Jedyne niedzielne spotkanie zapowiadało się bardzo interesująco. Oba zespoły sezon zaczęły bardzo dobrze. Przewaga własnego parkietu przemawiała za siedlczanami, jednak gospodarze doceniali rywali. - Oni są co roku mocni. Mają praktycznie ten sam skład. W tym roku wymienili dwóch zawodników i znów grają bardzo dobry basket. Trener Kaszowski wykonuje tam dobrą robotę. Na pewno będzie ciężko - podkreślał przed spotkaniem rozgrywający, Radosław Basiński. Słowa byłego gracza MKS Dąbrowy Górniczej sprawdziły się. Sokół okazał się za mocny dla ekipy z Mazowsza.
Początek spotkania nie wskazywał jednak na dominację przyjezdnych. Dużo lepiej w mecz weszli gospodarze, którzy objęli prowadzenie 14:4. Cała pierwsza piątka siedlczan punktowała i spisywała się bardzo dobrze. Dopiero sygnał do walki w obozie przyjezdnych dał Wojciech Pisarczyk, którego celne rzuty zza linii 6,75m pozwoliły odrobić stratę do rywali. Ostatnie punkty w tej części gry zdobył Paweł Bogdanowicz. Przed drugą kwartą podopieczni Tomasza Araszkiewicza prowadzili 25:19.
Druga ćwiartka była już dużo bardziej wyrównana niż pierwsza. Goście z minuty na minutę rozkręcali się i prezentowali się coraz lepiej. Na dodatek gospodarze szybko złapali pięć fauli, co skrzętnie wykorzystywali goście. Podopieczni Dariusza Kaszowskiego nie dość, że doprowadzili do remisu, to w pewnym momencie wyszli na prowadzenie 39:34. Zawodnicy SKK zdołali odrobić część strat i na przerwę goście schodzili tylko z dwupunktowym prowadzeniem. Do przerwy najskuteczniejszymi zawodnikami okazali się: Paweł Kowalczuk i Wojciech Pisarczyk, którzy uzyskali po 13 punktów.
Po zmianie stron drużyną wiodącą byli goście z Łańcuta. Zawodnicy Sokoła bardzo dobrze grali w obronie, na którą nie mieli recepty koszykarze z Siedlec. Przez dłuższy czas gospodarze nie mogli zdobyć punktu. Złą serię przełamał dopiero Adrian Czerwonka, zdobył 4 punkty z rzędu. Czarę goryczy przelały dwa celne rzuty za trzy Sokoła Łańcut w ostatniej minucie trzeciej kwarty. Po tych trafieniach przewaga gości urosła już do 16 punktów. W tym momencie było już jasne, że szansę gospodarzy na zwycięstwo spadły praktycznie do zera.
Ostatnia część gry była już tylko formalnością. Drużyna z Siedlec za wszelką cenę starała się odrobić stratę do rywali. W zespole gospodarzy, dwoił się i troił Michał Przybylski, jednak spotkanie w dalszym ciągu było pod kontrolą klubu z Podkarpacia. Ostatecznie Sokół Łańcut pokonał SKK Siedlce 81:64. Po zwycięstwie w Siedlcach, gracze z Łańcuta zajmują drugą pozycję w tabeli. Mimo skromnego budżetu, Dariusz Kaszowski stworzył drużynę, która jest bardzo groźna dla każdego.
SKK: Przybylski 16, Kowalczuk 15, Ratajczak 10, Czerwonka 9, Basiński 6, Sulima 6, Nędzi 2, Wójcicki 0, Warecki 0, Kotwicki 0, Czyż 0.
Sokół: Pisarczyk 23, Klima 12, Wilczek 12, Bogdanowicz 9, Hałas 9, Dubiel 8, Szurlej 5, Chromicz 3, Fortuna 0, Balawender 0.