Dominik Derwisz: Problem tkwi w głowie

Koszykarze Startu Lublin przegrali w sobotę po razu drugi z MOSiR Krosno w walce o utrzymanie w I lidze koszykarzy. W niedzielę lublinian czeka walka o życie.

W sobotnim pojedynku z zawodnikami znad Wisłoka podopieczni Dominika Derwisza byli bardzo nieskuteczni. - Ciężko grać na równym poziomie w ciągu meczu, jeżeli w pierwszej połowie nie trafiamy jedenastu rzutów osobistych i cztery czy pięć razy nie trafiamy spod samego kosza. Matematyka jest okrutna - wystarczy przeliczyć te punkty, prawdopodobnie gdybyśmy wykorzystali po 70 % spod kosza i z osobistych, to do przerwy byłby remis, albo przegrywalibyśmy dwoma, czterema punktami. Jak się przegrywa czterema, to druga połowa byłaby sprawa otwartą. Jak się przegrywa szesnastoma, to największy problem to są głowy. W głowach siedzi zabite, że ciężko to odrobić. Myślę, że w końcówce, kiedy było jedenaście punktów gdybyśmy trafili i przełamali i doszli na siedem punktów, to może różnie by było - powiedział szkoleniowiec gości w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

- Ciężko wygrać zawody, albo grać na poziomie zbliżonym wynikowo jak się popełnia takie podstawowe błędy. Osobiste świadczą, gdzie tkwi problem. Problem tkwi w głowie, bo w osobistych ani sędzia, ani przeciwnik nie przeszkadza - przyznał Derwisz.

Start szczególnie w pierwszej połowie dobrze spisywał się w obronie, ale nie potrafił tego wykorzystać w ataku. - Jak gramy przyzwoicie w obronie, to przynajmniej w ataku musimy wykorzystać te najłatwiejsze i podstawowe rzuty, bo wtedy mocną obroną trzyma się wynik. Nawet jak się przegrywa to dystans jest na poziomie czterech, sześciu punktów i cały czas jest wizja, że to można łatwo odrobić. Jeżeli drużyna przeciwna fauluje raz, drugi, trzeci, czwarty, piąty i staje się na kresce i pudło, pudło, pudło albo co drugi. Nie trafiliśmy czternastu osobistych, a do o przerwy jedenastu i cztery razy spod samego kosza. Nie ma potem możliwości powtórki, bo jest piłka zebrana - stwierdził trener lublinian.

Źródło artykułu: