O sprawie zrobiło się głośno, gdy jeden z użytkowników portalu X zamieścił w sieci nagranie z zachowania wiceprezesa Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski Grzegorza Ardeliego podczas ostatniego meczu we Włocławku. Działacz ledwo stał na własnych nogach, mocno się chwiał, a w pewnym momencie o mało co nie przewrócił się na plecy, na stojące za nim dwie dziewczynki. Te umiejętnie zastawiły się i być może dzięki temu nie doszło do (całkowitego) upadku.
Dodatkowo często zwracał się w stronę kibiców Anwilu, kierując wobec nich obraźliwe gesty. Wszystko to działo się zaledwie kilka metrów od parkietu i ławki rezerwowych ostrowskiej ekipy.
Nikt z działaczy tego klubu nie reagował na fatalne zachowanie wiceprezesa, który nie przejmował się także gwizdami ze strony miejscowych kibiców z zażenowaniem obserwujących zachowanie działacza.
Koszarek: Czekamy na raport
Sprawą już zajęły się władze Orlen Basket Ligi, które podkreślają, że pracują nad wyeliminowaniem takich zachowań z koszykarskich hal.
- Już przed spotkaniem wiedzieliśmy, że pomiędzy tymi drużynami jest gorąco, więc z wyprzedzeniem podjęliśmy decyzję o wysłaniu na zawody dodatkowego delegata. Obecnie czekamy na jego raport i dopiero na tej podstawie będziemy podejmować wiążące decyzje. Mogę zapewnić, że nie pozwolę na to, by przejść wobec tego do porządku dziennego. Poprosiliśmy oba kluby o wyjaśnienia. To będzie podstawą do ewentualnych sankcji dyscyplinarnych - wyjaśnił nam prezes PLK Łukasz Koszarek.
ZOBACZ WIDEO: Mistrz świata juniorów wpuścił nas do swojego warsztatu. Ujawnił, jak upamiętnił zmarłego kolegę
To zresztą nie pierwszy taki incydent z udziałem przedstawicieli ostrowskiego klubu. W zeszłym sezonie było o nich głośno i to dosłownie, bo pomeczowe rozmowy z pokoju VIP zakłóciły odbywającą się w sąsiedniej sali konferencję prasową. Gdy trener i zawodnik starali się odpowiadać na pytania dziennikarzy, bardziej słychać było śpiewy rozochoconych działaczy. Uczestników konferencji zupełnie wybiło z rytmu bardzo dobrze słyszalne ogłoszenie, że "jedzenia nie ma, jest tylko alkohol”.
Wtedy jednak nikt nie poczuwał się do odpowiedzialności, a sprawa rozeszła się po kościach.
- Alkohol nie jest problemem w polskiej koszykówce. To był jednorazowy incydent - zapewnia prezes rozgrywek, a gdy dopytujemy choćby o incydent z konferencji prasowej z zeszłego sezonu, odpowiada: - W zeszłym roku nie byłem prezesem PLK, ale z tego, co pamiętam, to choć faktycznie zdarzały się jakieś incydenty, to jednak nigdy nie były one związane z alkoholem.
Kara dla działacza
Co ciekawe, wydaje się, że tym razem poważnie sprawę potraktowali także ostrowscy działacze, którzy zapewniają, że z niedzielnego skandalu wyciągną nie tylko wnioski, ale także konsekwencje.
- Mieliśmy już zebranie zarządu klubu i doszliśmy do wniosku, że podczas ostatniego meczu doszło do sytuacji, które nie powinny mieć miejsca. Grzegorz Ardeli zachował się nietaktownie, a w związku z tym nałożyliśmy na niego karę finansową. Wiem, że pan Grzegorz przeprosił już całą drużynę i sponsorów. To tyle w temacie tego incydentu - komentuje Paweł Matuszewski, właściciel klubu. Nie chciał jednak zdradzić, na ile dotkliwa jest kara nałożona na jego podwładnego.
- Nakładając karę, daliśmy do zrozumienia całemu środowisku, że nie godzimy się na takie zachowania - dodaje bez wahania Matuszewski.
* W meczu zwyciężył Anwil 97:86. Klub z Ostrowa zajmuje 5. miejsce w tabeli, ekipa z Włocławka jest liderem.
Aktualizacja (21:37):
"Z pokorą przyjmuje karę finansową nałożoną przez Zarząd Klubu. Zapewniam, że podobne zdarzenia nie powtórzą się. W związku z incydentami, które miały miejsce podczas sobotniego meczu we Włocławku, pragnę złożyć publiczne przeprosiny wszystkim za zaistniałą sytuację. Moje postępowanie nie było właściwe, i szczerze żałuję. Przyjmuję pełną odpowiedzialność za to, co się wydarzyło." - oświadczył Grzegorz Ardeli na X (pisownia oryginalna).
Czytaj więcej:
Walka potwierdzona. Adamek odkrył karty
Berg dla WP: Legia ma przewagę nad Molde