- Cóż, każda seria się kiedyś kończy. Nasza zakończyła się po sześciu meczach co i tak jest bardzo dobrym wynikiem. Nie ma co patrzeć wstecz tylko trzeba się skoncentrować na najbliższym spotkaniu, w środę z Kotwicą. Myślę, że nie powinniśmy mieć problemów ze zwycięstwem, choć jeśli będziemy grać tak, jak przeciwko Polpharma, czeka nas długi i trudny mecz - tymi słowami zapowiada środową rywalizację Anwilu Włocławek i Kotwicy Kołobrzeg Alex Dunn, center włocławian.
To właśnie głównie na jego barki spadła krytyka za przegrany mecz w Starogardzie Gdańskim. Amerykanin już na samym początku meczu otrzymał trzy przewinienia i musiał usiąść na ławkę rezerwowych. Potem pojawił się jeszcze na parkiecie w drugiej połowie, ale jego gra była bezproduktywna. Co prawda niezłe zawody (po raz kolejny) rozegrał Rashard Sullivan (13 punktów, 5 zbiórek), lecz czarnoskóry środkowy prezentuje zupełnie inny styl, niż Dunn. Stara się dobijać przede wszystkim każdy niecelny rzut swoich partnerów, bazując przede wszystkim na świetnej motoryce i skoczności. Dunn z kolei to typowy center, potrafiący zagrać jeden na jednego tyłem do kosza i właśnie tych zagrań brakowało Anwilowi. Tyle tylko, że brakuje ich od początku sezon bowiem środkowy nie otrzymuje zbyt wielu szans na indywidualną grę.
I to jest właśnie największa bolączka Anwilu. Wiadomo, że podopieczni trenera Igora Griszuczka swój styl opierają przede wszystkim na rzutach z dystansu, wszak dobrych strzelców jest w zespole co najmniej trzech, lecz póki co brakuje alternatywy. Grająca agresywnie w obronie Polpharma obnażyła słabości włocławskiej drużyny i pokazała, że z Anwilem można wygrać poprzez dominację pod koszem i posiadanie w zespole strzelca, który będzie za szybki dla obrońców.
Czy do tej charakterystyki pasuje drużyna prowadzona przez Pawła Blechacza? Goście środowego spotkania mają w swoim składzie niesamowitego Darnella Harrisa, który dotychczas tylko raz w siedmiu meczach nie przekroczył bariery 10 zbiórek, a tylko dwukrotnie rzucał mniej, niż 10 oczek. Ogółem Amerykanin notuje średnio 16,9 punktu oraz 11,3 zbiórki i jest obok Omni Smitha najbardziej wartościowym graczem w zespole ”Czarodziei z Wydm”. Ten z kolei od początku sezonu prezentuje bardzo wszechstronne umiejętności w postaci 11,9 punktu, 5,7 zbiórki i 5,9 asysty w każdym meczu.
Stąd też w środowy wieczór oczy kibiców w Hali Mistrzów z pewnością byłyby skierowane na pojedynek wszędobylskich rozgrywających, bowiem Krzysztof Szubarga również daje się poznać jako kluczowy gracz Anwilu w kilku klasyfikacjach - przeciętnie 14,6 punktu, 7,4 asysty i 3,7 zbiórki. Problem w tym, iż polski playmaker prawdopodobnie nie wystąpi przeciwko Kotwicy, gdyż w meczu z Polpharmą doznał lekkiego urazu kolana. Mecz 8. Kolejki rozgrywany zaledwie cztery dni po tym w Starogardzie to jednak zbyt krótki odstęp czasu, by dojść do pełni formy. Dlatego też wielka odpowiedzialność spadnie na barki zakontraktowanego w przed kilkunastoma godzinami Dru Joyce’a. Amerykanin dotychczas słabo spisywał się w barwach Energi Czarnych Słupsk, więc teraz we Włocławku liczy, że się odbuduje. Problem w tym, że nowy rozgrywający do momentu meczu z Kotwicą odbędzie zaledwie dwa treningi z drużyną i z pewnością nie pozna wszystkich zagrywek na tyle, by móc efektywnie prowadzić grę zespołu.
Czy zatem drużyna przyjezdnych wykorzysta kłopoty Anwilu? Piotr Stelmach, podstawowy skrzydłowy Kotwicy mówi wprost - Szubarga to super rozgrywający i to on napędza grę drużyny. To taki generał, od którego wszystko jest zależne, więc jego brak to lepsza sytuacja dla nas - twierdzi polski zawodników, który w każdym spotkaniu notuje przeciętnie 13,3 punktu oraz 5,1 zbiórki.
To, że ekipa znad morza ma potencjał, pokazała kilkanaście dni temu, pokonując u siebie PGE Turów Zgorzelec. Wtedy świetnie zagrali wspomniani Smith i Stelmach, grę pod koszem zdominował Harris, a swoje punkty dorzucili drugoplanowi koszykarze, tacy jak Łukasz Wichniarz, Szymon Rduch czy Bartosz Diduszko. Mimo wszystko jednak skład Anwilu wydaje się być mocniejszy i nawet w obliczu straty podstawowego rozgrywającego zwycięstwo drużyny przyjezdnej w Hali Mistrzów należałoby odebrać w kategoriach sensacji. Trener Igor Griszczuk liczy więc, że przegrana w Starogardzie będzie dla jego podopiecznych nauczką, zimnym prysznicem, który spowoduje, że jego podopieczni rozpoczną nową serię zwycięstw.
Mecz odbędzie się w środę, 18 listopada o godzinie 18.00 w Hali Mistrzów. Bilety w cenie 15 i 20 złotych do nabycia w kasach klubowych na dwie godziny przed rozpoczęciem meczu.