Fatalny upadek Giannisa. Gwiazdor Bucks nie dokończył meczu

YouTube / NBA TNT / Na zdjęciu: upadek Giannisa Antetokounmpo
YouTube / NBA TNT / Na zdjęciu: upadek Giannisa Antetokounmpo

Duża niespodzianka w pierwszym meczu pierwszych po sezonie zasadniczym Milwaukee Bucks i ósmych Miami Heat. Drużyna z Florydy niespodziewanie triumfowała w Wisconsin 130:117.

Drużyna z Florydy wykorzystała problemy faworyzowanych rywali. Gwiazdor Milwaukee Bucks, Giannis Antetokounmpo nabawił się urazu i spędził na boisku tylko 11 minut.

Grek wpadł na próbującego wymusić faul w ataku Kevina Love'a i z impetem upadł na plecy. Antetokounmpo próbował jeszcze wrócić do gry, ale ból okazał się zbyt silny.

Bucks, bez swojego lidera, nie dali rady zatrzymać rozpędzonych po ostatnim zwycięstwie w meczu turnieju play-in Miami Heat. Goście wygrali pierwszą kwartę 33:24, drugą 35:31, a cały mecz 130:117 i w serii do czterech zwycięstw, prowadzą 1-0.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!

Jimmy Butler rzucił 35 punktów i miał 11 asyst, a 22 oczka oraz dziewięć zbiórek zapisał przy swoim nazwisku środkowy Edrice Adebayo. Kapitalny był też Kevin Love, który w 23 minuty rzucił 18 punktów, trafiając 4 na 7 oddanych rzutów za trzy.

Heat odnieśli sukces, ale też stracili ważnego zawodnika. Tyler Herro doznał złamania dwóch palców i będzie pauzować od czterech do sześciu tygodni. Oznacza to, że nie zobaczymy go już w grze podczas pierwszej rundy fazy play-off.

Dla Bucks, którzy trafili tylko 11 na 45 oddanych rzutów za trzy, 33 punkty rzucił Khris Middleton. Jrue Holiday miał 16 oczek, siedem zbiórek i 16 asyst. To wszystko nie wystarczyło. Kluczem w tej rywalizacji będzie stan zdrowia Giannisa.

Wynik:

Milwaukee Bucks - Miami Heat 117:130 (24:33, 31:35, 33:34, 29:28)
(Middleton 33, Portis 21, Holiday 16 - Butler 35, Adebayo 22, Love 18)

Stan serii: 1-0 dla Heat

Czytaj także:
Dramat mamy Marcina Gortata. "Nagle wszystko się wywróciło w oczach"
Córka gwiazdy Bulls skradła show. Diar DeRozan rozpraszała rywali

Komentarze (0)