Przed minionym sezonem drużyna ze Zgorzelca miała zameldować się maksymalnie w pierwszej czwórce. Po niezbyt udanym początku rozgrywek drużyna trenerów Jacka Winnickiego, Marcina Grygowicza i Edwarda Żaka rozkręcała się. Elektryzujące ćwierćfinały z Basketem Poznań, a także siedmiomeczowe maratony z Treflem Sopot i Asseco Prokomem Gdynia elektryzowały całą koszykarską Polskę.
PGE Turów pokazał klasę i po raz czwarty w historii wywalczył tytuł wicemistrza kraju. Srebrne medale na początku przyjęto w Zgorzelcu z niedosytem. - Byliśmy tak blisko pełni szczęścia. Walczyliśmy z Asseco Prokomem jak równy z równym. Mieliśmy piłkę meczową na swoim parkiecie, ale nie wykorzystaliśmy tego atutu. Później robiliśmy wszystko co tylko było możliwe w Gdyni. Tam także o wyniku decydowały pojedyncze akcje - wspominał kapitan PGE Turowa Konrad Wysocki. Później była jednak wielka radość, bo tak udanego sezonu nikt się nie spodziewał.
Nic zatem dziwnego, że apetyty kibiców oraz włodarzy klubu przed nadchodzącym sezonem są rozbudzone. Klub w nadchodzącym sezonie mierzy wysoko, zarówno w krajowych rozgrywkach, jak i międzynarodowych. To głównie dlatego w Zgorzelcu pozostali trener Jacek Winnicki oraz koszykarze, którzy stanowili trzon zespołu. Należeli do nich Konrad Wysocki, Daniel Kickert, Michał Gabiński i David Jackson. Ten ostatni błyszczał w poprzednich finałach, a w meczach kontrolnych przed nadchodzącym sezonem udowodnił, że może z powodzeniem walczyć o tytuł jednej z gwiazd Tauron Basket Ligi. - Zdecydowałem się zostać w Zgorzelcu, bo jest tutaj świetna atmosfera. Jestem tutaj także dlatego by zapewnić lepszą przyszłość swojemu synkowi, za którym bardzo tęsknię. Na szczęście wraz z bratem odwiedzą mnie w play-offach, w których nie wątpię się znajdziemy - powiedział Jackson.
Zgorzelec natomiast opuścił Torey Thomas, którego w kreowaniu gry zastąpią najbardziej utytułowany gracz w historii PGE Turowa Giedrius Gustas oraz grający ostatnio w lidze słowackiej Ronald Moore (zdobył srebrny medal z SPU Nitra i został nagrodzony tytułem MVP rozgrywek). Dotychczasowe mecze kontrolne oraz prestiżowe spotkanie eliminacji do Euroligi z Chimki Moskwa pokazało, że ten drugi jest innym typem rozgrywającego niż Torey Thomas, w przeciwieństwie do którego rzadziej atakuje kosz, a częściej wypatruje lepiej ustawionych na parkiecie partnerów. - Gdy koledzy po moich zagraniach zdobywają punkty niezmiernie się cieszę, szczerze bardziej niż sam miałbym kończyć akcje. Postaram się poprowadzić ten zespół najlepiej jak będę potrafił - powiedział Amerykanin. Z nowych twarzy w PGE Turowie pod koszem będą walczyli Dallas Lauderdale oraz mający doświadczenie z gry w NBA John Edwards.
W zespole ze Zgorzelca jest też sporo zawodników, którzy będą straszyli przeciwników rzutami z dystansu. Zalicza się do nich urodzony we Francji, ale mających polskich rodziców Aaron Cel, a także Michał Jankowski i wracający do gry po kontuzji Michał Chyliński. - Wierzę, że limit pecha już wyczerpałem i teraz będę mógł odrobić to co straciłem w poprzednim sezonie - powiedział popularny Chylu. Swoje będzie chciał też dołożyć charyzmatyczny kapitan PGE Turowa Konrad Wysocki i mający za sobą debiut w reprezentacji Polski Michał Gabiński.
Obok walki na polskich parkietach graczy trenera Jacka Winnickiego i Mariusza Niedbalskiego (zastąpił na stanowisku asystenta pierwszego szkoleniowca Marcina Grygowicza) czeka rywalizacja w Pucharze Europy. Losowanie grup odbędzie się 11 października. Pierwsze mecze odbędą się natomiast w połowie listopada. Mecze w roli gospodarza wicemistrzowie Polski będą rozgrywać w Zielonej Górze. - Mamy fajny zespół i uważam, że bez względu na losowanie będziemy w stanie awansować z grupy. W przypadku powodzenia byłaby to dla nas duża sprawa- zauważył obrońca PGE Turowa Michał Chyliński.
Zanim jednak zespół ze Zgorzelca rozpocznie walkę w Europie czeka go rywalizacja w Tauron Basket Lidze. W pierwszym meczu już w sobotę o godz. 18 PGE Turów podejmie Kotwicę Kołobrzeg. - Szczerze mówiąc zbyt dobrze nie znam przeciwnika. Nie widzieliśmy Kotwicy w meczu o poważną stawkę. Być może rywal jest słabszy od Chimki, ale nie możemy podchodzić do tego meczu zdekoncentrowani. Mieliśmy przykładowo być słabsi od zespołu z Moskwy, a mimo tego niewiele brakło byśmy pobili rywala - zakończył silny skrzydłowy PGE Turowa Aaron Cel.