Przed sobotnim meczem z Belgią w Łodzi mieliśmy sporo obaw o postawę reprezentacji Polski, która miała ujemny bilans, a dodatkowo w fatalnym stylu przegrała w Sofii z Bułgarią. Spotkanie przeciwko Belgii rozwiało jednak wszelkie wątpliwości co do formy Biało-Czerwonych i ponownie Marcin Gortat, Maciej Lampe i spółka sprawili, że nadzieję na awans mamy sporą.
Nie przez przypadek wymieniamy te dwa nazwiska, bowiem właśnie polskie twin towers sprawiło, że kibice w Atlas Arenie mogli cieszyć się ze świetnego widowiska w wykonaniu naszej drużyny narodowej. Gortat i Lampe zagrali na miarę swoich możliwości, a szczególnie bardzo cieszy świetny mecz zawodnika Orlando Magic, który zresztą - jeśli chodzi o punkty - był najlepszym w jego karierze.
Przed meczem mówiło się, że przeciwko Belgii Gortat będzie szczególnie wykorzystywany i tak właśnie było. Obaj nasi podkoszowi robili pod tablicami co chcieli i pokazali, że są najmocniejsza stroną reprezentacji Polski.
Dużo do udowodnienia będą mieć we wtorkowy wieczór w meczu przeciwko Gruzji. I o ile Lampe zagrał wtedy bardzo dobrze, to Gortat zawiódł i jak sam powtarzał, Zaza Paczulia, który na parkiecie robił co chciał rozbił nie naszą kadrę, ale właśnie jego osobiście. Teraz w Atlas Arenie, w swoim rodzinnym mieście, w obecności swoich kibiców będzie chciał się zrewanżować.
- We wtorek trzeba będzie zrobić wszystko, by powstrzymać najlepszego gracza Gruzji Zazę Paczulię, który w pierwszym meczu zdobył 26 punktów - powiedział trener naszej kadry, Igor Griszczuk.
Obaj, z pomocą Adama Hrycaniuka i Filipa Dylewicza muszą poprawić swoją grę na tablicach. O ile są wysoko w klasyfikacji najlepiej zbierających to w wielu meczach oddają za dużo piłek rywalom. Właśnie to było jedną z przyczyn porażki w Gruzji, gdzie miejscowa reprezentacja rozbiła w tym elemencie Biało-Czerwonych aż 44:21.
Od meczu z Belgią taktyka Polaków wydaje się być inna. Nadzwyczaj dużo piłek kierowanych jest pod kosz, a jednocześnie mniej oddawanych jest rzutów z dystansu. Efekt - pewna wygrana z Belgami. Taką grę reprezentacja będzie chciała kontynuować. - Marcin Gortat w meczu z Belgią pokazał, na co go stać. Myślę, że zagra podobnie z Gruzinami - dodaje Griszczuk
- W ostatnim meczu bardzo dobrze wykorzystaliśmy naszą siłę w strefie podkoszowej. Przenieśliśmy grę pod tablice i to dało dobry rezultat - mówi środkowy reprezentacji Polski, Adam Hrycaniuk.
Przed Polską ciężkie zadanie, bowiem nie wystarczy tylko wygrać, ale przede wszystkim odrobić wysoką stratę z pierwszego meczu w Tbilisi. - Chcemy udowodnić, że nie zasłużyliśmy na taką porażkę, jaką ponieśliśmy w pierwszym meczu - tłumaczy kapitan kadry, Filip Dylewicz.
W pierwszym meczu Polacy przegrali 65:84, dlatego celem na wtorkowy mecz powinno być 20-punktowe zwycięstwo. Kluczem do tego powinno być przede wszystkim zatrzymanie Zazy Paczulii. - Jeśli zagramy twardo i zdecydowanie w obronie, powinno udać nam się powstrzymać Paczulię - tłumaczy Hrycaniuk.
Mecz Polska - Gruzja odbędzie się we wtorek o godzinie 20:15 w Łodzi w hali Atlas Arena. Bezpośrednią relację z tego spotkania przeprowadzi TVP Sport. Relacja tekstowa także w naszym serwisie.
Polska - Gruzja / wtorek, godz. 20:15