Bez gwiazdy grają lepiej?! Trener Legii ma duży ból głowy

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Geoffrey Groselle i trener Kamiński (w kółeczku)
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Geoffrey Groselle i trener Kamiński (w kółeczku)

Jeszcze dwa lata temu dominował w rozgrywkach Energa Basket Ligi i dzięki temu "zapracował" sobie na polski paszport. Teraz eksperci zastawiają się, czy Geoffrey Groselle nie jest największym problemem Legii Warszawa.

Gdy Legia Warszawa przed rozpoczęciem sezonu wygrała wyścig po Geoffrey'a Groselle'a, wielu kiwało głową z uznaniem. "To hit transferowy, świetna transakcja" - pisali zgodnie eksperci i kibice, mając też na uwadze fakt, że wicemistrzowie kraju bardzo mocno sięgnęli do kieszeni, by ponownie ściągnąć Amerykanina do Polski (w kuluarach mówi się o kwocie 17-18 tys. dolarów za miesiąc).

Jednak początek sezonu w jego wykonaniu, najdroższego zawodnika ligi, był po prostu koszmarny. Koszykarz grał mocno poniżej oczekiwań, nie dając drużynie odpowiedniego wsparcia. Pudłował, gubił się w prostych akcjach, czym doprowadzał do frustracji kibiców i managementu warszawskiego klubu (odbył rozmowę w siedzibie klubu). Spadła na niego lawina krytyki. "Po co oni go wzięli?" - zastanawiali się poirytowani kibice.

Amerykanin, który od niedawna ma polski paszport, nie przejmował się jednak tymi opiniami i na każdym treningu ciężko pracował, by dojść do optymalnej dyspozycji. Z czasem zaczął grać co lepiej, co zbiegło się też z debiutem w reprezentacji Polski (listopad). - To był wyjątkowy moment dla mnie - powtarzał Groselle.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za trening Polaków! "Dziewczyny się za mną uganiają"

Później - gdy już w miarę ustabilizował formę - wiele mówiło się o jego rzutach wolnych. Aż trudno uwierzyć w to, że Amerykanin w tym sezonie na parkietach Energa Basket Ligi trafił zaledwie... 27 z 81 rzutów za 1 punkt.

Fatalna 33-procentowa skuteczność i kiepska technika rzutu stały się elementem drwin w środowisku. Tak było, gdy piłka po jego rzutach nie dolatywała do obręczy lub uderzyła o górną krawędź. "Jak można tak rzucać?" - dziwili się fani. Wiemy, że w pewnym momencie sezonu trener Wojciech Kamiński nakazał mu rzucać wolne o tablicę.

Holman? "Strzał w dziesiątkę"

Amerykanin taki właśnie rzut trafił w Lublinie podczas pucharowego spotkania z miejscowym Startem. Groselle świetnie wszedł w mecz, był aktywny pod koszami, a gdy trafił wolnego, to uniósł ręce w geście triumfu. Podobnie cała ławka rezerwowych. Wszyscy fetowali... jego celny rzut za 1 punkt!

Wydawało się, że to będzie przełomowy moment dla niego w Legii i być może zobaczymy taką wersją Groselle'a jak w Enea Zastalu BC w sezonie 2020/2021. Wtedy dominował w rozgrywkach Energa Basket Ligi, był niekwestionowaną gwiazdą i dzięki temu "zapracował" sobie na polski paszport.

Jak wykorzystać Groselle'a?
Jak wykorzystać Groselle'a?

Życie napisało jednak inny scenariusz. Kilka minut później Groselle doznał kontuzji nogi i musiał opuścić parkiet. Już pierwsze diagnozy (jeszcze w trakcie meczu) mówiły o tym, że podkoszowy wypadnie z gry na kilka tygodni. Szczegółowe badania to potwierdziły.

Management Legii był zawiedziony tą informacją, sam trener Wojciech Kamiński tonował jednak te nastroje, podkreślając, że: "nieszczęście jednego jest... szansą dla drugiego". Tego powiedzenia trzyma się od wielu lat, dodając też, że po prostu tak musiało być.

Trener Legii szybko wziął się do pracy, nie próżnował, w trakcie przerwy na mecze reprezentacji doskonalił wariant z grą w układzie Dariusz Wyka - Aric Holman (nowy podkoszowy). Ten drugi gracz, pozyskany w trakcie rozgrywek - okazał się strzałem w dziesiątkę. Długi, atletyczny i wyskakany Amerykanin szybko złapał wspólny język z kolegami, udowadniając przy okazji, że drzemią w nim ogromne możliwości (także w defensywie - umiejętność blokowania rzutów).

26-latek zrobił niezłe show w meczu z MKS-em, gdy zdobył 29 punktów, trafiając 12 z 17 rzutów z gry. Holman dał Legii to, czego najbardziej potrzebowała: rozszerzenie gry z pozycji "5". To potężny atut. Łącznie Amerykanin trafił 11 "trójek" w 5 meczach. Wcześniej trener Kamiński - gdy miał Groselle'a - nie miał takich możliwości. Teraz ma prawdziwego asa w rękawie. On się nawet z tym nie kryje. Otwarcie o tym mówi.

- Na pewno przyjście Arica rozciągnęło naszą grę. Rywale nie mogą za bardzo pomagać zawodnikom na tej pozycji, muszą przejść do innych ustawień. Czy to się zbiegło z urazem Groselle'a? Być może. Ale należy pamiętać o wzmocnieniu drużyny Holmanem i Vinalesem, zmianie naszego stylu, bo w pierwszej części sezonu mieliśmy spory problem z atakiem, ale w defensywie wyglądaliśmy zdecydowanie lepiej. Teraz pokazujemy więcej radości w ataku, bo i mamy więcej jakości w ataku - podkreśla.

"Groselle musi się dopasować"

Legia - bez Groselle'a w rotacji - wygrała cztery ostatnie spotkania (Czarni, Twarde Pierniki, MKS i Start), zdobywając w każdym z nich średnio 95 pkt! To kapitalny wynik, pokazujący dobitnie, że w tym zespole drzemie ogromny ofensywny potencjał. Nic dziwnego, że drużyny z miejsc 1-4 za wszelką cenę chcą uniknąć Legii w I rundzie play-off. Nie można też wykluczyć scenariusza, że warszawianie będą mieli przewagę parkietu już w ćwierćfinale. Musieliby jednak utrzymać zwycięski rytm.

Kluczowe pytanie brzmi: co dalej z Legią? Jak będzie grała, gdy wróci Groselle? A ten ma wrócić za 1-2 tygodnie. Słyszymy, że może się pojawić się na parkiecie w meczu z Treflem Sopot, czyli zespołem, którego trenerem jest Żan Tabak, a to właśnie u niego Amerykanin rozgrywał życiowy sezon.

Wojciech Kamiński bardzo wymownie mówi o powrocie Groselle'a. Teraz to 30-latek będzie musiał się dopasować do zespołu, a nie zespół do niego, tak jak to było we wcześniejszych etapach sezonu.

- Myślę, że z Grossellem będziemy musieli grać trochę inaczej, ale to nie znaczy, że przestaniemy grać tak jak to robimy obecnie. Będziemy grać podobnie. W tym momencie to on będzie musiał dostosować się do nas, a nie odwrotnie - mówi wprost.

Jedno jest pewne: Wojciech Kamiński będzie miał spory ból głowy, gdy Groselle otrzyma od lekarzy zielone światło na powrót do gry. "W jaki sposób go wykorzystać?", "czy ma wrócić do pierwszej piątki?", "Czy Holman ma grać więcej jako center?" - pytań jest sporo. Odpowiedzi na nie poznamy za 2-3 tygodnie. Legia w najbliższym czasie zagra z Astorią, GTK i Treflem.

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Ten zespół jest rewelacją ligi. Machowski: Fortson jak prezent!
Kolenda: Erdogan to trener z wysokiej półki. Tymi słowami się kieruje
Żan Tabak. Gra na swoich warunkach [OPINIA]
Takiej umowy z Polsatem jeszcze nie było. Kluby na tym zarobią!

Komentarze (5)
avatar
Armia Obca Wschód
29.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Holman gra bardzo dobrze a Grosselle grał żłe lub przeciętnie. Więc ciężko mi zrozumieć gdzie redaktor widzi dylemat Kamyka. Będzie grał ten w lepszej formie czyli teraz Holman. Proste. 
avatar
qqryq
27.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Różnica w grze GG względem czasów, gdy błyszczał w PLK i VTB a dniem dzisiejszym jest taka, że Kamyk nie umie go odpowiednio wykorzystać. Zan zrobił z niego centralną postać, przez która przech Czytaj całość
avatar
obiektywny
27.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wasiek, o jakiej "gwieździe" bredzisz? Kiedy ten koszykarz był "gwiazdą"!? 
avatar
Jarosław Kowalski
27.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czy rola Geoffreya Groselle'a w Legii Warszawa powinna zostać zmniejszona? Czytaj całość