Wielkie rzeczy działy się w środowy wieczór dzięki Anwilowi Włocławek. "Rottweilery" wygrały na wyjeździe z francuskim Cholet Basket i jako pierwszy polski klub w historii mogły cieszyć się z triumfu w FIBA Europe Cup.
- To ogromne zwycięstwo dla nas, dla klubu i całej polskiej koszykówki - mówił tuż po zakończeniu spotkania Kamil Łączyński, który nie krył wielkich emocji, jakie nim targały.
Więcej o meczu przeczytasz tutaj -->> Zrobili to! Anwil Włocławek wygrał FIBA Europe Cup!
Dla Cholet była to pierwsza porażka w rozgrywkach we własnej hali. - To spotkanie było najtrudniejszym, jakie przyszło nam rozegrać w FIBA Europe Cup - skomentował wszystko trener Przemysław Frasunkiewicz (za kkwloclawek.pl). - Jestem ogromnie dumny.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polski koszykarz zszokował. "Prawdziwe czy oszukane?"
Po meczu było widać na twarzach zawodników, jak wygrana w tych rozgrywkach dużo im dała i jak wiele dla nich znaczyła. Bohaterzy nie kryli łez wzruszenia. Jednym z nich był Victor Sanders, który na finiszu spotkania pewnie wykonywał kluczowe rzuty wolne.
Nic więc dziwnego, że tak wśród zawodników, jak i kibiców - we Francji było ich z Anwilem pięćdziesięciu - zapanował szał radości. Nic też dziwnego w tym, że przedstawiciele klubu - gdzie tylko mogli - chwalili się trofeum. Odnieśli w końcu historyczny triumf.
I tak w mediach społecznościowych Anwilu pojawiły się zdjęcia pucharu przy Wieży Eiffla czy na tle Łuku Triumfalnego. "Ten srebrny jegomość jeździł dziś za nami po całej Francji Wsiadł nawet na pokład samolotu!" - napisano.
Już na miejscu ekipę Anwilu witali fani na lotnisku, a prawdziwe szaleństwo czekało na drużynę we Włocławku. Fani "Rottweilerów" po raz kolejny zrobili show.
Race, flagi, pirotechnika - właśnie w takim szpalerze jechał autokar z głównymi bohaterami na pokładzie pośród wiwatującego tłumu. Na tym jednak nie koniec... Po chwili tłumy zjawiły się na trybunach Hali Mistrzów, gdzie trwała dalsza część świętowania.
"Jesteście sercem pompującym krew w organizmie naszego klubu. I jak serce, robicie to nieustannie, bezinteresownie, często bez należnej wam atencji. W finale FEC zrobiliście to także spektakularnie, pisząc własną legendę w Europie. Gra i praca dla was to zaszczyt i zobowiązanie" - taki komunikat do fanów za pomocą klubowych mediów społecznościowych skierował prezes klubu Łukasz Pszczółkowski.
Zobacz także:
PGE Spójnia przerwała wielką serię beniaminka
Fatalne wieści o liderze Clippers. To dlatego Leonard opuścił kluczowe mecze