Dąbrowscy koszykarze kolejny raz udowodnili, że na własnym parkiecie są bardzo groźną, a przede wszystkim trudną do pokonania drużyną. W obecnym sezonie już trzykrotnie wygrywali w hali "Centrum", w dodatku za każdym razem w meczu określanym mianem hitu kolejki. W Dąbrowie Górniczej przegrali kolejno AZS WSGK Polfarmex Kutno (77:80), Polski Cukier SIDEn Toruń (66:76) oraz PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno (77:86).
Ostatnie, niedzielne spotkanie z krośnianami nie było tak zacięte, jak wskazuje na to końcowy wynik. Przez trzy pierwsze odsłony MKS grał skutecznie, wykorzystywał błędy rywali i zbudował wysoką przewagę, która przed ostatnią odsłoną wynosiła 22 punkty (69:47). Dopiero w czwartej kwarcie podopieczni Dusana Radovicia zdołali zniwelować straty za sprawą zmian dąbrowskiego szkoleniowca, który rozpoczął tę odsłonę młodymi zawodnikami, a MOSiR tę część meczu wygrał 30:17. - Przez trzy kwarty pomału, ale systematycznie budowaliśmy przewagę, która urosła do 22 punktów. Mamy jednak założenia, by ogrywać młodych zawodników, więc dostali szansę. Niestety, nie wykorzystaliśmy trzech stuprocentowych sytuacji spod kosza i z 22 punktów zrobiło się 16, a chwilę później 14, przez co zrobiło się niebezpiecznie. Gdy wróciliśmy do ustawienia początkowego, to ponownie przejęliśmy kontrolę nad meczem i zasłużenie wygraliśmy - wyjaśnił trener MKS-u, Wojciech Wieczorek. - Myślę, że biorąc pod uwagę cały mecz, byliśmy zespołem lepszym - dodał.
W spotkaniu z MOSiRem w składzie MKS-u ponownie, bo po rocznej przerwie zadebiutował Marek Piechowicz, który wszedł na parkiet od początku drugiej kwarty, a kibice przywitali go oklaskami oraz transparentem "Witaj w domu Marku!". - Przed Markiem bardzo ciężka praca, by doszedł do optymalnej formy, do dyspozycji, której oczekujemy od niego. On potrzebuje trochę czasu na parkiecie, to był jego pierwszy mecz w tym sezonie, ma nasze zaufanie i cierpliwie czekamy, aż wróci do swojej dyspozycji - ocenił występ swojego podopiecznego Wieczorek.
W nerwowej i zaciętej końcówce odpowiedzialność za zdobywanie punktów wzięli na siebie Michał Wołoszyn, który trafił cenną trójkę, a chwilę później Piotr Zieliński popisał się dwoma celnymi lay-upami. Jednak przez całe spotkanie zdobycze punktowe rozłożyły się mniej więcej na cały zespół, co jest tylko potwierdzeniem zespołowej gry MKS-u, w którym wszyscy koszykarze się uzupełniają. - Mamy Michała Wołoszyna, na którego wszystkie zespoły orientują swoją obronę, on ma bardzo trudne zadanie, ale mimo to uzbierał 16 punktów i potrafił w ważnym momencie wziąć na siebie odpowiedzialność, gdyż trafił trójkę. Tego właśnie od niego oczekujemy. Pozostali zawodnicy są poważnymi opcjami ofensywnymi i defensywnymi, dzięki czemu potrafimy grać bez swoich najlepszych zawodników. Zdobycze punktowe rozkładają się na cały zespół, a to nas bardzo cieszy - nie krył zadowolenia Wojciech Wieczorek.