Serię sześciu wyczerpujących spotkań, gdzie większa szansa na ostateczny triumf zmieniała się jak w kalejdoskopie, zafundowały fanom koszykówki na Litwie drużyny Lietuvosu Rytas Wilno i Żalgirisu Kowno, co oznaczało, że do wyłonienia mistrza kraju będzie potrzebne siódme starcie.
Hala Siemens Arena jeszcze nigdy nie przeżywała takiego najazdu kibiców drużyny przeciwnej, bowiem aż trzy tysiące fanów Żalgirisu zjawiło się w wileńskiej arenie, by dopingować swój zespół. Razem z ośmioma tysiącami kibiców Lietuvosu Rytas stworzyli oni niesamowity spektakl, którego ukoronowaniem była walka obu klubów na parkiecie.
Mecz lepiej rozpoczęli goście, którzy po kilku minutach prowadzili 14:6, lecz wówczas w trans wpadł Kenan Bajramović. Bośniak już w pierwszej kwarcie zdobył dziewięć ze swoich 15 punktów a gospodarze powrócili do gry, gdyż po dziesięciu minutach Żalgiris wygrywał jedynie 16:15. Na skuteczną grę Bajramovicia szybko w drugiej kwarcie odpowiedział kilkoma trafieniami Travis Watson i kowieńska drużyna znowu odskoczyła - tym razem do stanu 25:17.
Goście skutecznie uprzykrzali życie bośniackiemu snajperowi, więc sprawy w swoje ręce wziął serbski środkowy Milko Bjelica. Wykorzystując swoją szybkość i dobrą motorykę, 26-latek ogrywał niższego od siebie Tadasa Klimaviciusa oraz cięższego Watsona i łatwo zdobywał punkty spod kosza (w całym meczu 24), bądź wymuszał faule (siedem).
Jeszcze przed przerwą gospodarze odrobili więc wszystkie straty (35:34), by bardzo mocny cios zadać w trzeciej kwarcie. W tej części meczu Lietuvos pozwolił swoim rywalom zdobyć ledwie dziewięć oczek, samemu uzyskując, rękoma Steponasa Babrauskasa i Martynasa Geceviciusa, 19. Przyjezdni rzucili się więc do odrabiania strat, wiele punktów zdobywał Aleksandar Capin, lecz równie skuteczni w ataku byli miejscowi, których fani już na kilka minut przed końcową syreną mogli rozpocząć fetę i wielkie odliczanie.
- Jestem bardzo szczęśliwy. Nie tylko wygraliśmy mistrzostwo, ale też obroniliśmy tytuł z zeszłego sezonu. Odnieść sukces rok po roku to wielkie wydarzenie - powiedział po meczu trener ekipy z Wilna, Rimas Kurtinaitis, który kilka lat temu pracował w Śląsku Wrocław. Zwyciężając, Litwin prawdopodobnie zapewnił sobie nowy kontrakt z Liteuvosem. - Jeśli tylko nadal mnie tu chcą, ja zostaję.
Radość zawodników, trenerów i fanów Lietuvosu zepsuł jednak Vladimir Romanov, właściciel Żalgirisu Kowno, który nie pozwolił, by jakikolwiek koszykarz kowieńskiego zespołu ani trener Darius Maskoliunas komentowali zwycięstwo rywala i zabierał głos samemu. - Cała Litwa i kibice koszykówki ponownie zostali oszukani i obrabowani. Wszyscy, którzy oglądali ten mecz, to widzieli - niejednoznacznie stwierdził Romanov i wyszedł z sali konferencyjnej. Ponadto, przy dekorowaniu mistrzów, wicemistrzów i brązowego medalisty (BC Siauliai Szawle), nie uczestniczyło dwóch koszykarzy Żalgirisu: Marcus Brown i wspomniany Watson. Nikt z otoczenia kowieńskiego klubu nie skomentował tej sytuacji.
MVP finałów uznano Martynasa Geceviciusa, który zdobywał średnio 15 punktów, 3,5 zbiórki i 3 asysty.
Świeżo upieczony nowy-stary mistrz w przyszłym sezonie zagra w prestiżowej Eurolidze na zasadzie licencji B. Wicemistrz z Kowna również będzie uczestniczył w tych rozgrywkach, gdyż przed rokiem otrzymał licencję A.
Wyniki finału play-off LKL:
Lietuvos Rytas Wilno - Żalgiris Kowno 77:90 (Gecevicius 18 - Klimavicius 22)
Żalgiris Kowno - Lietuvos Rytas Wilno 64:75 (Salenga 15 - Bajramović 24)
Lietuvos Rytas Wilno - Żalgiris Kowno 83:81 (Gecevicius 28 - Klimavicius 23)
Żalgiris Kowno - Lietuvos Rytas Wilno 83:70 (Brown 17 - Milosević 10)
Lietuvos Rytas Wilno - Żalgiris Kowno 89:75 (Bajramović 21 - Pocius 21)
Żalgiris Kowno - Lietuvos Rytas Wilno 77:63 (Salenga 15 - Bajramović 12)
Lietuvos Rytas Wilno - Żalgiris Kowno 80:71 (Bjelica 24 - Capin 15)