Dużo stracha napędzili Turkom Portorykańczycy. Turcja rozpromieniona zwycięstwem nad Grecją przystąpiła do tego pojedynku pewna siebie, a musiała się sporo namęczyć, aby odnieść kolejne zwycięstwo. Jeszcze w połowie trzeciej Portoryko prowadziło blisko dziesięcioma punktami, ale im bliżej ostatniej części meczu, tym Turcja odzyskiwała wigor. Początek ostatnich dziesięciu minut gospodarze turnieju mieli piorunujący. Zdobyli dziesięć punktów z rzędu i pewnie zmierzali po wygraną, ale Portoryko nie przestawało. Rywale mieli jeszcze rzut na zwycięstwo, który spudłował Angel Vassallio. Czytaj więcej o meczu Turcja - Portoryko.
W meczu dwóch niepokonanych drużyn grupy D spotkały się drużyny Litwy i Francji. Trójkolorowi wyszli pełni nadziei na wygraną, bowiem niespełna 24 godziny wcześniej Litwa stoczyła morderczy bój z Hiszpanią i wszystko od początku szło po ich myśli. Wygrywali 11:0, później 24:1, ale to nie początek decydował o rozstrzygnięciu w tym spotkaniu tylko trzecia kwarta. W niej Litwini zagrali koncertowo, wygrywając te dziesięć minut 28:11! To pozwoliło nie tylko odrobić straty Litwinom, ale i wypracować sobie pokaźną przewagę, która w pewnym momencie czwartej kwarty wynosiła nawet 17 punktów (60:43). Ostatecznie nadal niepokonanym zespołem w grupie D pozostała reprezentacja Litwy. Czytaj więcej o meczu Litwa - Francja.
Kibice Litwy mają powody do radości
Zdruzgotana porażką z Litwą Hiszpania grała z niezbyt wymagającym rywalem, Libanem. Aktualny mistrz świata męczył się jednak z reprezentantami Afryki niemiłosiernie i w pewnym momencie przegrywał nawet 21:22. To były jednak tylko dobre złego początku dla Libanu, który im dalej w las tym większą stratę miał do Hiszpanii. Trener Serbio Scariolo w większym stopniu niż wcześniej korzystał z zawodników drugoplanowych, dlatego swoje rzucili Sergio Llull, Alex Mumbru i Fran Vazquez. Ostatecznie Hiszpania wygrała dopiero swój drugi mecz podczas tych Mistrzostw Świata. Czytaj więcej o meczu Hiszpania - Liban.
Dużą niespodziankę sprawili koszykarze Angoli, którzy pokonali po dogrywce Niemców 92:88. Nasi zachodni sąsiedzi skupili się na rzutach z dystansu i trzeba przyznać, że szło im to bardzo dobrze, bowiem z 40 prób do kosza Angoli wpadło aż 18 takich rzutów. Sam Jan Hendrik Jagla z Asseco Prokomu Gdynia trafił siedem trójek. Na Angolę to jednak nie wystarczyło, bowiem drużyna ta miała w swoim składzie tego dnia Olimpio Cipriano. Zawodnik ten zdobył aż 30 punktów, a wtórował mu Joaquim Gomes, który dołożył 16 punktów i 14 zbiórek. Czytaj więcej o meczu Niemcy - Angola.
Po meczach ze mocniejszymi drużynami swojej grupy Stany Zjednoczone zagrały tym razem z outsiderem rozgrywek, Iranem. Amerykanie podeszli do tego meczu jednak bardzo rozluźnieni, dlatego do przerwy wygrywali „tylko” 42:28. Po przerwie Jankesi wrzucili jednak drugi bieg i szybko ich przewaga wzrosła, osiągając blisko 40 punktów. Ostatecznie mistrzowie olimpijscy wygrali 88:51, a jedynym zawodnikiem, który sprawiał im większe problemy był Hames Haddadi, olbrzym z Memphis Grizzlies. Czytaj więcej o meczu Iran - USA.
Pierwszy raz w komplecie, po zawieszeniach za bójkę w meczu towarzyskim przeciwko Grecji, zagrała reprezentacja Serbii. W składzie wicemistrzów Europy po raz pierwszy w tych Mistrzostwach Świata zobaczyliśmy Nenada Krsticia, który w debiucie zdobył 14 punktów i miał 10 zbiórek. Jeszcze lepiej zagrał Novica Velicković. Zawodnik Realu Madryt zdobył 18 punktów, dokładając do tego 9 zbiórek, a Milos Teodosić dodał do tego 19 punktów i trzy asysty. Wobec tak dobrej gry podstawowych zawodników Serbii Australia była bez szans i dlatego przegrała 79:94. Czytaj więcej o meczu Serbia - Australia.
Serbia w komplecie, Serbia zwycięska
W meczu o drugie miejsce w grupie B Brazylia mierzyła się ze Słowenią. W ekipie z Ameryki Południowej pierwszy raz zagrał kolega LeBrona Jamesa z Cleveland Cavaliers, Anderson Varejao. Jego debiut wypadł jednak blado, bowiem zawodnik ten zdobył tylko cztery punkty i tyle samo zbiórek. Po trzech kwartach Słowenia prowadziła 67:51 i nikt nie wierzył, aby coś więcej mogło wydarzyć się w tym spotkaniu. Brazylijczycy gonili jednak rywala, mając w międzyczasie serię 15-0 i było tylko 70:68 dla Słowenii. Dwie trójki Jaki Lakovicia rozwiały jednak wszelkie wątpliwości. Czytaj więcej o meczu Brazylia - Słowenia.
Po 4. dniu MŚ: Wielki dzień Litwy i Turcji
Po 3. dniu MŚ: Szczęście USA i katastrofa Niemców
Po 2. dniu MŚ: Na placu boju siedmiu niepokonanych