MŚ koszykarek grupa B: Amerykanki "na relaksie", Trójkolorowe pewnie

Wszystko zgodnie z planem można by powiedzieć po drugim dniu rywalizacji w grupie B mistrzostw świata koszykarek. Na czele z dwoma zwycięstwami znajdują się Amerykanki i Francuzki, które w sobotę między sobą rozstrzygną losy pierwszego miejsca. W piątek reprezentantki USA zdemolowały Senegalki, wygrywając 108:52. W drugim meczu dnia, który miał być zaciętym widowiskiem, Trójkolorowe pewnie pokonały rywalki z Grecji.

W tym artykule dowiesz się o:

USA - SENEGAL

Drugi mecz i drugie bardzo efektowne zwycięstwo odniosły Amerykanki. Tym razem nic do powiedzenia w starciu z nimi nie miały Senegalki. Podopieczne Geno Auriemmy grały efektownie i efektywnie, z polotem i finezją, a wynik końcowy jest tylko tego potwierdzeniem.

Po niespełna dwóch minutach było 4:2 dla Senegalek i na tym emocje się skończyły. Od mocnego uderzenia mecz rozpoczęła Diana Taurasi, która zdobyła pierwszych osiem punktów dla swojej reprezentacji. Od stanu 4:2 dla teamu z Afryki, Amerykanki zanotowały run 17:0 i wszystko było już jasne. Trener Auriemma często rotował składem, który po pierwszej kwarcie miał już 19 punktów więcej od rywalek.

Zespołowa gra Amerykanek była zabójczo skuteczna na Senegalki, które ustępowały Amerykankom w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Na zespołową grę aktualnych mistrzyń olimpijskich niechaj świadczy fakt, że Tina Charles na niespełna 3 minuty przed zakończeniem pierwszej połowy, zdobyła swoje pierwsze punkty i sprawiła tym samym, że wszystkie Amerykanki miały na swoim koncie zdobycz punktową.

Po przerwie intensywność gry koszykarek zza wielkiej wody nie zmieniła się. Trener Auriemma bardzo umiejętnie rozłożył minuty na wszystkie koszykarki, a każda która pojawiała się na parkiecie walczyła, jak gdyby wynik oscylował wokół remisu. Gdy dodamy do tego słabą skuteczność Senegalek, które nie były w stanie zdobywać punktów nawet w przewadze 3 na 1, przewaga faworytek wzrastała z każdą kolejną minutą.

Ostatnią ćwiartkę Amerykanki rozpoczęły od serii 10:0, a na parkiecie królowała Lindsay Whalen. Rozgrywająca USA wybierała w obronie piłki rywalkom poczym gnała ile sił do kontry zdobywając łatwe punkty. W ostatniej kwarcie jedynym pytaniem pozostawała minuta, w której Amerykanki dotrą do granicy 100 punktów. Ostatecznie udało się to na 4 minuty przed ostatnią syreną meczu Asjhii Jones.

Ostatecznie koszykarki USA pokonały Senegalki 108:52 i niechaj to będzie najlepszy komentarz na to, jaki przebieg miało to spotkanie.

Sześć reprezentantek USA zakończyło spotkanie z dwucyfrowymi zdobyczami punktowymi. Najwięcej wywalczyła ta najmłodsza, Maya Moore. Siła Amerykanek to jednak głębia składu. Zastanawia jedynie dyspozycja Taurasi, dla której zdecydowanie ten turniej nie jest udany. DeeTee zdobyła pierwszych osiem punktów swojej reprezentacji i na tym jej licznik się zatrzymał. Po raz kolejny miała też problemy z przewinieniami. Taurasi to jednak zawodnik, który w decydujących meczach nie zawodzi i na to liczy trener Auriemma.

USA - Senegal

108:52

(30:11, 28:14, 28:11, 22:16)

USA: Maya Moore 15, Candice Dupree 14, Tina Charles 11, Swin Cash 11, Lindsay Whalen 10, Sylvia Fowles 10, Angel McCoughtry 9, Tamika Catchings 9, Diana Taurasi 8, Asjha Jones 6, Sue Bird 5, Jayne Appel 2

Senegal: Fatou Dieng 10, Aya Traore 9, Salimata Diatta 7, Astou Traore 7, Awa Gueye 5, Marie Sy 5, Aminata Diop 5, Jeanne Senghor 2, Bineta Diouf 2, Nene Diame 0, Oumoul Sarr 0

FRANCJA - GRECJA

Pojedynek mistrzyń Europy z piątą ekipą ubiegłorocznego EuroBasketu miał dać odpowiedź na to, która z ekip zajmie drugie miejsce na zakończenie rywalizacji w grupie B. Powód jest prosty. USA jest dla obu tych zespołów za mocnym zespołem, żeby móc z nim rywalizować, natomiast Senegalki są z kolei za słabe, żeby móc wyeliminować któryś z europejskich zespołów.

Mistrzynie Europy rozpoczęły fantastycznie. Już po kilku minutach prowadziły bowiem 9:0, a trener Greczynek Kostas Missas był zmuszony do pierwszej przerwy. Znakomicie w ekipie Trójkolorowych grała Endene Miyem, a wśród rywalek wstrzelić nie mogła się Evanthia Maltsi. Taki obrót spraw spowodował, że po dziesięciu minutach gry Francuzki prowadziły już 20:12.

Gdy z pierwszą akcją drugiej kwarty trafiła w końcu Maltsi, kibice greckich koszykarek uwierzyli, że będzie lepiej. I rzeczywiście było, ale tylko przez chwilę. Liderka teamu z Hellady zdobyła w przeciągu chwili 6 punktów, a na tablicy wyników pojawił się wynik remisowy 22:22. Od tego jednak momentu, na parkiecie grała tylko jedna drużyna, ta z Francji. Podopieczne Pierra Vincenta tak jak zaczęły tą połowę meczu, tak ją skończyły, czyli od niesamowitego runu. Ten był jednak jeszcze lepszy. Ostatnie minuty tej części meczu Trójkolorowe wygrały 18:1 czym wypracowały sobie ogromną przewagę przed przerwą.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Maltsi miała swojego "plastra", a nawet gdy zdołała się jakimś cudem uwolnić to nie była już tak skuteczna, jak w meczu przeciwko Amerykankom dzień wcześniej. Z biegiem czasu Greczynki zaczęły jednak szukać swoich szans na odrobienie strat i postawiły na bardzo agresywną obronę, niekiedy balansującą na granicy przewinienia. To sprawiło, że w końcówce tej kwarty były lepsze od swoich rywalek i pojawiło się światełko w tunelu w drodze do odrobienia wszystkich strat.

Na początku ostatniej ćwiartki zrobiło się ciekawie, bo na boisko powróciła Maltsi, która swą obecność zaakcentowała natychmiastową trójką. Po chwili łatwe punkty zdobyła Olga Chatzinikolau i przewaga Francuzek stopniała do 8 punktów. Stan konta Trójkolorowych czterema punktami podreperowała jednak Jennifer Digbeu i ich przewaga znów osiągnęła dwucyfrowy poziom. Wszelkie wątpliwości rozwiała natomiast kolejna akcja Francuzek. Najpierw Emmeline Ndongue trafiła z faulem. Rzut wolny co prawda spudłowała, ale piłkę zebrały jej koleżanki, punkty zdobyła Florence Leprone i zrobiło się 65:48.

Niestety greczynki nie wytrzymywały nerwowo. Po jednym z przewinień Dumerc na Maltsi, sędziowie orzekli przewinienie niesportowe Francuzki, która przerwała szybki atak rywalek. Zdenerwowana Maltsi chciała jednak sama wymierzyć sprawiedliwość i rzuciła piłką w rywalkę, za co sędziowie ukarali ją przewinieniem technicznym.

Do końca meczu obyło się już bez podobnych incydentów, a Trójkolorowe zachowały miano niepokonanych, wygrywając ostatecznie z Grecją 69:55.

Pod nieobecność Sandriny Grudy zdecydowanie w rolę liderki wczuła się Dumerc, która nie tylko doskonale rozgrywa, ale i jest zmorą swoich rywalek w obronie. Katem Greczynek okazała się jednak Miyem, która uzbierała na swoim koncie 19 punktów.

W teamie z Hellady skuteczność zawiodła Maltsi. Liderka Greczynek wywalczyła zaledwie, jak na nią, 10 punktów. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że nie miała łatwego życia w tym spotkaniu, gdyż cały czas miała przy sobie "osobistego" defensora.

Francja - Grecja

69:55

(20:12, 20:11, 11:17, 18:15)

Francja: Endene Miyem 19, Jennifer Digbeu 11, Emmeline Ndoungue 10, Florence Lepron 9, Pauline Jennault 5, Clemence Beikes 4, Celince Dumerc 4, Elodie Godin 4, Anael Lardy 3

Grecja: Olga Chatzinikolau 12, Styliani Kaltsidou 12, Evanthia Maltsi 10, Pelagia Papamichail 9, Dimitra Kalentzou 8, Zoi Dimitrakou 4, Lolita Lymoura 0, Katerina Sotiriou 0, Nikole Soulis 0

Tabela

MscDrużynaMPKTZPBilans
1 USA 2 4 2 0 207:125
2 Francja 2 4 2 0 152:100
3 Grecja 2 2 0 2 128:168
4 Senegal 2 2 0 2 97:191

Harmonogram gry 3 dnia grupy B:

USA - Francja (godz. 15:15)

Senegal - Grecja (godz. 20:15)

Komentarze (0)