Wojciech Kamiński, trener Polonii Azbud Warszawa: Po przegranym przez nas poprzednim meczu ze Stalą, wszyscy wiedzieliśmy, że coś musimy zmienić. W pewnym stopniu nam się to udało, bowiem graliśmy bardziej zespołowo. Mieliśmy więcej asyst. Większą rolę przewidziałem dla Kamila Łączyńskiego. Dobrze pod koszem grał także Harding Nana, ale pod koniec popełnił zbyt dużo błędów.
Mladen Starcević, trener Polonii 2011 Warszawa: To, co bardzo mnie ucieszyło oprócz drugiego zwycięstwa z rzędu, to hala pełna kibiców. Widać, że jest duże zainteresowanie tą dyscypliną. Mieliśmy problemy z rotacją składu, bowiem nie mogli wystąpić Piotr Pamuła i Jarosław Mokros. Dobrze zagraliśmy w ataku, który w odróżnieniu od defensywy, jest naszą mocną stroną. Nie traktowałem tego spotkania jako osobistej rywalizacji z trenerem Kamińskim. Bardzo go szanuję, zrobił wiele dobrego dla koszykówki w stolicy.
Kamil Łączyński, rozgrywający Polonii Azbud Warszawa: Bardzo boli nas porażka z Polonią 2011. Były momenty, że graliśmy dobrze, ale także takie, w których nasza defensywa wyglądała jak szwajcarski ser. W ataku też nie możemy cały czas patrzeć na Eddiego Millera i Josha Alexandra. Przed nami spotkanie z silnym Treflem Sopot i jednocześnie dużo pracy. Teraz musimy zdobywać punkty, a nie gubić je, jak w dwóch ostatnich meczach.
Leszek Karwowski, środkowy Polonii 2011 Warszawa: W naszym składzie zabrakło nie dwóch, a trzech graczy. Nie powiedziałem o tym trenerowi, ale sam bardzo źle czułem się przed meczem. Jednak nie to jest teraz najważniejsze. Wygraliśmy drugie kolejne spotkanie, poprawia się atmosfera. Teraz jest podobna do tej z końcówki zeszłych rozgrywek, kiedy wchodziliśmy do ekstraklasy. Przyjemnie jest grać w takiej ekipie.