Kompleks północnych obszarów Polski nadal trwa w głowach PGE Turowa Zgorzelec. Chociaż drużyna Jacka Winnickiego jest jedną z najsilniejszych w TBL, zupełnie nie radzi sobie w spotkaniach wyjazdowych z nadmorskimi ekipami. Oprócz pogromu w Starogardzie Gdańskim, w którym zgorzelczanie rozbili Polpharmę, doznali porażek we wszystkich pozostałych meczach z Treflem, Czarnymi, AZS-em i Kotwicą.
Sobotni wieczór nie należał do wyjątków. Turów dzięki wygranej mógł zrównać się punktami z Czarnymi, jednak w tej chwili traci już do nich dwa punkty w tabeli.
Gospodarze chcieli jak zwykle rozpocząć mecz z dużym impetem, przy świetnym dopingu miejscowej publiczności. Chociaż to Turów zdobył pierwsze pięć punktów tego meczu, dzięki trafieniom Mantasa Cesnauskisa, Zbigniewa Białka i Stanley'a Burrella szybko przyjęli kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie i objęli wyraźne prowadzenie.
W drugiej kwarcie w szeregi Czarnych wkradł się jednak chaos, a w zespole gości dał o sobie znać jeden z najlepszych koszykarzy ligi, Daniel Kickert. Australijczyk zaczął grać na swoim poziomie i to wicemistrzowie Polski schodzili na przerwę prowadząc 34:28.
Druga połowa obfitowała w emocje. Czarni szybko odzyskali, co stracili i wyszli na minimalne prowadzenie. Z trudem, ale dowieźli je jednak do ostatniego gwizdka. Bohaterem końcówki okazał się Mantas Cesnauskis. Najpierw trafił absolutnie kluczowy rzut na 64:60, a potem wytrzymał presję i dwukrotnie celnie wykonał rzuty wolne. To właśnie jego akcje przesądziły o zwycięstwie.
W Turowie zawiedli liderzy. Kolejny słabszy mecz zaliczył Konrad Wysocki (5 "oczek", 1/5 z gry), a David Jackson pomimo solidnej zdobyczy punktowej był trochę za mało aktywny. W kluczowej, czwartej kwarcie ani razu nie trafił do kosza z gry.
Intrygujące wydają się statystyki całego meczu. Najbardziej osobliwym faktem wydaje się to, że żaden z graczy zwycięskiego zespołu Czarnych nie zanotował więcej niż 5 zbiórek, bądź 4 asysty. Indywidualnie ekipa nie wypadła więc najlepiej, jednakże w przełożeniu na końcowy wynik cel został osiągnięty.
Największą bolączką przyjezdnych okazał się brak pomysłu na grę. W całym meczu podopieczni Jacka Winnickiego zanotowali jedynie cztery asysty! To równie rzadka sytuacja, jak ta opisana powyżej i tym bardziej niepokojąca, iż popełnili 13 strat. To one, w przełożeniu na niski wynik meczu, były głównymi przyczynami porażki. Czarni Słupsk wygrali, chociaż z dystansu trafili tylko 4 razy, a swoją grą przyzwyczajają raczej do kanonady zza łuku (średnio 5,5 celnej trójki na mecz).
Czarni Słupsk - Turów Zgorzelec 67:65 (17:11, 11:23, 14:8, 25:23)
Czarni
: Cesnauskis 19, Burrell 12, Morrison 10, Białek 9, Kikowski 6, Weaver 6, Hinson 3, Roszyk 2
Turów: Kickert 21, Jackson 12, Gustas 9, Chyliński 5, Wysocki 5, Cel 4, Gabiński 3, Moore 2, Lauderdale 2, Edwards 2