Dariusz Maciejewski: Takie mecze też trzeba przeżyć

W meczu 5. kolejki Ford Germaz Ekstraklasy KK ROW Rybnik pokonał we własnej hali KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. Akademiczki rozegrały fatalne spotkanie i przegrały różnicą aż 18 punktów, z czego zadowolony po meczu nie był Dariusz Maciejewski, szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ. Co w Rybniku zrobiło największe wrażenie na opiekunie gorzowianek? Przede wszystkim atmosfera na trybunach, bo kibice do ostatniego miejsca wypełnili halę MOSiR, gdzie na co dzień swoje mecze rozgrywają akademiczki.

- Gdy przyjeżdżaliśmy tutaj w ostatnich latach, to było tu smutno i ponuro. Było po prostu nudno. Fajnie, że teraz to wszystko się zmieniło, a atmosfera na meczu była bardzo fajna. Wiadomo, że zwycięstwa budują i wszystko nakręcają - komplementował rybnickich fanów Dariusz Maciejewski, trener brązowych medalistek z Gorzowa Wielkopolskiego. - Ja osobiście pamiętam jeszcze czasy, gdy grałem tutaj przeciwko drużynie Color Cap, gdy hala również była pełna i żyła kibicami. Gratuluję zatem, że kibice znów w licznej grupie zagościli na tej hali.

Po komplementach przyszła kolej na kilka przemyśleń, bowiem mecz w Rybniku Akademiczkom zdecydowanie nie wyszedł. Gorzowianki w całym spotkaniu uzbierały na swoim koncie zaledwie 39 punktów, a w drugiej kwarcie zdołały wywalczyć zaledwie cztery oczka. - Byliśmy nieźle przygotowani na ten mecz, jeżeli chodzi o defensywę. Natomiast to, co stało się w ataku, to trzeba będzie wszystko dokładnie przeanalizować i myślę poszukać lepszych rozwiązań. Musimy sobie również szczerze z drużyną porozmawiać. W Rybniku było dużo chaosu i na pewno to była taka koszykówka, której my nie lubimy i nie możemy grać - ocenił występ swojej drużyny na Śląsku.

Przyjezdne już w pierwszej kwarcie mogły wypracować sobie sporą zaliczkę. Na przeszkodzie stanęły jednak fatalne błędy przy wyprowadzaniu szybkich ataków. - Nie potrafiliśmy zagrać skutecznych szybkich ataków. Szczególnie mam tu na myśli pierwszą kwartę meczu, gdzie dużo piłek zebraliśmy czy przechwyciliśmy, a potem pogubiliśmy się w najprostszych sytuacjach, gdzie można było odskoczyć - dodał Maciejewski. W drugiej kwarcie ROW szybko zdołał wypracować sobie kilkunastopunktową przewagę, a duża w tym zasługa Katarzyny Suknarowskiej, która w 6 minut wywalczyła 10 punktów. - Kasia Suknarowska weszła i trafiła kilka bardzo ważnych trójek, zrobiła duża zamieszania, a dzięki temu ROW odskoczył. Samo spotkanie na pewno natomiast nie było pokazem wielkiej koszykówki. Był to mecz bardzo nerwowy, a gospodynie szybciej się zorganizowały i opanowały wydarzenia na parkiecie.

Przez niemal pełne 40. minut Maciejewski poszukiwał w swojej drużynie liderki, która mogłaby wziąć na siebie ciężar zdobywania punktów, ale do końca taka liderka się nie odnalazła. Wystarczy powiedzieć, że po pierwszej połowie meczu najskuteczniejszą zawodniczką w drużynie KSSSE AZS PWSZ była Agnieszka Skobel, która na swoim koncie miała... 3 punkty. - Niestety w ataku nie miałem w tym meczu zawodniczki, na którą mogłem ustawić grę. Nie mieliśmy w tym meczu atutów, żeby pokonać Rybnik i gospodynie wygrały jak najbardziej zasłużenie - wyjaśniał.

Maciejewski po meczu nie miał wesołej miny, bowiem nie miał do tego choćby jednego powodu. Jego zespół przegrał pierwszy mecz w sezonie, rozegrał fatalne zawody i ciężko było doszukać się w grze Akademiczek choćby jednego pozytywu. - Tak naprawdę to był chyba mój najgorszy mecz w prowadzeniu zespołu w ciągu mojej dwudziestojednoletniej kariery trenerskiej. Takie mecze też trzeba jednak przeżyć i wyciągnąć z nich wnioski. Liga toczy się dalej. Rybnik ma pięć meczów i pięć zwycięstw, czego im szczerze gratuluję - zakończył.

Komentarze (0)