Pod znakiem trójki - relacja z meczu Olimp Start - Znicz Basket

Znicz Basket Pruszków w Lublinie do tej pory grał dwa razy, a każde z tych spotkań było niezwykle zacięte. Za pierwszym razem o zwycięstwie drużyny z Mazowsza decydował rzut równo z końcową syreną, a rok później niesamowita pogoń w czwartej kwarcie. Tym razem decydujący cios zadali jednak gospodarze.

A konkretnie Tomasz Celej. Skrzydłowy Startu przez dłuższy czas był niewidoczny, ale w końcówce pokazał klasę. Przy dwupunktowym prowadzeniu swojego zespołu przechwycił piłkę i zdobył punkty spod kosza, a chwilę później z zimną krwią wykonał dwa rzuty wolne. 31-letni zawodnik większość ze swoich 16 punktów zdobył w ostatniej części meczu, a do tego angażował się w obronie oraz walce na obu tablicach.

- Tomek jest naszym liderem. Z tego powodu większość decydujących rzutów ma być wykonywana przez niego, no chyba, że jest podwajany lub potrajany i nie mamy możliwości dograć mu piłki - mówił po spotkaniu trener Startu Dominik Derwisz. - Tak to już jest, że decydujące akcje wykonują zawodnicy, którzy stanowią o obliczu zespołu. Oni muszą brać na siebie ciężar zdobywania punktów.

Start miał jednak problem z obroną strefową przyjezdnych. Od stanu 38:45 Znicz Basket przestał bronić indywidualnie i dzięki temu wyszedł na prowadzenie 52:47, a wszystko to w zaledwie 3 minuty. W ataku goście szukali głównie punktów pod koszem, zaś faulowani skutecznie wykorzystywali wolne. - Strefa gości sprawiła nam sporo problemu - przyznał Derwisz.

Pruszkowianie nie wykorzystali jednak tej przewagi. Przy prowadzeniu, gdy czas pracował na ich korzyść, niezwykle szybko kończyli swoje akcje w ataku. Do tego, pod koszem nie potrafili wykorzystać przewagi wzrostu. Momentami w Starcie na pozycji wysokiego skrzydłowego grał Celej, a środkowym był Paweł Kowalski, Znicz Basket raz za razem rzucał jednak z dystansu. - Dlaczego tak graliśmy? Dobre pytanie, też tego nie rozumiem. Muszę porozmawiać na ten temat z zespołem - stwierdził Roman Skrzecz.

Przed spotkaniem Dominik Derwisz mówił, że drużyna z Pruszkowa jest dla niego jednym z kandydatów do awansu. - Cały czas podtrzymuje swoją opinię. Bardzo podoba mi się gra tego zespołu. Na szczęście nasza obrona z meczu na mecz wygląda lepiej. Udało nam się zatrzymać rywali na 62 rzuconych punktach, a w drugiej kwarcie straciliśmy zaledwie 9. Gdzie jest Start? Nie wiem. Uczymy się grać zespołowo i walczymy o jak najwyższe lokaty. Co z tego wyjdzie zobaczymy - zakończył szkoleniowiec Startu.

Start Lublin - Znicz Basket Pruszków 67:62 (19:20, 16:9, 14:23, 20:10)

Start Lublin: T. Celej 16 (1), P. Kowalski 16 (2), A. Myśliwiec 11 (1), Ł. Kwiatkowski 10, M. Sikora 9 (1), Ł. Jagoda 3 (1), J. Olejniczak 2, J. Stefaniuk 0, M. Samborski 0

Znicz Basket Pruszków: M. Ecka 19 (3), T. Briegmann 14, G. Radwan 12 (2), G. Malewski 6, M. Aleksandrowicz 4, J. Czech 4, M. Matuszewski 3, D. Czubek 0, A. Bajer 0

Źródło artykułu: