Pojedynek w Łodzi był dla zawodniczek Wisły Can Pack Kraków czwartym z rzędu meczem wyjazdowym, licząc zarówno pojedynki w Ford Germaz Ekstraklasie, jak i Eurolidze koszykarek. Po wygranych w Rydze, Rybniku oraz Koszycach, do kompletu brakowało jedynie triumfu w Łodzi. W pojedynku z ŁKS-em Siemens AGD Biała Gwiazda ponownie nie miała większych problemów i wygrała pewnie 73:47, odnosząc szesnastą wygraną w sezonie.
W Łodzi razem z drużyną nie pojawiła się chorwacka rozgrywająca Andja Jelavic. Chorwatka pozostała pod Wawelem, ale sztab szkoleniowy Wisły Can Pack zapewnia, że z zawodniczką wszystko w porządku i nie ma powodów do obaw. - Z Andją nic się nie dzieje. Poczuła lekki ból w plecach po ostatnich wyczerpujących spotkaniach i zadecydowaliśmy, że dostanie trochę wolnego na regenerację - powiedział Jordi Aragones, asystent trenera Jose Ignacio Hernandeza. - Jelavic będzie gotowa na nasz kolejny mecz, kiedy to w środę zagramy przeciwko drożynie z Torunia.
Tym razem Andji Jelavic (w środku) zabrakło w składzie Wisły Can Pack
Jelavic do drużyny z Krakowa została sprowadzona w miejsce Liron Cohen. W obecnych rozgrywkach Ford Germaz Ekstraklasy notuje na swoim koncie średnio 6,3 punktu, 3,4 asysty, 3,3 zbiórki i 2,3 przechwyty na mecz, spędzając na parkiecie średnio 24 minuty.
Kadra Wisły Can Pack jest na tyle silna i długa, że trener Hernandez nie miał większego problemu z wypełnieniem luki po Jelavic. Grę prowadziły na przemian Paulina Pawlak oraz Erin Phillips i jak widać po ostatecznym wyniku, radziły sobie z konstruowaniem gry swojego zespołu bardzo dobrze. Z innej strony należy jednak dodać, że rywal zbyt mocno nie postawił się faworytowi.
Zupełnie inaczej powinno być w środę, bowiem krakowianki we własnej hali zmierzą się z jednym z kandydatów do medali, czyli toruńską Energą. Do tego starcia krakowianki podejdą już jednak w optymalnym zestawieniu i po raz kolejny w roli faworyta powalczą o wygraną przybliżającą je do zajęcia pierwszego miejsca na zakończenie rundy zasadniczej.