Polonia bardzo mocno zaczęła to spotkanie. Warszawianie starali się wykorzystać swoją przewagę pod koszem i bardzo dużo piłek dogrywali do wysokich - Leszka Karwowskiego i Mateusza Bartosza. Bartosz już do przerwy zdobył 12 punktów, a mogło być ich więcej gdyby reprezentant Polski do lat 20 grał skuteczniej. Już na początku 3 faule złapał Bartosz Krupa i zawodnicy z Łańcuta musieli sobie radzić bez pierwszego rozgrywającego. - Przeciwko Krupie zrobiliśmy kawał dobrej roboty. - mówi po meczu trener Polonii 2011, Mladen Starcević.
Krupę świetnie zastąpił Adrian Mroczek. Do przerwy zdobył 12 punktów, miał 5 zbiórek (z czego 4 w ataku) i wymusił aż sześć fauli rywala. - Bartek Krupa zagrał dzisiaj słabsze spotkanie, ale dobrze zaprezentował się Adrian Mroczek i ta strata została wyeliminowana. - tłumaczył po spotkaniu trener Sokoła, Dariusz Kaszowski. Poloniści mimo ogromniej przewagi na atakowanej tablicy (13:8) powoli zaczynali tracić dystans. Goście zaczynali grać szybciej, wykorzystywali kontrataki oraz to, że Polonia nie wracała zbyt szybko do obrony, a przede wszystkim skutecznie wykonywali rzuty wolne i do przerwy wygrywali 41:38.
Po przerwie Sokół szybko osiągnął siedmiopunktową przewagę. Taki stan rzeczy utrzymywał się do połowy czwartej części meczu. - Druga połowa to mocniejsza obrona, rozważność dłuższe, kontrolowane akcje w ataku, które doprowadziły do uzyskania przewagi 7-10 punktów i praktycznie kontrolowaliśmy mecz do końca. Na przełomie trzeciej i czwartej kwarty graliśmy bardzo nerwowo. Mieliśmy sporo strat, akcje w ataku nie były przygotowane. - mówił trener Krupa.
Polonia nie radziła sobie z obroną strefową rywali. Podopieczni trenera Starcevicia nie mieli zupełnie pomysłu jak tą obronę rozbić. - Nie wiem czemu nie próbowaliśmy grać pod kosz, choć Sokół to dość niska drużyna. Mieliśmy wolne pozycje na obwodzie, to rzucaliśmy. Mam nadzieję, że ten mecz nauczy nas, by wykorzystywać słabości każdego rywala. - mówił lider Polonii 2011, Marcin Dutkiewicz. Warszawianie próbowali dogrywać pod kosz, ale wysocy grali dziś, jak cały zespół nieskutecznie.
W połowie czwartej kwarty Polonię dobił pochodzący z Warszawy Łukasz Pacocha. Rozgrywający Sokoła świetnie czytał obronę Polonii, w odpowiednich momentach wchodził pod kosz lub decydował się na rzuty z dystansu w ostatnich sekundach akcji, a te wpadały. W drugiej połowie zdobył 17 z 22 punktów, a także miał 4 asysty i wymusił pięć fauli rywali. To po jego akcjach przewaga Sokoła podskoczyła do 12 punktów i Polonia nie była w stanie już nić zrobić do końca meczu. Pierwsza porażka przed własną publicznością stała się faktem.
- Pacocha to motor napędowy tej drużyny. W pierwszej połowie jeszcze udało nam się go ograniczyć, ale później, mimo że się staraliśmy i tak rzucił swoje. Zmieniał przy nim obrońców, szukałem recepty, ale się nie udało. To świetny zawodnik. Dobrze rzuca, podaje, świetnie kieruje zespołem. To on w odpowiednich momentach kontrolował piłkę. Ma 26 lat i sporo doświadczenia. - oceniał najlepszego zawodnika Sokoła trener Starcević.
- Przyjechała drużyna, która jest bardzo poukładana. Wykorzystali każdy nasz najmniejszy błąd. W pierwszej kwarcie mieliśmy dobry moment, małą przewagę. Później zaczęła ona topnieć, a pod koniec zabrakło nam sił, skuteczności. Wykonywaliśmy rzuty z nieprzygotowanych pozycji, a rywale grali długo, konsekwentnie i trafiali. - mówił o przyczynach pierwszej porażki w Hali AWF Dutkiewicz.
Polonia 2011 Warszawa - Sokół Łańcut 69:80 (18:14, 20:27, 13:17, 18:22)
Polonia: Bartosz 18, Karwowski 15, Dutkiewicz 13, Jankowski 10, Lewandowski 6, Śnieg 4, Mokros 3, Kolowca 0, Pamuła 0, Popiołek 0.
Sokół: Pacocha 22, Mroczek 17, Salomonik 17, Chromicz 13, Dudzik 5, Krupa 4, Koszuta 2, Klima 0, Ożóg 0.