Jerry w domu - zapowiedź meczu Sokół Łańcut - Spójnia Stargard Szczeciński

Spotkania Sokoła ze Spójnią śmiało można określić pierwszoligowymi klasykami. Na przestrzeni ostatnich sześciu lat obie drużyny mierzyły się aż osiem razy. Mimo, że po obu stronach jest wiele wzajemnych powiązań to najciekawszy będzie powrót do Łańcuta wychowanka Sokoła Jerzego Koszuty.

Przede wszystkim będzie to pojedynek dwóch wielkich strategów. Zarówno Dariusz Kaszowski, jak i Tadeusz Aleksandrowicz należą do czołówki pierwszoligowych trenerów. Wizytówki popularnego "Aleksa" nikomu przedstawiać nie trzeba, natomiast Kaszowski od lat zespół, który dysponuje jednym z najniższych budżetów w I lidze utrzymuje w górnej części tabeli. Również i w tym sezonie Sokoły są rewelacją rozgrywek. Z jedenastu spotkań wygrały aż dziewięć, co daje im pozycję wicelidera. Jedynie liderujący AZS PW Warszawa, oraz Olimp Start Lublin znalazły sposób na drużynę z Łańcuta.

W ostatnim meczu Sokół wygrał w Pruszkowie ze Zniczem Basket 61:51. Wszystko to mimo problemów kadrowych, bowiem grać nie mogą Bartosz Dubiel i Tomasz Fortuna, co znacznie ogranicza i tak ubogą rotację. Spójnia natomiast odbiła się od dna pokonując po dogrywce rezerwy Asseco Prokomu. Obecnie stargardzianie zajmują czternastą pozycję w tabeli. Jeżeli mamy szukać podobieństw to kolejkę wcześniej Sokół również ograł Asseco II tyle, że w Gdyni. Obie drużyny przystąpią do spotkania wypoczęte, bowiem nie grały w tygodniu Pucharu Polski. Zarówno Spójnia, jak i Sokół odpadły z tych rozgrywek w drugiej rundzie.

Misterne plany taktyczne mogą pomóc przygotować koszykarzy obu zespołów. Już w tym sezonie doszło, bowiem do swoistej, choć nieoficjalnej wymiany. Do Łańcuta wypożyczony został Marcel Wilczek, który ma wypełnić lukę po kontuzjowanym Dubielu. Na razie idzie mu to całkiem nieźle. Wychowanek Zastalu gra znacznie więcej niż w Spójni, co przekłada się również na lepszą efektywność. W odwrotnym kierunku powędrował natomiast Adam Parzych. Koszykarz powracający z USA najpierw zatrzymał się w Łańcucie. Mimo, że zrobił dobre wrażenie na trenerze Kaszowskim to z powodów finansowych musiał udać się w dalszą podróż. Swoje miejsce znalazł natomiast w Stargardzie Szczecińskim. Choć na razie nie zachwyca to wobec kontuzji Sławomira Buczyniaka stał się ważnym uzupełnieniem zespołu. Na temat sobotniego rywala Parzych ma same pochlebne opinie. - Ciepło wspominam mój tygodniowy pobyt w Sokole. Zżyłem się z chłopakami, także z trenerem. Byli dla mnie bardzo mili, niestety nie wyszło. Sokół to dobry zespół. Mają znakomitą atmosferę i myślę, że to ich trzyma na górze tabeli - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Główną gwiazdą wieczoru będzie jednak wychowanek Sokoła, grający obecnie dla Spójni Jerzy Koszuta. "Jerry" znany z efektownych wsadów, większość swojej kariery związał właśnie z Łańcutem. Ostatnie trzy sezony spędził jednak na drugim końcu Polski. Koszuta grał do tej pory we wszystkich ośmiu pojedynkach między tymi drużynami. Dla sokoła zdobył 58 punktów natomiast dla Spójni 30. Jednak sześć z tych ośmiu spotkań rozegrał dla Sokoła. Oprócz niego w ekipie gości kluczowe role powinni odgrywać Marcin Stokłosa i wspomniany Parzych. By stargardzianie mogli myśleć o zwycięstwie do znakomitej obrony więcej punktów muszą dołożyć też podkoszowi Wiktor Grudziński, Rafał Kulikowski i Łukasz Bodych.

Gra Sokoła opiera się natomiast na zespołowości. Wyróżniają się rozgrywający Rafał Glapiński oraz center Maciej Klima. Sposób na Spójnię ma jednak Ireneusz Chromicz, który w ośmiu meczach zdobył 78 punktów. Choć średnia niezbyt imponująca to ten zawodnik już nie raz decydował o zwycięstwie swojej drużyny. A statystyki, podobnie, jak ligowa tabela jednoznacznie wskazują faworyta. Aż sześć z ośmiu spotkań padło łupem Sokołów. Na własnym parkiecie łańcucianie wygrali natomiast wszystkie cztery mecze. Co ciekawe, aż dwa z tych spotkań zakończyły się identycznym wynikiem (73:65). Pierwszy taki mecz miał miejsce w sezonie 2006/2007, natomiast kolejny niemal dokładnie rok temu. Nic więc nie wskazuje na wygraną gości, którzy po dalekich podróżach, mimo walki, mają problem z odnoszeniem zwycięstw na Podkarpaciu. Dodatkowo za Sokołem przemawia fakt, że Spójnia nie wygrała jeszcze w tym sezonie poza własnym parkietem. Jedyne zwycięstwo odniesione w Bydgoszczy zostało im niedawno odebrane.

Sport jednak lubi niespodzianki, a nawet najczarniejsze serie trzeba kiedyś przełamać. Jak będzie tym razem? Odpowiedź już w sobotę. Początek spotkania o godz. 17:30.

Źródło artykułu: