Piotr Ciesielski: Panie trenerze, jest pan zadowolony z losowania i rywali, na których trafiła Polska?
Dariusz Maciejewski (trener reprezentacji Polski koszykarek: - Przyznam szczerze, że nie nastawiałem się zbytnio na dywagacje, kto będzie w naszej grupie, kogo bym chciał, a kogo nie. Będąc gospodarzem, zawsze trzeba grać o wysokie cele, a żeby to zrobić, trzeba pokonywać najlepszych.
Przed losowaniem mówił pan jednak, że ma pewne typy, choć nie chciał ich wtedy zdradzać. Teraz już chyba można?
- No tak, nie chciałem trafić na Białoruś i Wielką Brytanię, gdyż reprezentantki tych krajów mam na co dzień w zespole AZS-u Gorzów i trochę za dużo wiedzą o mojej pracy i moim warsztacie trenerskim (śmiech).
Najtrudniejszym rywalem w grupie będzie bez wątpienia zespół Hiszpanii.
- Na pewno to zdecydowanie główny faworyt, według mnie nawet do wygrania całych mistrzostw i to z wielu powodów. Po pierwsze - bardzo silna liga, chyba najsilniejsza aktualnie w Europie. Po drugie - Hiszpania od kilku lat zdominowała koszykówkę młodzieżową, co ma z roku na rok coraz większe przełożenie na sport seniorski, bowiem te zawodniczki powoli wchodzą już w dorosłą koszykówkę i zaczynają stanowić o jej sile. Po trzecie - trener Hernandez ma bardzo duże rozeznanie na temat polskiej ligi i poszczególnych zawodniczek, w końcu tutaj pracuje na co dzień. Co prawda kilka razy z nim już w lidze wygrałem, ale jednak jego wiedza na temat polskiej koszykówki jest bardzo duża. W naszym zespole praktycznie tylko Agnieszka Bibrzycka gra za granicą, pozostałe dziewczyny trener Hiszpanek może oglądać co tydzień na ligowych parkietach.
Inauguracyjne dla nasz spotkanie to mecz z Czarnogórą, co pan może powiedzieć o tym zespole?
- Czarnogóra, a więc drużyna, która powstała po rozpadzie Serbii i Czarnogóry. Mają kilka naprawdę dobrych zawodniczek, poza tym bałkańska szkoła zawsze jest mocna i mecz z nimi nie będzie łatwy.
No i zestaw rywali dopełnia "znak zapytania", czyli drużyna z dodatkowego turnieju kwalifikacyjnego. To chyba nie jest najwygodniejsza sytuacja?
- To chyba nasz największy pech w losowaniu. Nie wiemy, kto będzie tym naszym rywalem, a taka drużyna, która wchodzi po barażach, jest zawsze niezwykle groźna. Będzie ona podbudowana bardzo mocno psychicznie po przejściu eliminacji i może stać się "czarnym koniem" mistrzostw.
Kto pana zdaniem będzie tym naszym trzecim przeciwnikiem?
- W kwalifikacjach są 3 bardzo mocne zespoły - Włoszki, Serbki i Węgierki. Nasz problem polega na tym, że poznamy przeciwnika dopiero na kilka dni przed mistrzostwami i nawet dobry skauting będzie dość ciężko zrobić. Na pewno wybierzemy się na decydujące mecze kwalifikacyjne i tam będziemy oglądać naszych przeciwników, niezależnie od tego, kto nim ostatecznie zostanie.
Jaki cel stawia pan przed swoją drużyną przed tymi mistrzostwami?
- Naszym celem na te mistrzostwa jest przede wszystkim awans na Igrzyska Olimpijskie, a więc trzeba się znaleźć w pierwszej piątce turnieju. Jest to zadanie bardzo ambitne, ale musimy zrobić wszystko, aby go zrealizować, a jeśli się uda, to będzie to porównywalne z rekordem świata. Nie pobija się go często, ale już w mojej karierze miałem takie przypadki, że byłem skazywany na totalną porażkę, a udawało się tak przygotować zespół, że wygrywało się z przeciwnikami, przynajmniej w teorii i na papierze, dużo mocniejszymi i bogatszymi.
Czy wiadomo już, jak drużyna będzie się przygotowywać do EuroBasketu?
- Plan przygotowań jest już w 90 proc. gotowy. Do ustalenia pozostali jedynie sparingpartnerzy, gdyż czekaliśmy z tym do czasu losowania. Jest sporo zespołów, które chcą z nami grać, jako z gospodarzem mistrzostw i teraz musimy odpowiednio tych przeciwników dobrać pod kątem naszych rywali na mistrzostwach. Jeśli chodzi o same przygotowania, to liga skończy się w tym roku wcześniej, potem będą święta i zaraz po nich zbieramy się i wyjeżdżamy na kilka zgrupowań i meczów kontrolnych. Będziemy chcieli sparingi rozgrywać głównie w Polsce, w tych miastach i halach, gdzie odbędzie się EuroBasket. Nie zgodzę się na pewno na jakieś wyjazdy do innych stref klimatycznych. W tym roku nie było żadnych ważnych imprez, więc w poszukiwaniu jak najsilniejszych przeciwników mogliśmy sobie pozwolić na dalekie podróże, natomiast teraz już grać będziemy na pewno tylko w Europie.
W kuluarach mówi się, że zespół ma wzmocnić naturalizowana Amerykanka. Andrzej Nowakowski mówi nawet, że będzie to jeden z kluczy do sukcesu, choć wszyscy są bardzo tajemniczy. Czy pan może tę informację potwierdzić lub zdementować?
- To pytanie przede wszystkim do Romana Ludwiczuka i Polskiego Związku Koszykówki. Jest taka opcja, ale ja w to nie jestem zaangażowany i nie chciałbym się w tej chwili na ten temat wypowiadać. Mi zależy na tym, abym jak najszybciej dostał jasną informację, czy ta zawodniczka będzie, czy też musimy sobie radzić bez niej, bo to dość delikatny temat. Są dwa warianty i dobrze byłoby, gdybyśmy jak najszybciej mieli już wybrany jeden z nich.
Za nami 2,5 miesiąca rozgrywek ligowych. Czy ma pan już swoje faworytki w wyścigu do reprezentacji Polski na przyszłoroczny EuroBasket?
- Z trenerem Konieckim cały czas jesteśmy w kontakcie i na bieżąco, po każdej kolejce, analizujemy występy poszczególnych zawodniczek, notujemy wszystko i nam się to powoli układa w głowach i w zeszycie w całość. Nie chciałbym natomiast teraz nikogo wyróżniać, ani pominąć, więc na nazwiska przyjdzie jeszcze czas, gdyż nasze obserwacje są bardzo szczegółowe i teraz nie jestem przygotowany, aby odpowiedzieć dokładnie na takie pytanie. Mogę jedynie obiecać, że nikt, kto się wyróżnia i będzie przydatny kadrze, nie zostanie pominięty. Zawodniczki, które zostaną powołane, muszą spełniać jeden podstawowy warunek - tworzyć dobry zespół. Cieszę się, że w tym roku mogliśmy spędzić razem sporo czasu, gdyż poznałem lepiej dziewczyny, ich charakter i zachowanie w kadrze.