Podsumowanie sezonu FGE, Matizol Lider Pruszków: Tym razem piątka nie satysfakcjonowała

Co w jednym sezonie jest wielkim osiągnięciem, w drugim już niekoniecznie. Tak było w przypadku pruszkowskiego zespołu, który drugi sezon z rzędu uplasował się na piątej pozycji w FGE.

Piąte miejsce w sezonie 2010/2011 przyjęto w Pruszkowie z euforią. W kolejnych rozgrywkach zespół miał włączyć się do walki o czwórkę, a po cichu marzenia kierowane były nawet w stronę medalu. Tak się jednak nie stało, a duża w tym "zasługa" pierwszej części sezonu, która wybitnie nie wyszła podwarszawskiej drużynie.
- Cieszę się, że znów zagram w Polsce, bo tego właśnie chciałam

- cieszyła się przed sezonem Laurie Koehn, nowa zawodniczka Lidera. Cieszyli się również włodarze klubu, bowiem każdy zdawał sobie sprawę z tego, jakim dużym wzmocnieniem jest Koehn. Sezon jednak na dobre się jeszcze nie rozpoczął, a Arkadiusz Koniecki już nie mógł korzystać z jej usług, bowiem ta doznała kontuzji stopy, która wyeliminowała ją na kilka tygodni.

To właśnie na kontuzję Koehn oraz grę poniżej oczekiwań kreowanej na gwiazdę drużyny Amber Holt spadła wina za słabe wyniki teamu z Pruszkowa. - Być może mamy nazwiska, ale niestety nie mamy drużyny. Jak nie kontuzje to inne przyczyny powodują, że ten zespół w niektórych meczach praktycznie grał koszykówkę, jak gdyby po raz pierwszy się ze sobą spotkał na parkiecie - mówił wówczas Koniecki.

Matizol Lider grał fatalnie, a seria trzech kolejnych porażek spowodowała, że w drużynie doszło do poważnej zmiany. Włodarze klubu nie wytrzymali bowiem koszmarnych wyników, a zapłacił za to Koniecki, którego zastąpił Adam Prabucki. - Nasz zespół w chwili obecnej jest w okresie, kiedy musi dużo pracować. Mamy nowego trenera i zaczynamy dużo rzeczy niemal od nowa - powiedziała po powrocie do drużyny Koehn.

Nieudaną pierwszą część sezonu pruszkowianki zakończyły ważną wygraną w Gorzowie Wielkopolskim, a to napawało optymizmem. Ten zachwiało jednak nieco odejście z drużyny Holt, która co prawda grała poniżej oczekiwań, ale była ważnym ogniwem zespołu. - Ósme miejsce na półmetku rozgrywek sprawiło, że pewne pieniądze nam uciekły. Musieliśmy wprowadzić program oszczędnościowy. Kontrakt z Holt skończył się nam 24 grudnia. Chcieliśmy go przedłużyć, ale na trochę innych warunkach - tłumaczył wówczas powody rozstania Paweł Kędzierski, prezes klubu.

Holt odeszła, ale w zamian za to do drużyny dołączyły Natalija Trofimowa oraz Angelina Williams. Z Amerykanką wiązano duże nadzieje, a ona sama również miała nadzieję na dobry basket. - Chcę pomóc drużynie na tyle, na ile będę w stanie - mówiła tuż po przylocie do Polski.

Początek 2012 roku nie przyniósł dobrych wyników, ale z biegiem czasu Matizol Lider zaczął wygrywać ważne mecze. Momentem przełomowym była wygrana w Toruniu nad Energą. - W końcu! - cieszyła się wówczas Aleksandra Chomać, kapitan Matizol Lidera Pruszków. - Teraz trzeba skupić się na meczu w Bydgoszczy i zagrać dokładnie tak, jak w ostatnim meczu, bo to był nasz bardzo dobry występ. Koleżanki Chomać dostosowały się do słów swojego kapitana i w Bydgoszczy również zagrały bardzo dobrze, wygrały mecz i zapewniły sobie miejsce w fazie play off. Do końca rundy zasadniczej podopieczne Prabuckiego walczyły o jak najlepsze rozstawienie, a ostatecznie wszystko stanęło na miejscu 6.

W ćwierćfinałach na Matizol Lider czekał gdyński Lotos. Po przegranej w Trójmieście różnicą 24 punktów, nikt nie dawał pruszkowiankom dużych nadziei na sukces we własnej hali. Stało się jednak inaczej. - Zagrałyśmy w tym meczu naprawdę bardzo twardo. Chciałyśmy zagrać jeszcze jeden mecz w tej serii dlatego wiedziałyśmy, że ten mecz musimy wygrać. Byłyśmy świadome tego o co toczy się gra - mówiła po wygranej 60:55 Williams. Trzeci mecz serii to jednak znów popis Lotosu i marzenia o grze w strefie medalowej trzeba było zapomnieć...

W walce o piąte miejsce na pruszkowianki czekała ekipa KSSSE AZS PWSZ. Sześć trójek i 24 oczka Koehn mocno przybliżyły Lidera do przejścia pierwszej przeszkody. - To jest dopiero połowa rywalizacji - przekonywała po pierwszym z dwóch meczów Amerykanka, jak gdyby przeczuwając problemy w rewanżu. Akademiczki rewanż wygrały, ale do awansu zabrakło trzech punktów i to Matizol Lider stanął do walki o 5. miejsce.

W starciach z KK ROW Rybnik team z Pruszkowa triumfował dwukrotnie, a sprawę rozstrzygnął już w pierwszym starciu, które wygrał aż 84:63. - Rozstrzygnięcia w spotkaniach o miejsca 5-8 zapadają dzięki koncentracji. To właśnie ona jest tutaj najważniejsza - przekonywał Prabucki, który jednocześnie mocno zastanawiał się nad sensem rozgrywania takich spotkań...

Akurat trener teamu spod Warszawy nie może narzekać, bowiem w tych meczach jego zespół osiągnął maksimum. W Pruszkowie zadowolenie było jednak nie do końca pełne, bowiem wszyscy mocno liczyli, że uda się znaleźć drużynie w czwórce. Pozytywów szukała jednak doświadczona Anna Wielebnowska. - Początek sezonu w naszym wykonaniu był słaby, ale w późniejszej fazie zaczęłyśmy łapać właściwy rytm gry i w ostatnich meczach widać naszą dobrą grę - kończy doświadczona zawodniczka.

Liczby Matizol Lidera Pruszków w sezonie 2011/2012:

Liczba meczów: 33
Liczba zwycięstw: 19
Liczba porażek: 14
Liczba zdobytych punktów: 2196
Liczba straconych punktów: 2157
Skuteczność z linii rzutów wolnych: 68%
Skuteczność rzutów z gry: 41%
Skuteczność rzutów za 3 punkty: 35%

Najskuteczniejsze (min. 50% meczów drużyny):

punkty: 13,3 - Laurie Koehn
zbiórki: 5,6 - Aleksandra Chomać
asysty: 4,1 - Sydney Colson
przechwyty: 1,3 - Sydney Colson
bloki: 0,8 - Aleksandra Chomać
straty: 3,0 - Sydney Colson
EVAL: 10,9 - Laurie Koehn

Najważniejsza postać: Sydney Colson (9,7 pkt., 4,1 as., 2,5 zb., 1,3 przech.)

Wydaje się, że była nią Sydney Colson. W końcowej fazie rozgrywek trener Prabucki do minimum ograniczył minuty dla Anny Pietrzak, a w ogóle zrezygnował z usług Alicji Bednarek. Ważną rolę odgrywały też Aleksandra Chomać, czy "trójki" Laurie Koehn, ale to właśnie Colson miała największy wpływ na wynik Matizol Lidera Pruszków. Najwięcej zależało od tego, czy Amerykanka gra z głową dla zespołu, czy starała się bardziej wypromować samą siebie i swoje statystyki. Jeżeli zwyciężała pierwsza opcja, to team z Mazowsza zawsze mógł liczyć na korzystny wynik spotkania.

Transfery:

Już niemal tradycyjnie okres transferowy w pruszkowskim zespole trwał bardzo długo, bowiem niemal do końca stycznia. Hitem miało być pozyskanie Laurie Koehn i amerykańska strzelba z pewnością pokazała, że jest w stanie wykończyć swoimi trójkami każdego rywala. Włodarze klubu zadowoleni mogą być również ze sprowadzenia Sydney Colson, która z biegiem czasu pokazała, że jest solidnym wzmocnieniem teamu. Zdecydowanie więcej oczekiwano z kolei po Amber Holt, która miała być liderką zespołu, a ostatecznie przetrwała w nim tylko do grudnia. W jej miejsce pojawiła się Angelina Williams, która grała jednak bardzo nierówno i raczej indywidualnie. W styczniu do drużyny dołączyła również Natalija Trofimowa, która odgrywała znaczącą rolę w zespole. Więcej spodziewano się natomiast po Annie Pietrzak czy Olivii Tomiałowicz, które minionego sezonu z pewnością nie zapiszą po stronie udanych.

Przyszłość...

Czy w Pruszkowie osiągnięto już maksimum możliwości dla tego zespołu? W nowym sezonie Lider nie będzie dysponował już tak pokaźnym budżetem, a trenerzy nie będą mogli pozwalać sobie na rotowaniem Amerykankami w trakcie rozgrywek wedle uznania. W Pruszkowie w końcu muszą już na starcie rozgrywek dobrać zawodniczki zagraniczne "z głową", jeżeli zespół chce walczyć o podobne lokaty, jak w dwóch poprzednich latach. Trener Prabucki będzie również musiał poszukać klasowych Polek, bowiem duża ich liczba opuści Lidera przed nowym sezonem.

Źródło artykułu: