Prezes Zastalu o sprawie Lawala: Czujemy się zrobieni w konia

W Zielonej Górze przez ostatnie dni czekali na pozytywne informacje w sprawie Ganiego Lawala. Zastal liczył, że zawodnik wróci do Polski, po tym jak nie znalazł zatrudnienia w dwóch klubach NBA. Tymczasem w święta doczekaliśmy się innych wieści.

Yahoo poinformowało, że Lawal przenosi się do ligi chińskiej. Na tym na pewno nie skończy się historia Ganiego z Zastalem, ponieważ zawodnik podpisał do 12 lutego 2012 roku kontrakt z zielonogórskim klubem. Umowa nie musiałaby być egzekwowana, gdyby koszykarz załapał się do NBA, ale tak się nie stało.

- Czujemy się zrobieni w konia, ale do sądu z tym nie pójdziemy. Czekamy na oficjalną informację, czyli pismo z agencji. Umowa mówiła, że jeśli po Ganiego sięgnie NBA, to proszę bardzo. Ale jeśli nie NBA, to miał być znów nasz. Czekamy na oficjalne potwierdzenie tego transferu. Jeśli się doczekamy, zrobimy, co dziś zaplanowaliśmy - powiedział na łamach Gazety Wyborczej Rafał Czarkowski, prezes Zastalu.

W klubie nie ukrywają, że będą chcieli jakiegoś "zadośćuczynienia" za tę sytuację. Nie wiadomo, czy Zastal liczy na jakąś gratyfikację finansową, a może na dobrego zawodnika z agencji ASM (to właśnie "stąd" zielonogórski klub wziął Hodge'a, Burgessa czy Lawala).

Dodajmy, że w Zielonej Górze Gani Lawal zarabiał ok. 10 tys. dolarów miesięcznie. W Chinach może liczyć na zdecydowanie lepsze pieniądze.

Źródło: Gazeta Wyborcza.

Źródło artykułu: