- Zwycięzców się nie osądza, a ja chciałbym tylko bardzo pogratulować moim zawodniczkom za tą wygraną - to będzie cały mój komentarz do tego meczu - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener rybnickiej drużyny Kazimierz Mikołajec.
Problemy zaczęły się już na długo przed meczem, bowiem lekko podkręcony staw skokowy przeszkadzał w normalnej grze Leah Metcalf. - Mam ograniczone możliwości ruchu, ale musiałam zagrać - powiedziała amerykańska rozgrywająca, która z dorobkiem 15 punktów okazała się najskuteczniejszą zawodniczką KK ROW. - Zagrała praktycznie na własne życzenie i w mojej opinii zagrała na 60 procent swoich możliwości. To widać jaki potencjał w niej drzemie - dodał Mikołajec.
Innym problemem był fakt, że do meczu zespół przystąpił w zaledwie dziewięcioosobowym składzie, bowiem brak odpowiednich dokumentów stanął na przeszkodzie gry Aldonie Morawiec, Martynie Stelmach i Joannie Łabuz. - Przez to mieliśmy małą rotację, ale w środę wszystkie powinny znaleźć się już w składzie - mówi trener.
Wszystkie te problemy miały swoją kulminację w początkowych minutach meczu, kiedy to Basketball Investments Gdynia prowadził już nawet 16:3. - Grałyśmy wtedy słabo. W późniejszym czasie poprawiłyśmy zdecydowanie grę w defensywie i to było kluczem do wygranej - przyznała szczerze Magdalena Radwan, kapitan zespołu. To właśnie po jej celnej trójce ROW w drugiej kwarcie wyszedł po raz pierwszy w meczu na prowadzenie.
- Mocno obawiałem się tego meczu. Dziewczyny pokazały jednak ogromny charakter, wolę walki i serce do gry. Mimo tych wszystkich problemów wyciągnęły ten ważny dla nas mecz i rozpoczęliśmy sezon od wygranej. Zawodniczkom należy się wielki szacunek - zakończyła Mikołajec.
KK ROW po raz pierwszy w swojej historii pokonał ekipę z Gdyni, ale czasu na świętowanie nie ma zbyt dużo. Już w środę do Rybnika zawita podrażniona toruńska Energa, która będzie chciała zmazać plamę po porażce z Artego Bydgoszcz. Gospodynie będą chciały jednak ponownie pokazać się z dobrej strony i ich celem jest pełna pula punktów.