wyrokować przed meczem. - W tej lidze są tak wyrównane zespoły, że ciężko cokolwiek powiedzieć. My wygraliśmy z Asseco, a później oni jadą do Zgorzelca i tam wygrywają. Według mnie w dużej mierze zależne jest to od dyspozycji dnia, nastawienie do meczu i od tego, jak to się czasem mówi, czy dany przeciwnik "leży" drużynie, czy też nie.
Przed Malczykiem jednak trudne zadanie, ponieważ będzie musiał zmagać się z całą plejadą obwodowych zawodników Trefla, w tym m.in. Adamem Waczyńskim, Piotrem Dąbrowskim, czy Michałem Michalakiem. W ekipie z Sopotu nie ma już Przemysława Zamojskiego, który odszedł do Asseco Prokomu Gdynia. - Na pewno mają tam dobrych chłopaków na tych pozycjach. Będę starał się ze wszystkich sił, jak najbardziej utrudnić im życie, aby nie mogli zdobywać łatwych punktów - kończy Malczyk.