Obie drużyny grały podobnie w sezonie zasadniczym. Nie dziwi, więc, że Znicz zajął czwartą, a Spójnia piątą lokatę. Zadecydowała o tym mała tabelka i zwycięstwo pruszkowian w Łańcucie. Sporo emocji dostarczyły jednak ostatnie mecze. Po dobrym początku i słabszej środkowej części w roli goniących znaleźli się stargardzianie, którzy byli o krok od wypadnięcia z pierwszej ósemki. Zwycięstwa nad akademikami z Kutna i Polonią Przemyśl nie tylko oddaliły widmo przedwczesnego końca sezonu, lecz zapewniły graczom z Pomorza Zachodniego dość wysokie miejsce. W pojedynku kończącym rundę zasadniczą grająca bez presji Spójnia zaprezentowała się całkiem nieźle kontrolując przestoje, które znów ją trapiły. Czternaście punktów zdobył Tomasz Stępień, a najlepiej w sezonie wypadł rezerwowy, Arkadiusz Soczewski. Niewidoczny był Adam Parzych, lecz na jego słaby dorobek miały wpływ tylko dwa oddane rzuty.
Pruszkowianie przedświąteczne zmagania kończyli serią trzech gier na własnym parkiecie. Tam nie zrealizowali założeń. Porażka ze Startem Gdynia nikogo nie dziwi, lecz przegrana dogrywka z lubelskim zespołem zaskoczyła. Przewagę parkietu uratowała dopiero gonitwa w ostatnim akcie tego trójmeczu przeciwko zawodnikom z Dąbrowy Górniczej. Niewątpliwie czołową postacią był skrzydłowy, Przemysław Szymański, który w całym sezonie wyróżniał się, za co trafił do drugiej piątki rundy zasadniczej według portalu Sportowefakty.pl. Znalazł się tam wraz ze Stępniem, czołowym graczem najbliższego rywala Pruszkowian. Obaj szkoleniowcy zgodnie podkreślają, że najważniejszy cel został zrealizowany, lecz jeden z nich ma okazję pójść krok dalej. - Można powiedzieć, że minimum, które planowaliśmy zostało wykonane. Jesteśmy dosyć młodym i ambitnym zespołem. Będę robił wszystko i namawiał zawodników, żebyśmy się pokazali i weszli do czwórki. To nie będzie jednak łatwe - zdaje sobie sprawę opiekun Spójni, Tadeusz Aleksandrowicz.
Niezależnie jednak od wszystkich innych aspektów zbliżająca się rywalizacja będzie doskonałą okazją do wspomnień dla kibiców z obu miast. Tradycje pojedynków pruszkowsko - stargardzkich sięgają końcówki ubiegłego stulecia. Obie drużyny pod innymi nazwami i w zupełnie innych realiach piętnaście lat temu rywalizowały o mistrzostwo Polski. Wtedy górą okazali się gracze z Mazowsza, którzy nie dali szans swoim przeciwnikom tryumfując w czterech spotkaniach. Mimo porażki dla Spójni był to największy sukces w dziejach klubu, który do tej pory z sentymentem wspominają osoby uczestniczące w tych wydarzeniach. Co ciekawe dwóch graczy mimo upływu czasu rywalizuje nadal. Mowa o kapitanach: Dominiku Czubku i Wiktorze Grudzińskim, którzy są ważnymi ogniwami swoich ekip. - Zostało nas niewielu grających tak na poważnie, ale dajemy radę. Jestem zadowolony z tego, jak się prezentuję w tym sezonie. Zdrowie mam, Kontuzje mnie omijają. Widzę, że Wiktora też. Póki będziemy mogli, na pewno pomożemy naszym drużynom - zapewnia zawodnik Znicza.
Współczesna historia nie wskazuje faworyta. W rundzie zasadniczej między tymi drużynami był, bowiem remis. Ostatnie starcia w Pruszkowie pozwalają sądzić, że najbliższe mecze mogą być jednostronne. Nie oznacza to jednak, iż zespoły nie podzielą się zwycięstwami. Ponad miesiąc temu lepszy był Znicz, który wygrał 73:54. Kluczem do sukcesu okazała się świetna postawa podkoszowych: Szymańskiego i Andrzeja Misiewicza, którzy zaskakiwali rywali pod ich tablicą oraz skutecznie wyeliminowali podstawowych podkoszowych Spójni. Wyjątkowo nieskuteczny był też Parzych. Czy tak słaby mecz w wykonaniu przyjezdnych może się jednak powtórzyć? Spójnia ma dwie szanse, żeby zatrzeć złe wrażenie, jakie zostawiła ostatnio w podwarszawskiej miejscowości. Jeśli wygra, choć raz to przejmie inicjatywę w tej rywalizacji. Celem podopiecznych Michała Spychały, najlepszego trenera rundy zasadniczej według naszego portalu, będzie jednak perfekcyjne wykorzystanie przewagi parkietu. Kto po dwudniowej rywalizacji z zadowoleniem spojrzy w jej rezultat? O tym przekonamy się w najbliższy weekend. Pierwszy mecz zaplanowano na sobotę, 14 kwietnia na godz. 20:00, a drugi odbędzie się dzień później o godz. 17:00 w pruszkowskiej hali Znicz przy ul. Bohaterów Warszawy 4.