Agnieszka Szott: Trzeba być twardym

Bydgoskie Artego w środę rywalizowało z trzecią drużyną poprzedniego sezonu, a więc z zespołem KSSSE AZS PWSZ Gorzów. Agnieszka Szott była wyróżniającą się postacią na parkiecie, nie tylko ze względu na dobrą grę, ale także ze względu na uraz, z którym grała przez niemal cały mecz.

Mecz drugiej kolejki Ford Germaz Ekstraklasy nie zaczął się najlepiej dla Agnieszki Szott. Na początek zawodniczka Artego zanotowała faul oraz stratę, jednak grała dobrze w defensywie. Grała, ale nie długo, ponieważ już w trzeciej minucie spotkania w Gorzowie Wielkopolskim "Pysia" stanęła w obronie, a faul w ofensywie popełniła Lyndra Weaver. Amerykanka tak niefortunnie trafiła koszykarkę bydgoskiego zespołu, że ta musiała opuścić parkiet.

Agnieszka Szott dostała łokciem od Amerykanki w brodę i po skutecznej akcji w obronie polała się krew. - Grać mogłam, ale na pewno będę musiała szyć - mówiła chwilę po zakończeniu spotkania Szott. Podopieczna Adama Ziemińskiego nie odpuszczała jednak i bardzo szybko pojawiła się z powrotem na parkiecie. Niestety co kilka minut była upominana przez sędziego, aby opuścić parkiet i zmienić opatrunek. - Taki sport. Trzeba być twardym, a nie miękkim - dodała "Pysia".

Rodowita gorzowianka w meczu przeciwko byłemu pracodawcy mimo takich problemów zagrała dobrze, zdobywając 12 punktów i grając blisko pół godziny. Jednak to nie wystarczyło, aby Artego mogło cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. - Grałyśmy za bardzo nerwowo i nieskutecznie na początku meczu. Przede wszystkim nie wracałyśmy do obrony - ocenia początek pojedynku w wykonaniu swojej obecnej drużyny.

Bydgoski zespół w drugiej połowie zagrał lepiej w obronie i po punktach zdobytych przez Agnieszkę Szott pierwszy i jedyny raz wyszedł na prowadzenie przy stanie 54:55. - Później zaczęłyśmy być bardziej w asekuracji, zaczęłyśmy zdecydowanie lepiej bronić. Zawodniczki z Gorzowa już nie miały takiej łatwości w zdobywaniu punktów - dodaje reprezentantka Polski.

"Pysia" zaznaczała, że po faulu Weaver ta zawodniczka zaczęła grać nieco mniej agresywnie i to także przyczyniło się do tego, iż zespół z Bydgoszczy mógł wyjść na prowadzenie. - Po tym faulu Weaver wycofała się trochę z ofensywy, zaczęła grać mniej kontaktowo. Na pewno to był klucz to dobrego wyniku, bo udało nam się ją trochę powstrzymać - zakończyła Szott, która zaraz po meczu udała się do szpitala, aby poddać się szyciu.

Źródło artykułu: