Horror dla Polski - wciąż są szanse na EuroBasket! (relacja)

Po niezwykle emocjonującej końcówce reprezentacja Polski pokonała Bułgarię 75:71 i wciąż liczy się w walce o awans na przyszłoroczny EuroBasket. Najskuteczniejszy, tradycyjnie, Marcin Gortat - 23 punkty.

W tym artykule dowiesz się o:

Biało-czerwoni po ogromnym zawodzie sprawionym swoim kibicom w Portugalii rozpoczęli poniedziałkowe spotkanie z dużą nerwowością. Najlepszym tego przykładem były dwa pierwsze trafienia Nikołaja Warbanowa, który pod koszem z dziecinną łatwością ograł Marcina Gortata. Najszybciej z letargu obudził się Maciej Lampe, odpowiadając tym samym pod koszem Bułgarów. A chwilę później dołączył do niego Gortat i Polacy wyszli na prowadzenie 8:5. Rywale złapali jednak drugi oddech, za trzy trafił Earl Calloway, spod kosza nie spudłował Czawdar Kostow i szala znów przechyliła się na stronę Bułgarii (12:14). W całej pierwszej kwarcie gra Polaków opierała się, można by rzec tradycyjnie, na duecie Gortat - Lampe. Dopiero w ostatniej minucie tej części gry dla odmiany celnie rzucił Dardan Berisha, wyprowadzając "biało-czerwonych" na minimalne prowadzenie.

Ożywienie w szeregach gospodarzy wniosło pojawienie się na parkiecie po przerwie Kamila Chanasa. Rezerwowy rzucający w ciągu kilku chwil rzucił 5 punktów i miał ważny przechwyt, zakończony trafieniem Łukasza Majewskiego. Polska odskoczyła na prowadzenie 25:18, a dwie minuty później, po 4 "oczkach" Łukasza Koszarka, było już 32:22. Przed dłuższą przerwą gościom udało się tylko minimalnie zniwelować straty.

Sytuacja nieco odmieniła się w trzeciej części gry - po dwóch bardzo niemrawych minutach z obu stron do roboty wzięli się bracia Iwanow. W 36. minucie po trafieniu Dejana Iwanowa było tylko 44:40, a minutę później po "trójcie" Kalojana Iwanowa 46:43. "Biało-czerwoni" długo nie mogli pozbierać się po przerwie. Z 15 punktów zdobytych w tej kwarcie przez Polskę aż 11 było autorstwa Gortata.

Dzielnie wsparł go na początku ostatniej odsłony Majewski, trafiając dwa rzuty trzypunktowe pod rząd, po których Polacy prowadzili już 59:48. Wtedy też przypomniał o sobie bohater meczu w Sofii - Filip Widenow, który niemal w pojedynkę zmniejszył dystans do zaledwie 4 punktów (61:57) na 6 minut przed końcem meczu. W szeregi "biało-czerwonych" wkradła się nerwowość, którą tylko na chwilę pożegnała "trójka" Koszarka (68:63). Wydawałoby się, że na 2 minuty przed końcową syreną Bułgarzy stracili swój największy atut w postaci wspomnianego Widenowa, który popełnił 5 przewinienie. - Łukasz Majewski wykonał niesamowitą pracę, najpierw trafiając bardzo ważne rzuty, a później w pojedynkę dosłownie eliminując Widenowa z gry - komplementował kolegę z zespołu Thomas Kelati. Ale wchodzący za Widenowa Kostow pół minuty później trafił zza linii 6,25 i było tylko 70:68. Na szczęście tylko jeden rzut osobisty trafił Kalojan Iwanow, a zimnej krwi pod koszem nie stracił Lampe. "Kropkę nad i" postawił Thomas Kelati, trafiając "trójkę" na 13 sekund przed końcem.

Niestety, sędziowie nie zaliczyli wsadu Macieja Lampe równo z końcową syreną. Jest to na tyle ważne, że pierwszy mecz z Bułgarią Polska przegrała taką samą ilością punktów. O końcowej kolejności w tabeli grupy C mogą więc decydować regulaminowe niuanse. Była to czwarta wygrana podopiecznych trenera Igora Griszczuka we własnej hali. - Dziękuję kibicom, którzy mimo naszej porażki w Portugalii potrafili przyjść dzisiaj i dodać nam otuchy - mówił szkoleniowiec Polski. Ostatni mecz "biało-czerwoni" rozegrają w niedzielę w Antwerpii z Belgią. - Muszę podkreślić, że jesteśmy wdzięczni PZKoszowi za spełnianie każdych naszych życzeń związanych z przygotowaniami do meczów. Dlatego odpowiedzialność za końcowy wynik należy tylko i wyłącznie do mnie - pokreślił Griszczuk.

Polska - Bułgaria 75:71 (18:16, 20:14, 15:17, 22:24)

Polska: Marcin Gortat 23, Maciej Lampe 15, Łukasz Majewski 11, Thomas Kelati 7, Łukasz Koszarek 7, Dardan Berisha 5, Kamil Chanas 5, Adam Hrycaniuk 2, Filip Dylewicz 0.

Bułgaria: Filip Widenow 21, Chavdar Kostow 14, Dejan Iwanow 11, Earl Calloway 9, Kaloyan Iwanow 6, Nikolaj Warbanow 6, Aleksandar Georgijew 3, Stefan Georgijew 1, Bozidhar Avramov 0, Asen Velikov 0.

Źródło artykułu: