O tym, co w środę zrobił 24-latek z Miami Heat, mówi cały koszykarski świat. Tyler Herro w trzeciej kwarcie trafił za trzy... pięć razy z rzędu, a w sumie siedem w trakcie niewiele ponad pięciu minut.
Herro od stanu 71:56 sam doprowadził do wyniku 86:61, zdobywając dla Heat 15 punktów. Inny zawodnik zespołu z Florydy, Haywood Highsmiht przerwał jego serię, trafiając za dwa, ale Herro chwilę później dorzucił jeszcze dwie celne trójki.
- Koledzy grali pode mnie, ustawiali na mnie zagrywki - mówił później skromnie sam zainteresowany w rozmowie z reporterem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje
Heat wygrali trzecią kwartę 36:20, a cały mecz 134:93, nokautując Jeziorowców. To ich dziesiąty sukces w kampanii 2024/2025, przerwali też przy tym pasmo dwóch porażek.
Herro rozpoczął środowy mecz od skuteczności 2 na 8 za trzy, a skończył trafiając 9 na 16 takich prób. - Zachowuję pewność siebie, nawet jak pudłuje. To jest istotny aspekt w byciu strzelcem. Trzeba cały czas wierzyć, że twój rzut wpadnie do kosza - podkreślał 24-latek.
Zawiódł lider Lakers, Anthony Davis. Podkoszowy w 31 minut zdobył tylko osiem punktów, trafiając zaledwie 3 na 14 oddanych rzutów z gry.
Co ciekawe, drużyna z Florydy miała w środę aż 42 drużynowe asysty, co jest nowym rekordem klubu.