Pierwsza połowa w wykonaniu ekipy z Podkarpacia była dobra. Siarkowcy prowadzili do przerwy 50:37 i wydawało się, że nic nie stanie na przeszkodzie w odniesieniu drugiego ligowego zwycięstwa. Problemy zaczęły się jednak już od trzeciej kwarty, a czarę goryczy przelały pierwsze minuty ostatniej części zawodów, w których ekipa z Tarnobrzega nie potrafiła trafić do kosza z gry.
Z postawy swoich podopiecznych nie mógł być zadowolony trener Dariusz Szczubiał, który na pomeczowej konferencji nie szczędził słów krytyki pod adresem swoich zawodników. - Przespany początek to efekt nerwów moich zawodników. Przeciwnik zaczął trafiać, chłopcom nie siedział rzut i zaczął pojawiać się strach. To normalna reakcja, że on się pojawił. Spodziewałem się takiej końcówki, ale nie widziałem jak ona się skończy. Nie miało większego znaczenia czy przespaliśmy pierwsze minuty czwartej kwarty, czy miałoby to miejsce w trzeciej. Słaba druga połowa i tyle. Nie rozumiem moich zawodników. Są młodzi, na starcie kariery, mogą coś osiągnąć a oni chyba tego nie chcą. Po co więc grać. Mogli być rewelacją ligi a będą takimi powsinogami - stwierdził trener Siarki.
W meczu z Kotwicą opiekun zespołu z Podkarpacia nie mógł skorzystać z usług Przemysława Karnowskiego. Jak się okazało młody środkowy doznał kontuzji i nie będzie mógł grać w kolejnych meczach. - Przemek ma kontuzję i przez kilka kolejnych spotkań będziemy musieli radzić sobie bez niego - nie krył żalu Szczubiał. Kontuzja Karnowskiego jest dość poważna. Sam zawodnik nie chciał mówić o niej, ale uraz nogi wygląda dość poważnie. To dla tego niezwykle utalentowanego zawodnika także pewnego rodzaju dramat, tym bardziej, że ekstraklasa ma być dla niego skuteczną drogą do rozwoju kariery.
Zastąpić Karnowskiego ma Wojciech Barycz. Kapitan Siarki nie zaliczył jednak udanego występu przeciwko Kotwicy. Fatalna skuteczność za trzy punkty na pewno nie podziałało mobilizująco na tego koszykarza. - Wojtek powinien szczególnie u siebie grać dobrze i skutecznie. W Starogardzie dobry mecz, a tutaj fatalna skuteczność w rzutach za trzy. Nie mam pomysłu jak zmotywować go do lepszej gry, tym bardziej, że to zawodnik doświadczony, ma 27 lat, jest utalentowany, grał w wielkich juniorskich imprezach. Niestety, ale musi sobie dać rady z tym sam. On się boi rzucać, kiedy ma dobrą pozycję. Nie trafiał do kosza dlatego, że robił coś nie tak, tylko właśnie dlatego, że miał jakąś obawę przy rzucie. Może boi się, że ktoś krzyknie na niego, jak coś źle zrobi - dodał Szczubiał.
Nieco zawiódł także Marek Piechowicz, który po raz kolejny dobrze rozpoczął mecz, ale z minuty na minutę jakby gasł. Przyczynę takiego stanu rzeczy szkoleniowiec Siarki upatruje w rozgrywających, którzy w ataku niezbyt często dostrzegają dobrze ustawionego skrzydłowego. - Akcję, w których Marek może uczestniczyć są rozgrywane w inny sposób. Rozgrywający nie szukają go w ataku, stąd u niego brak rzutów i punktów - zakończył Dariusz Szczubiał.