Nowa Zelandia rozpaczliwie rzuciła się ataku, lecz uczyniła to dopiero wtedy, gdy Rosja wygrywała już ponad dziesięcioma punktami. Przez zdecydowaną większość spotkania podopieczni Nenada Vucinicia prezentowali radosną koszykówkę z Antypodów, która nie mogła pokonać poukładanej i pragmatycznej do bólu gry zespołu Davida Blatta.
Spotkanie zaczęło się jednak lepiej dla "Kiwi", którzy po trafieniu Kirka Penney’a prowadzili nawet 9:2 i wydawało się, że swoją ofensywną grą, polegającą na kreatywności poszczególnych zawodników w ataku, mogą sprawić nie lada problemy Rosjanom. Ci jednak jeszcze w pierwszej kwarcie poukładali szyki i zmniejszyli straty do dwóch oczek, 15:13.
Na domiar złego dla ekipy z Antypodów, trener Blatt zmienił defensywę i nakazał ścisłe pilnowanie wspomnianego Penney’a - najlepszego strzelca rywala. Sfrustrowany niecelnymi rzutami, Nowozelandczyk szybko popełnił dwa faule w ataku, a na jego miejsce pojawił się Phil Jones, który niemalże z marszu odpalił trójkę (18:13). Chwilę później jednak gra drużyny stanęła. Na indolencję przeciwnika natychmiast zareagowali Rosjanie - z dystansu przymierzył Siergiej Monia i na tablicy wyników pojawił się rezultat 29:21. Ostatecznie jednak do przerwy faworyt wygrywał różnicą tylko czterech oczek (31:27).
Kiedy Nowozelandczycy szykowali się do odrabiania strat, ich plan pokrzyżował... Penney do spółki z Miką Vukona. Obaj gracze, jedni z ważniejszych w taktyce trenera Vucinicia, popełnili po czwartym przewinieniu i musieli usiąść na ławce. Z tego prezentu Rosjanie nie mogli nie skorzystać i od 23. minuty rozpoczęli stopniowe rozmontowywanie ekipy rywala. Dwiema trójkami z rzędu popisał się Aleksiej Woroncewicz, za chwilę punkty spod kosza dołożył Timofiej Mozgow i ze stanu 38:35 zrobiło się nagle szesnaście oczek różnicy - 51:35.
Na początku czwartej kwarty trener Vucinić prawdopodobnie powiedział swoim koszykarzom "teraz albo nigdy", a na parkiet wrócił Penney, który szybko chciał zrehabilitować się za wcześniejsze błędy. Po wejściu na boisko 30-letni obrońca od razu trafił zza łuku, ale na jego zagranie niemalże natychmiast odpowiedział efektywny tego dnia Woroncewicz. Skrzydłowy CSKA Moskwa ostatecznie zakończył mecz z dorobkiem 18 oczek (7/8 z gry) i 11 zbiórek, a gdy popełnił piąty faul i musiał opuścić plac gry, publiczność zgotowała mu owację na stojąco.
Po kolejnej trójce Woroncewicza, jego zagranie skopiował jeszcze Siergiej Bykow i Rosja ponownie odskoczyła na spokojną przewagę, 56:43. I choć Penney dwoił się i troił, zdobywając w końcówce jeszcze 10 punktów, ostatecznie ekipa Davida Blatta bezpiecznie dowiozła zwycięstwo do końca. Punkty spod kosza zapewniła Mozgow, a na dystansu włączył się Witali Fridzon. Koniec końców Rosja pokonała Nową Zelandią różnicą dwudziestu dwóch oczek i w ćwierćfinale zmierzy się z niepokonaną dotąd reprezentacją Stanów Zjednoczonych.
78:56
(13:15, 18:12, 20:13, 27:16)
Rosja: Woroncewicz 18 (3x3, 11 zb.), Mozgow 16, Fridzon 12 (2x3), Ponkraszow 9 (1x3), Monia 8 (1x3), Kaun 6, Bykow 5 (1x3), Chwostow 4, Kolesnikow 0, Woronow 0
Nowa Zelandia: Penney 21 (1x3), Abercrombie 13 (1x3), Jones 7 (1x3), Fitchett 6 (1x3), Cameron 4 (1x3), Bradshaw 2, Vukona 2, Tait 1, Frank 0