Przed spotkaniem trener Kutna Jarosław Krysiewicz podkreślał, że choć zdają sobie sprawę z siły rywala, to jadą do Kielc po zwycięstwo. - Musimy od początku meczu narzucić swój styl gry - przybliżał receptę na sukces opiekun akademików.
Pojedynek lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy już po półtorej minuty prowadzili 7:2. Kielczanie próbowali nawiązać walkę, a ciężar gry na siebie wziął Kamil Kamecki, który tylko w pierwszej kwarcie zdobył 12 punktów. To dzięki niemu już w 5. minucie było 9:9, a dodatkowo do tego momentu przyjezdni mieli już na koncie 5 fauli. W efekcie na boisku za Jakuba Dłuskiego pojawił się Łukasz Kwiatkowski. UMKS grał mądrze w obronie, a niesieni dopingiem miejscowej publiczności w 8. minucie wyszli na na jedyne prowadzenie w meczu (14:13). Pod koniec kwarty Kwiatkowski oraz Piotr Trepka próbowali rzutów z dystansu, lecz ich zespół zakończył tę część z tylko punktowym prowadzeniem.
AZS od początku drugiej kwarty ruszył do ataku. "Trójkami" popisali się Trepka i Szymon Rduch, i po 13 minutach było 23:17 dla przyjezdnych, którzy zaczęli kontrolować spotkanie. Trener Gil próbował pobudzić swój zespół do walki, ale żadna z dwóch przerw na żądanie nie przyniosła efektu. Podopieczni Jarosława Krysiewicza zneutralizowali poczynania liderów UMKS-u: Łukasza Fąfary oraz Marcina Wróbla i już po 19. minutach prowadzili 40:24. Bolączką kieleckiego zespołu były notoryczne straty - 13 w ciągu 20 minut, z których rywale zdobyli 11 pkt. Po pierwszej połowie Kutno prowadziło 42:28, choć różnica w rzutach z gry w obu drużynach wynosiła zaledwie... 0,5% (38,5% Kielc, 39% Kutna).
Spotkanie rozstrzygnęło się w trzeciej kwarcie. AZS w ciągu 2,5 minuty notuje serię 10:3 i odskakuje rywalom na dwadzieścia jeden punktów (52:31). Przyjezdni, wymieniani wśród faworytów do awansu, niczym rasowy bokser punktowali kielczan, a gospodarze nie potrafili trafić nawet z czystych pozycji. W 25. minucie było 61:35, a w 29. - po rzucie Wojciecha Glabasa - 70:39.
W ostatniej kwarcie Kutno ograniczało się do utrzymania korzystnego wyniku, a Kielce wreszcie zagrały jak na gospodarza przystaje. W ciągu sześciu minut odrobili osiem punktów (57:79). Gdy wydawało się, że zdołają doprowadzić do porażki poniżej dwudziestu punktów, dwoma rzutami z dystansu z rzędu popisał się Grzegorz Małecki. Ten 28-letni obrońca z 23 punktami był najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania. Ostatecznie mecz zakończył się zasłużoną wygraną gości 89:65. W ekipie akademików na wyróżnienie zasługuje Jakub Dłuski, który zanotował double-double (15 pkt, 14 zb.). W drużynie UMKS-u 14 punktów miał Kamil Kamecki, a o dwa mniej Wojciech Miernik.
- Dostaliśmy solidną lekcję koszykówki od Kutna. Widać było różnicę klas. Nie zagraliśmy tak jak potrafimy, ale nawet gdybyśmy grali na 100% swoich możliwości, to o zwycięstwo byłoby trudno. Przegraliśmy wyraźnie na desce (29:42 - przyp. red.), do tego dużo strat, co jest naszym problemem - powiedział po spotkaniu trener Kielc, Rafał Gil.
UMKS Kielce – AZS WSGK Polfarmex Kutno 65:89 (14:15, 14:27, 13:29, 24:18)
UMKS: Kamecki 14, Miernik 12, Busz 8 (2), Tokarski 8, Wróbel 6, Kijanowski 5, Makuch 5, Jaworski 3, Fąfara 2, Bacik 2, Bajtus 0, Lewandowski 0
AZS Kutno: Małecki 23 (3), Dłuski 15 (14 zb.), Kwiatkowski 12, Trepka 9 (2), Mazur 8 (2), Bręk 7 (1), Glabas 7, Rduch 6 (1), Szwed 2, Janczura 0