Zdziesiątkowane Dziki Warszawa dały radę i pokonały we własnej hali Start Lublin 75:63 (więcej o meczu -->> TUTAJ). Goście mieli wziąć ten mecz w cuglach, a było zupełnie inaczej.
- Nie we wszystkich głowach była ta świadomość, że pięciu zawodników wystarczy, żeby wygrać. Ja miałem mnóstwo takich meczów, mnóstwo też takich spotkań innych drużyn widziałem - stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej Wojciech Kamiński.
Dziki zagrały ambitnie i wyszarpały kolejny mecz, grając w bardzo wąskiej, bo 6-7 osobowej rotacji. Wcześniej było tak w Dąbrowie Górniczej w starciu z tamtejszym MKS-em.
ZOBACZ WIDEO: Afera w polskiej kadrze. Trener z zawodniczką do dziś nie porozmawiali
W opinii "Kamyka" w głowach jego zawodników pojawił się duży problem w kwestii mentalnej i podejściu do samego pojedynku. I to nie pierwszy raz. - Czasami mamy problem żeby wejść dobrze w mecz, żeby na niego "dojechać" - przyznał.
Starcie z Dzikami lublinianie rozpoczęli od wyniku 0:9. - Największym problemem było to, że daliśmy im wejść w mecz i uwierzyć. Nie powinniśmy byli do tego dopuścić - dodał.
Wszystko rozpoczęło się od słabej dyspozycji Courtney'a Ramey'a, który zresztą szybko powędrował na ławkę. - Wiemy, jak dużo zależy od rozgrywającego. Bardzo słabo zaczął. Mentalnie nie dojechał na mecz, podejmował złe decyzje, nie uruchamiał zawodników - wyliczył krótko Kamiński.
Ramey został przesunięty na jedynkę po kontuzji Manu Lecomta. Belg powoli wraca do treningów, a za chwilę i do składu Startu. Czy klub zdecyduje się wtedy na grę szóstką zawodników zagranicznych? Żeby tak się stało, do ligowej kasy trzeba wpłacić 200 tys. zł.
Gdyby Start grał w fazie grupowej europejskich pucharów organizowanych przez FIBA Europe, Euroleague Commercial Assets czy spółkę BCL, wtedy ta kwota wynosiłaby 100 tys. zł. Taki przywilej mają w Polsce King Szczecin, WKS Śląsk Wrocław, Trefl Sopot, Anwil Włocławek i PGE Spójnia Stargard.
- Czas pokaże. Ja jestem zwolennikiem tego, żeby szósta licencja była. Natomiast finalną decyzję podejmiemy z prezesem. Rozmowy już były - przyznał Kamiński.