Tuż po zakończonym sezonie włodarze PGE Turowa Zgorzelec przedłużyli kontrakt z Michałem Chylińskim, ogłaszając ponadto, że ważną umowę na kolejny sezon mają Damian Kulig oraz David Jackson. Wśród koszykarzy z poprzedniego składu, na liście życzeń znajdowało się także nazwisko francuskiego skrzydłowego z polskim paszportem - Aarona Cela.
- Rzeczywiście, po sezonie otrzymałem informację z klubu, że widzieliby mnie w składzie na kolejny sezon - potwierdza tamte doniesienia 25-letni zawodnik, dla którego minione rozgrywki były debiutem na polskich parkietach. Koszykarz zaprezentował się z bardzo korzystnej strony - w ciągu 18 minut spędzanych na parkiecie notował przeciętnie 7,0 punku i 3,6 zbiórki.
- Ja zresztą też powiedziałem kierownictwu, że bardzo chętnie spędzę w Zgorzelcu jeszcze jeden rok. Bardzo podobała mi się atmosfera, jaką stworzyliśmy w zespole i ludzie, których tutaj spotkałem. Dodatkowo, organizacja klubu stała na wysokim poziomie. Tym bardziej szkoda końcówki sezonu, którego nie udało zakończyć się pozytywnym akcentem. Mimo wszystko jednak uznałem, że kolejny rok w PGE Turowie będzie dla mnie korzystny - mówi skrzydłowy.
Zatem tuż po zakończonym sezonie obie strony wyraziły chęć kontynuowania współpracy, jednak jak to często bywa - od słów do czynów droga dość daleka i nie zawsze możliwa do przebycia. - Do niedawna czekałem spokojnie, bo wiedziałem, że Turów nie ma trenera, a z klubu dostałem sygnał, że dopóki jego nie będzie, nie będą podejmować decyzji. Rozumiałem to, no ale od kilku dni wiadomo już kto będzie prowadził Turów w przyszłych rozgrywkach, a mój telefon milczy, ze Zgorzelca nie dzwonią. Nie bardzo wiem, co to wszystko może oznaczać... - tłumaczy Cel. Być może Francuz z polskim paszportem nie mieści się w koncepcji trenera Miodraga Rajkovicia, choć to przecież zdecydowanie lepsza wersja Slavisy Bogavaca, którego Serb prowadził w Śląsku.
Brak telefonu ze Zgorzelca nie powoduje jednak u 25-latka niepokoju. Po minionym sezonie koszykarz nie narzeka bowiem na brak ofert. - Mam ciekawe propozycje z Francji, mam również oferty gry z polskich klubów, więc jest w porządku. Nie ukrywam jednak, że jeśli miałbym zostać w Polsce, to najbardziej chciałbym w Zgorzelcu. Czułem się w tym klubie naprawdę dobrze. No ale jeśli nie uda się porozumieć, to trudno. Mam bardzo ciekawą ofertę z jednego z klubów ekstraklasy francuskiej, a jakiś czas temu mój agent poinformował mnie o kontakcie ze strony Anwilu. Konkretnych rozmów jednak nie było - zaznacza zawodnik.
Cel może być łakomym kąskiem dla klubów z czołówki Tauron Basket Ligi ze względu na polski paszport, którym dysponuje ze względu na pochodzenie swoich rodziców (oboje są Polakami, za to Cel urodził się już we francuskim Orleanie), ale nie tylko. Poprzedni sezon pokazał, że jego największym atutem jest umiejętność dopasowania się do każdej sytuacji meczowej - co prawda najlepiej czuje się jako wsparcie dla pierwszoplanowych postaci zespołu, ale potrafi również, kiedy trzeba, sam wziąć na swoje barki ciężary gry.
Aaron Cel: Ze Zgorzelca nie dzwonią
Jeszcze nieco ponad tydzień temu Aaron Cel jedną nogą w kolejnym sezonie był w PGE Turowie Zgorzelec. Obecnie przedłużenie kontraktu Francuza z polskim paszportem nie jest już takie pewne.