Łukasz Wichniarz jest zadowolony, że w tym sezonie gra PGE Turowie Zgorzelec. - W Kołobrzegu prowadziłem rozmowy, w zasadzie cały czas. Były tam pewne problemy, więc trochę się obawiałem o swoją przyszłość. Trafiła się oferta ze Zgorzelca i cieszę się, że teraz tu gram. Takim drużynom się zwyczajnie nie odmawia. Mamy bardzo długą ławkę i nie ma nic za darmo. Ciężko trenuje i jestem do dyspozycji trenera. Gramy dużo więc wiem, że trener da mi szansę i będę musiał ją wykorzystać - mówi zawodnik Turowa.
Dla podopiecznych Miodraga Rajkovicia wygrana z Jeziorem Tarnobrzeg to kolejny krok do przodu. - Cieszymy się z tego bardzo, po to tu przyjechaliśmy. Na pewno obrona wygrała nam ten mecz. Zagraliśmy bardzo dobrze, i powstrzymaliśmy atak gospodarzy. Ważna też była pierwsza kwarta. Drużyna z Tarnobrzega jakby straciła entuzjazm i opadła z sił, tak to wyglądało. Nasza skuteczność też była fajna, i to sprawiło, że Jezioro nie zagroziło nam w tym meczu.
Doświadczony zawodnik uważa, że kluczem do wygranej był wysoki poziom koncentracji. - Trener świetnie o to zadbał. Powiedział nam, że to gospodarze są faworytem a nie my. Mówił, że przeczytał to w jakiejś gazecie. Zadziałało to na nas jak płachta na byka. Pokazaliśmy, że jesteśmy liderem i to inni muszą się nas bać. Należy pamiętać, że dużo gramy i z czasem może być ciężko. Póki co jest wszystko dobrze, są zawodnicy którzy grają więcej, ale to z czasem się na pewno wyrówna. Trener zadba o wszystkich, żeby nie byli przemęczeni. Dużo grania na początku sezonu na pewno też nam pomaga, możemy się lepiej zgrać i poznać. Wierzymy, że sztab szkoleniowy i medyczny wie co robi. Nie możemy teraz na nic narzekać - przekonuje były gracz Kotwicy.
Dla koszykarzy ze Zgorzelca, Liga VTB to okazja do poprawy swoich umiejętności. - Granie z takimi rywalami to świetna sprawa, i duże wyzwanie. Możemy się wiele nauczyć. To na pewno zaprocentuje w przyszłości, więc traktujemy te rozgrywki bardzo poważnie. Możemy jeszcze poprawić swoją grę. Błędy będą zawsze, podstawa to maksymalna ich redukcja. Najlepsza forma powinna przyjść w najbardziej odpowiednim momencie - kończy Łukasz Wichniarz.