Tomasz Adamek odkrył karty. Pierwszy wywiad z "Góralem" po ogłoszeniu walki z Mamedem Chalidowem

Newspix / MICHAL TRZPIS/400MM.PL  / Na zdjęciu: Tomasz Adamek
Newspix / MICHAL TRZPIS/400MM.PL / Na zdjęciu: Tomasz Adamek

- Przede mną napięty rok, ale w tym momencie najważniejsza jest walka z Mamedem Chalidowem - mówi nam Tomasz Adamek, który 24 lutego zmierzy się na zasadach boksu z legendą KSW.

W tym artykule dowiesz się o:

Obaj będą gwiazdami wyjątkowej gali o nazwie KSW Epic. Wydarzenie odbędzie się w gliwickiej PreZero Arenie i będzie transmitowane w systemie pay-per-view. Dla Adamka będzie to powrót do rywalizacji po ponad pięcioletniej przerwie. Pojedynek został zakontraktowany na sześć rund, a limit wagowy wyniesie 99 kg. W rozmowie z nami "Góral" zdradza, że w 2024 roku stoczy aż trzy pojedynki.

Artur Mazur, WP SportoweFakty: Po tych wszystkich ogłoszeniach i zawirowaniach powiem wprost: jestem w szoku, że rozmawiamy przed walką z Mamedem Chalidowem, która odbędzie się na gali KSW.

Tomasz Adamek, były mistrz świata: Okazuje się, że wszystko jest możliwe i cały temat się złożył. Mocno nad tym pracowali Mateusz Borek i Stanisław Skrzyński, który złożył kontrakt punkt po punkcie. Podpisaliśmy umowę z KSW, a to oznacza, że Fame musi poczekać, bo z nimi mam kontrakt na dwie walki. Przede mną napięty rok, ale w tym momencie najważniejsza jest walka z Mamedem Chalidowem. Chcę być szybki i chcę wygrać. A potem będziemy myśleć, co dalej, bo ja mam przecież 47 lat.

Trzy pojedynki w roku?! Nie za dużo jak na 47-latka?

Ale to są walki sześciorundowe.

Czyli takich się nie liczy?

To są takie na rozgrzewkę. Jakby to były pojedynki dziesięcio- lub dwunastorundowe, to byłoby inaczej, bo to wtedy mówimy o długim dystansie, morderczej pracy. A sześć rund? Poczekajmy do 24 lutego, wtedy pokażę całej Polsce, jak Adamek błyszczy w ringu. Jak będzie dobrze, przed latem wracam.

ZOBACZ WIDEO: Adamek przed walką z Chalidowem: "Wygram z każdym, jeśli będę szybki"

Ale złośliwcy zapytają: Tomek, po co ci to w wieku 47 lat? W takim wieku raczej wędka, rybki i emerytura.

Akurat na ryby czasami jeżdżę. Z kumplami lubimy się wybrać na łososie. Ale patrz, jak teraz wygląda mój dzień: wstaję rano i ja mam fajrant. Rozumiesz? Jem śniadanie, zawożę żonę do pracy, idę do kościoła. I co dalej? Fajrant! Dlatego powiedziałem do Mateusza: chodź, robimy coś, bo to mnie zmobilizuje do ciężkiej pracy. No i jest, mamy to!

A czy nie jest przypadkiem tak, że pięściarz i sportowiec w ogóle nie potrafi się odnaleźć po wielkiej karierze?

Coś w tym życiu trzeba będzie robić. Ileż możesz siedzieć? Teraz mam to szczęście, że obok mieszka wnuczka Kornelia. Niedawno skończyła roczek. Jakoś wypełniam ten czas: bawię się z nią, jadę do sklepu, załatwiam sprawy, gdzieś tam podjadę, trochę biegam. Ale lepiej, że tego czasu jest za dużo, niż miałoby go brakować. Po drugie, Bogu dziękować, mam nieruchomości i pracować nie muszę. Wielu pięściarzy źle te pieniądze zainwestowało i dzień po zakończeniu kariery muszą iść do pracy, bo rachunki i podatki trzeba płacić. A w Ameryce te podatki są duże i od samych domów płaci się ciężkie pieniądze.

Skoro mowa o kasie, posłużę się cytatem z Darka Michalczewskiego. "Tomek po prostu potrzebuje kasy. Nie oszukujmy się".

Może po prostu zazdrości, że on z tej emerytury do ringu nie wrócił. Mamy kontakt z Darkiem i nie wiem, czy on tego nie mówił w żartach.

Nie wyglądał na kogoś, kto żartuje, a ten cytat pochodzi z wywiadu, który sam przeprowadzałem.

Powiem ci zupełnie szczerze: ja nie muszę robić, bo mam parę apartamentów. Mi się po prostu chce walczyć, bo mam mobilizację do treningu: rano wstaję, idę biegać, później idę na salę. Ja się w tym całym cyklu znów czuję młodo, jakbym miał ze dwadzieścia lat. I tak do żony mówię: Dorota, ja się czuję, jakbym miał z dwadzieścia parę lat.

Co ona na to?

"No, weź już ty dziadku!". Ale tak naprawdę jest. W okresie treningowym dobrze się odżywiam, wysypiam się, prowadzę się jak sportowiec. I ja wtedy nie czuję, ile mam na karku.

Wszystko rozumiem, ale z walki pożegnalnej zrobiły się już trzy. Był w Polsce taki zespół muzyczny, który dał kilkadziesiąt koncertów pożegnalnych.

Kontrakty są podpisane. Przede mną walka w KSW i dwie w Fame, ale i tak wszystko będzie uzależnione od mojej dyspozycji. Jak jest zdrowie, można się bawić. Gdyby coś było nie tak, absolutnie do ringu bym nie wszedł, bo to jest niebezpieczny sport.

Skoro mowa o kontraktach. Zawrzało, kiedy ogłosiłeś angaż w Fame. I zgodzę się z Michalczewskim, że to nie wygląda zbyt poważnie. Poza tym ludzie szybko wyciągnęli twoje słowa, że gale "freakowe" to śmiech na sali.

Zawsze było tak, że wokół miałem ludzi życzliwych i mniej życzliwych. To się nie zmieni. Zawsze będą gadać: po co Adamek wraca, "piniędzy" nie ma. Wiem, że mówią to po zazdrości. Złośliwców nie brakuje, ale ja się tym nie przejmuję. Moja żona by ci wyjaśniła jak ja podchodzę do niektórych spraw.

Jak?

Dorota mówi, że jak się nie zgadzam z czyimś zdaniem, to wpuszczam je lewym uchem, a wypuszczam prawym. Nie jestem z tych, co łapią się za głowę i mówią: a po co to, po co tamto? Nie chcę brzydko powiedzieć, gdzie to mam. Robię swoje, karuzela się kręci.

Zastanawiam się, jak żona zareagowała, kiedy się dowiedziała, że będą aż trzy walki.

Powiedziała tak: jak po sześć rund, to idź i się bij, zarobisz coś jeszcze, co masz w domu siedzieć. Jak widzisz, dostałem błogosławieństwo i przyleciałem na konferencję. A obóz do walki z Chalidowem rozpocznie się 3 stycznia.

Od początku był taki plan, że będziesz walczył dla dwóch organizacji? Wiele osób nie wierzyło, że możesz walczyć i tu, i tu.

Tak, oczywiście. Z Famem związałem się na gali, na której pojawiliśmy się z Mateuszem Borkiem. I to było wiadome. KSW uznało, że ustali sobie wcześniejszą datę i tak też się stało. Właściciel Fame Rafał Pasternak jest dobrym kolegą Mateusza Borka i tam nie trzeba było wielkich negocjacji. Przesunęliśmy termin startu o kilka miesięcy i KSW ma pierwszeństwo.

Podobno więcej "dutków" sypnęło KSW. Prawda?

Nie chcę o tym mówić, bo ten temat ludzi parzy. Potem się będą o mnie rozpisywać w internecie. Ale dostałem od KSW dobre pieniądze, mam też procent z pay-per-view. Mam dobry "deal" z KSW i z Famem też. Dorotka będzie zadowolona.

Jak się wraca do poważnych treningów po przerwie?

Dużo pracy przed nami. Dopiero co wróciłem z Florydy, gdzie byłem przez tydzień. Trenowałem dwa razy dziennie z Gusem Currenem. Pierwsze dwa, trzy były ciężkie, a Gus mnie gonił po ringu: let's go, let's go baby, let's go! Gus bije tymi łapami, ścigał mnie, rozciął mi łuk brwiowy. Łatwo nie było. Po pierwszych treningach spałem jak dziecko, ale po kilku dniach zacząłem łapać kondycję. Wróciłem na tory.

Czy dla zawodnika MMA wejście do boksu to samobójstwo? Ring pokazał, że zazwyczaj tak to się kończy.

Jak wchodzisz do ringu, to zawsze jest jakieś ryzyko porażki. Nawet najlepsi dostali jeden cios i się przewracali. Weryfikacja jest tym razem w oktagonie 24 lutego. Do roboty, Adamek, czas walczyć i wygrywać!

Słowo weryfikacja już padło, a zatem czas na inne pytanie. Czy ten 47-letni Adamek wciąż jest szybki?

To są moje atuty. Ja przegrywałem walki, jak nie miałem szybkości. Rano wstaję, robię znak krzyża, robię dwa szybkie lewe i wtedy wiem, że to jest mój dzień. Były momenty, że tak nie było. Mówiłem sobie: panie Boże, dlaczego?! Adamek wygra z każdym, jak jest szybki.

Rozmawiał Artur Mazur, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty