8. kolejka Euroligi: TOP 16 dla Montepaschi, Olympiakosu i Caji Laboral

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Montepaschi Siena, Olympiacos Pireus i Caja Laboral Baskonia - te trzy zespoły, dzięki zwycięstwom w 8. kolejce Euroligi, jako pierwsze mogą być oficjalnie pewne gry w fazie TOP 16. Krok w tym kierunku uczyniły ponadto Khimki Moskwa, a do samego końca będzie trwał korespondencyjny pojedynek pomiędzy Ciboną Zagrzeb a Fenerbahce Ulkerem Stambuł oraz Maroussi Ateny a Lottomatiką Rzym.

W tym artykule dowiesz się o:

Grupa A:

Dzięki zwycięstwu nad Fenerbahce Ulkerem Stambuł, Cibona Zagrzeb pozostaje w walce o TOP 16. Mistrz Chorwacji jest już tylko oczko za tureckim zespołem, więc wszystko wskazuje na to, że do końca fazy grupowej trwać będzie pomiędzy tymi ekipami korespondencyjny pojedynek. W środę Cibona okazała się lepsza m.in. ze względu na fantastyczny występ Marko Tomasa, który rzucił 28 punktów, trafiając ogółem sześć razy za trzy oraz cztery wolne w samej końcówce meczu, w momencie gdy Fenerbahce prowadziło 76:75. - Choć początek starcia należał do gości, gdyż my rozpoczęliśmy bardzo bojaźliwie i poniżej oczekiwań, z upływem czasu radziliśmy sobie coraz lepiej i trochę dzięki szczęściu, trochę dzięki wyrafinowaniu - wygraliśmy i nadal możemy myśleć o awansie do kolejnej rundy - komentował Velimir Perasović, trener zwycięzców. Jego vis-a-vis na ławce stambulskiej ekipy, Bogdan Tanjević stwierdził zaś nieco zaskakująco - Zagraliśmy dobry mecz i w pewnym momencie prowadziliśmy różnicą osiemnastu punktów, czego się zupełnie nie spodziewałem. Szkoda, że później roztrwoniliśmy tą przewagę, ale nadal mamy szansę na TOP 16. W jego drużynie 21 oczek rzucił Terence Kinsey a 18 - Emir Preldzić.

Cibona Zagrzeb - Fenerbahce Ulker Stambuł 80:77 (12:20, 20:16, 26:22, 22:19)

(Tomas 28 (6x3), Andrić 16 (1x3, 6 zb.), Rozić 11, Bogdanović 10 - Kinsey 21 (1x3), Preldzić 18 (3x3, 6 zb.), Giricek 15 (1x3), Erden 13 (8 zb.))

Niemalże do czwartej kwarty goście z Villeurbanne toczyli wyrównany bój z Montepaschi Siena i przegrywali jedynie 57:56. Kolejne kilka minut gospodarze wygrali jednak 12-0 i cały mecz różnicą dziewięciu oczek. Świetnie w tym okresie zaprezentował się Ksystof Lavrinović, który skończył spotkanie z dorobkiem 16 oczek, a także był autorem bardzo ważnego rzutu z dystansu pod koniec pojedynku. Dla ASVEL 20 punktów zdobył Mindaugas Lukauskis a 18 Rawle Marshall. - Zawsze ciężko gra się przeciwko zespołowi, który nie ma nic do stracenia. Stąd też nasze problemy przez trzydzieści minut. Ogółem zadowolony jestem z wygranej, nie ze stylu - powiedział Simone Panigiani. Vicent Collet natomiast cieszył się z postawy swoich podopiecznych. - Zagraliśmy bardzo dobry mecz, walczyliśmy jak równy z równym i przecież cały czas jesteśmy w gronie drużyn TOP 16.

Montepaschi Siena - ASVEL Villeurbanne 83:74 (15:18, 21:14, 23:24, 24:18)

(Lavrinović 16 (1x3), McIntyre 13 (3x3), Domercant 12 (2x3), Sato 11 (1x3) - Lukauskis 20 (3x3), Marshall 18 (1x3), Samncik 10 (6 zb.), Traore 10)

1.Montepaschi Siena157-1659-546+113
2.Regal FC Barcelona147-0569-436+133
3.ASVEL Villeurbanne113-5545-586-41
4.Fenerbahce Ulker Stambuł113-5564-622-58
5.Cibona Zagrzeb102-6503-603-100
6.Żalgiris Kowno81-6474-521-47

- To był pojedynek jakiego oczekiwaliśmy. Mimo naszych wysiłków, nie byliśmy w stanie skoncentrować się należycie od początku i dopiero po zmianie stron zagraliśmy z sercem, ambicją, pasją i cierpliwością, która okazała się decydująca - tłumaczył na konferencji prasowej trener Panayotis Iannakis, a jego Olympiacos Pireus wywiózł dwa punkty z Wilna. Lietuvos Rytas rzutem na taśmę doprowadził do dogrywki rękoma Bojana Popovicia, lecz w dodatkowych pięciu minutach Ioannis Bouroussis, który w tej części meczu zdobył 16 ze swoich 19 oczek, przechylił szalę zwycięstwa na stronę greckiego klubu. Poza środkowym 19 punktów uzyskał także Linas Kleiza, a dla gospodarzy - wspomniany Popović (ponadto pięć przechwytów i cztery asysty). - Żałuję, że nie udało się pokonać Olympiacosu bo nie dość, że wygrana przesądziłaby praktycznie o awansie do fazy TOP 16 to jeszcze z pewnością podniosłaby morale. A tak... Mówi się trudno. Na szczęście jeszcze nie wszystko stracone. Przed nami dwa ważne mecze - powiedział Rimas Kurtinaitis, szkoleniowiec litewskiego zespołu.

Lietuvos Rytas Wilno - Olympiacos Pireus 83:89 (22:13, 12:20, 23:20, 17:21)

(Popović 19 (1x3, 5 prz., 4 as.), Gecevicius 17 (4x3, 4 as.), Bjelica 13 (6 zb.), Jomantas 11 (6 zb., 5 zb.) - Bourousis 19 (6 zb.), Kleiza 19 (3x3, 11 zb.), Childress 18 (2x3), Teodosić 18 (3x3))

1.Olympiacos Pierus146-2710-642+68
2.Unicaja Malaga125-2560-539+21
3.Lietuvos Rytas Wilno124-4603-614-11
4.Partizan Belgrad114-3516-534-18
5.Efes Pilsen Stambuł103-4571-561+10
6.Entente Orlean 4570-7499-569-70

Zaledwie 115 punktów zdobyły drużyny Caji Laboral Baskonia i Union Olimpiji Lublana w bezpośrednim starciu. Ostatecznie lepsi okazali się gospodarze, a 15 oczek Tiago Splittera przesądziło o zwycięstwie hiszpańskiej ekipy. - Możemy odetchnąć. Wygraliśmy i jesteśmy w kolejnej rundzie. Więcej nie ma co o tym meczu rozmawiać. Chcieliśmy zdobyć dwa punkty i je zdobyliśmy. Choć styl pozostawia wiele do życzenia - wyznał Dusko Ivanović, trener Caji. Jure Zdovc stwierdził zaś - Popełniliśmy zbyt wiele błędów w obronie by myśleć o wywiezieniu dwóch oczek z Kraju Basków. Przez piętnaście minut na przełomie pierwszej i drugiej kwarty po prostu przestaliśmy robić cokolwiek i zupełnie oddaliśmy parkiet do dyspozycji rywalom. Szkoleniowiec Olimpiji przez prawie dziewięć minut pozwolił przebywać na boisku Pawłowi Kikowskiemu, który w tym czasie zdobył trzy oczka i miał 2 przechwyty.

Caja Laboral Baskonia - Union Olimpija Lublana 62:53 (18:13, 18:8, 12:19, 14:13)

(Splitter 15 (6 zb.), San Emeterio 11 (1x3), Teletović 10 (2x3) - Becirović 14 (2x3), Walsh 9 (1x3, 5 zb.))

Maroussi Ateny zrobiło kolejny, tym razem milowy krok w kierunku awansu do TOP 16. Podopieczni Georgiosa Bartzokasa pokonali w Rzymie Lottomatikę a ojcem zwycięstwa został Stevan Nadjfeji, który zdobył 22 punkty. Goście pierwszą kwartę wygrali różnicą jedenastu oczek (28:17) i w ten sposób ustawili sobie dalszy przebieg meczu. Nic więc dziwnego, że szkoleniowiec greckiego zespołu na konferencji prasowej rozpływał się w zachwytach. - To dla wyjątkowe cenna wygrana. Okłamałbym, gdybym powiedział, że nie chcieliśmy wykorzystać zawirowań w Lottomatice oraz faktu, że drużyna ta nie zwyciężyła od ośmiu meczów. Bardzo dziękuję swoim chłopakom i wierzę, że są w stanie grać na takim poziomie w kolejnych spotkaniach. Nowy trener Lottomatiki, Matteo Boniciolli wypowiedział się lakonicznie. - Jestem tutaj zbyt krótko by móc zmienić oblicze gry drużyny, choć widzę pewną poprawę, na przykład wygraliśmy zbiórki. Dla gospodarzy 26 punktów zdobył Winston Kennedy, a 22 - Ricky Minard.

Lottomatica Rzym - Maroussi Ateny 74:87 (17:28, 22:23, 18:14, 17:22)

(Winston 26 (2x3), Minard 22 (3x3), Crosariol 14 (7 zb.) - Nadjfeji 22 (4x3), Homan 13, Pelekanos 12 (2x3))

1.Caja Laboral Baskonia146-2623-586+37
2.Maccabi Tel Awiw125-2568-518+50
3.CSKA Moskwa125-2489-468+21
4.Maroussi Ateny113-5596-616-20
5.Lottomatica Rzym113-5587-612-25
6.Union Olimpija Lublana91-7554-613-59

Żadnych problemów nie mieli zawodnicy Khimki Moskwa w pokonaniu beniaminka Euroligi, EWE Baskets Oldenburg. Już po pierwszej kwarcie wicemistrz Rosji prowadził sześcioma punktami, a w kolejnych partiach spotkania tylko zwiększał przewagę, głównie dzięki Keithowi Langfordowi (19 oczek) i Robertasowi Javtokasowi (11 punktów i 10 zbiórek). Mistrz Niemiec utrzymywał dystans do Khimki jedynie za sprawą Jasmina Perkovicia (18 oczek i sześć zbiórek), lecz osamotniony (poza nim punktowało tylko pięciu innych graczy) nie był w stanie nic zdziałać. - Cóż, wykonaliśmy niezłą pracę w obronie, ale to nic nie dało i powoli możemy żegnać się z Euroligą. Zebraliśmy jednak i nadal zbieramy doświadczenie i mam nadzieję, że to zaprocentuje w przyszłości - skonstatował Predrag Krunić, trener EWE. Sergio Scariolo stwierdził natomiast - Mój przedmówca przyznał, że jego zespół zagrał świetnie w obronie i z tym należy się zgodzić, ale moi podopieczni zagrali jeszcze lepiej. Nie jest łatwo zatrzymać Fostera i Pauldinga na zerowym dorobku.

EWE Baskets Oldenburg - Khimki Moskwa 49:62 (8:14, 18:17, 9:18, 14:13)

(Perković 18 (1x3, 6 zb.), Boumtje Boumtje 9 (7 zb.), Scekić 9 - Langford 19 (1x3), Javtokas 11 (10 zb.))

1.Panathinaikos Ateny136-1584-491+93
2.Khimki Moskwa135-3591-595-4
3.Real Madryt125-2587-497+90
4.Asseco Prokom Gdynia103-4537-584-47
5.Armani Jeans Mediolan92-5513-518-5
6.EWE Baskets Oldenburg81-7533-660-127
Źródło artykułu: