Rozumiemy się bez słów - rozmowa z Michałem Ignerskim, skrzydłowym Cajasol i reprezentacji Polski

Michał Ignerski ma za sobą bardzo udany sezon. Jego zespół zajął ostatecznie 10. lokatę i gdyby nie słaby początek rozgrywek, walczyłby w play-off. Polski skrzydłowy był wyróżniającą się postacią Cajasol, teraz ma szansę stać się filarem reprezentacji, która w przyszłym roku wystąpi w Mistrzostwach Europy w roli gospodarza.

Michał Owczarek: Przed sezonem wydawało się, że Cajasol z łatwością może wejść do play-off, stać się czarnym koniem rozgrywek, jednak pierwsza runda zmusiła was raczej do walki o utrzymanie. Co się wtedy działo z zespołem?

Michał Ignerski: Klub rzeczywiście miał duże aspiracje aby być w czubie. Pierwsza połowa sezonu była niestety pechowa. Mieliśmy nowego, dobrego lecz niedoświadczonego na hiszpańskich boiskach trenera, podobnie jak nasz pierwszy rozgrywający. Efektem tych drobnych mankamentów były porażki w końcówkach spotkań różnicą kilku punktów. Z czasem podłamywało to zespół i presja stawała się coraz większa.

Co dała wam zmiana trenera? Czym różnią się metody szkoleniowe trenera Comasa od jego poprzednika, że miały na was aż taki wpływ?

- Wszystko zmieniło się od czasu przyjścia trenera Comasa, który jest najbardziej doświadczonym trenerem prowadzącym zespół w ACB. Treningi były krótsze, panowała luźniejsza atmosfera, a za tym idzie większy spokój na boisku. Uważam jednak, że największą zmiana w zespole było przyjście Elmera Bennetta, doświadczonego rozgrywającego, który przez 10 lat swojej gry grał w TAU, Realu i Badalonie. To był nasz nowy lider, bo każdy gracz czuł przed nim wielki respekt.

Po zmianie szkoleniowca zespół odbił się od dna, a końcówkę miał rewelacyjną. Wygrywaliście z teoretycznie silniejszymi rywalami i chyba gdyby nie słaby początek sezonu, to była szansa nawet na pierwszą ósemkę. Skład z doświadczonymi Kakiouzisem czy Benettem wydawał się "na papierze" bardzo konkurencyjny.

- Czułem się strasznie myśląc, że z takim zespołem musimy bić się o utrzymanie, ale w tym roku w podobnym strachu było 10 drużyn na kilka kolejek przed końcem rozgrywek. Liga była wyrównana i do ostatniej kolejki nie było wiadomo, kto spadnie do LEB. Jeżeli wygralibyśmy po drodze dwa mecze więcej, to bylibyśmy na 7. albo 8. miejscu. Jednak zbyt wiele porażek w pierwszej połowie sezonu uniemożliwiło nam to.

Po zmianie trenera ty także odżyłeś. Po zwycięstwie nad Barceloną wybrano cię nawet MVP kolejki. To chyba spore wyróżnienie?

- Manel Comas to trener, który zabiegał o mój kontrakt jeszcze 2 lata temu, gdy był trenerem w Sewilli (później został zwolniony i ponownie zatrudniony). Docenia moja prace oraz zachowanie na treningach i poza nimi. Rozumiemy się bez słów i teraz znów bardzo zabiega o to, by Sewilla przedłużyła ze mną kontrakt. Przy nim czuje się drużynie bardzo potrzebny i wiem, że dużo ode mnie zależy. Nawzajem w siebie wierzymy i wychodzi nam to na dobre.

W Sewilli spędziłeś dwa ostatnie sezony. Czy w przyszłym sezonie jest szansa, że zobaczymy Michała Ignerskiego w zespole walczącym o mistrzostwo ACB i puchary?

- Szansa jest, bo mój agent prowadzi rozmowy z dwoma klubami z samej góry. W ACB jest przepis, który mówi o tym, że jeśli klub z Sewilli wyrówna propozycje innego klubu, to Sewilla ma prawo mnie zatrzymać. Jak na razie wiele atutów przemawia właśnie za moim pozostaniem w Cajasol. Klub ma duże aspiracje przebicia się do elity. To profesjonalny klub z dużo większym budżetem niż w poprzednich latach i co najważniejsze sam klub, trenerzy i kibice chcą bardzo mojego powrotu. Tam czuje się komfortowo, tylko do tej pory brakowało mi walki w play-off. Ambicje mam ale być może to czas, aby popracować jeszcze mocniej na swoja pozycje, a za rok czy dwa jakiś klub powie - musimy go mieć i przebije ofertę z Sewilli.

Trenerem Kadry został Muli Katzurin, z którym miałeś okazję współpracować w Śląsku. Czy Twoim zdaniem to dobry wybór i czy trener kontaktował się już z Tobą w kwestii gry w reprezentacji?

- Z trenerem Katzurinem znamy się bardzo dobrze i to mnie cieszy. Czy to dobry wybór okaże się po mistrzostwach. Rozmawiałem już z trenerem i powiedziałem, że jestem do jego dyspozycji.

Tegoroczny sezon był bardzo dobry dla Polskich graczy za granicą, ale tylko dla tych grających bliżej kosza. Twój dobry sezon w ACB, Lampe i Szewczyk pokazali się w silnej lidze rosyjskiej, nawet Gortat zadebiutował w NBA. Wydaje się, że największym problemem są pozycje 1 i 2, to prawda?

- Z tego co słyszałem, być może pomoże nam neutralizacja graczy zagranicznych, jednak trzeba dać szanse naszym chłopakom. Mamy Łukasza Koszarka, który miał bardzo dobry sezon, Iwo Kizinger robi ciągle postępy i są też młodsi zawodnicy, którzy na pewno będą chcieli pokazać się z dobrej strony. Im więcej graczy tym większa rywalizacja, a wtedy poziom i umiejętności idą w górę. Jestem optymistą i na mistrzostwa będziemy kompletnym zespołem.

Wróćmy jeszcze na moment do ligi hiszpańskiej. Mamy już pierwszą niespodziankę - Unicaja pokonała Real w ćwierćfinale. Czy w finale możemy spodziewać się równie wielkiej niespodzianki i kto Twoim zdaniem będzie mistrzem?

- To tylko pokazuje jak równa jest ta liga. Barcelona ma szanse wygrać i musi wygrać, jeżeli chce grać w Eurolidze. My ich pokonaliśmy dwa razy w tym sezonie, a nie byliśmy w play-off. Dla mnie to żadna niespodzianka, że Unicaja Malaga pokonała Real Madryt. To wyrównane zespoły. Unicaja to mistrz kraju sprzed dwóch lat, rok temu byli też na 8. miejscu w lidze, ale grali także w Final Four Euroligi, a Real bił się w Pucharze ULEB i wygrał ligę. W ACB nie ma zasady. Tu trzeba wyjść na każdy mecz na 110 proc., bo inaczej wracasz do domu bez punktów. Nie mam swojego faworyta. Barcelona ma dodatkową mobilizację chęcią pozostania w Eurolidze. Według mnie TAU ma lepszy skład, jednak wiem, że w tym zespole trochę iskrzy. To będzie ciekawy finał i wygra mocniejszy.

Twój zespół zakończył już rozgrywki, czas chyba zacząć myśleć o wakacjach. Jak wiele będziesz miał wolnego i jak będziesz spędzał swój wolny czas?

- Czekałem długo na ten wolny czas po 9. miesiącach codziennych treningów. Właśnie wróciłem z ciepłych krajów, a wiec nie tęsknie za słońcem. Zawsze najlepiej odpoczywam w Polsce. Trochę gór, jezior, oczywiście rower i świeże powietrze za miastem.

Komentarze (0)