Jarosław Galewski: Dlaczego zdecydował się pan na grę w PBG Basket Poznań?
Hubert Radke: Jestem bardzo entuzjastycznie nastawioną osobą do gry w koszykówkę. Lubię koszykówkę z charakterem i jestem przekonany, że taki styl będzie prezentował właśnie poznański zespół. Bez wątpienia mamy do czynienia z odradzeniem się poznańskiej tradycji koszykarskiej. Powstaje naprawdę drużyna z charakterem, która ma walczyć przynajmniej o awans do fazy play off, a może nawet o coś więcej. Wydaje mi się, że Poznań to dobre miejsce dla mnie.
Jakie cele stawiacie sobie jako zespół?
- Nie znamy się jeszcze zbyt dobrze. Trenujemy ze sobą bardzo krótko. Można powiedzieć, że zespół jest w takim składzie od miesiąca. W koszykówce to naprawdę bardzo niewiele. Budowanie dobrego zespołu wymaga jednak czasu. Ciężko mówić w tej chwili o dokładnych celach. Myślę, że plany przyjdą z czasem. Kiedy zaczną się rozgrywki ligowe, na pewno będziemy wiedzieć już znacznie więcej.
Zarząd mówi jednak wprost o pierwszej ósemce. To chyba cel minimum?
- Oczywiście, że tak. Wiadomo, że obecny system rozgrywek zakłada, że w fazie play off rozgrywają się najważniejsze mecze sezonu. Jeżeli drużyna chce osiągnąć coś więcej, to musi znaleźć się w najlepszej ósemce. Można więc rzeczywiście powiedzieć, że to cel minimum.
Przed turniejem w Poznaniu rywalizowaliście w Toruniu. Jakby pan podsumował te zmagania?
- Pierwsze turnieje są zazwyczaj ciężkie dla drużyny. Zespół się wtedy poznaje i powstają jakieś ogólne zasady współpracy. Można powiedzieć, że zawodnicy badają się nawzajem i sprawdzają, jak kto zachowuje się na boisku. Myślę, że wypadło to dość pozytywnie w pierwszym turnieju. Nie ulega jednak wątpliwości, że czeka nas jeszcze sporo pracy.
Sezon rozpoczniecie trzema pojedynkami we własnej hali...
- To na pewno plus. Początek rozgrywek będzie niewątpliwie ciężki. Spotkamy się przecież z najlepszymi drużynami poprzedniego sezonu. Nie wiemy jeszcze wprawdzie do końca, w jakim składach będą te zespoły, ale można się mimo wszystko spodziewać, że będziemy mieć do czynienia ze ścisłą czołówką ligi. Na pewno dobrze, że trzy pierwsze mecze są we własnej hali. Z drugiej jednak strony kij ma dwa końce i pierwsze trzy spotkania rundy rewanżowej rozegramy na wyjeździe z bardzo mocnymi zespołami.
Niedawno zakończył się Eurobasket. Jakby ocenił pan występ naszej reprezentacji w tym turnieju?
- Na pewno pozytywnie. Zrobiliśmy krok w przód i miejmy nadzieję, że ta drużyna z każdym kolejnym turniejem będzie notować progresję wyników. Zawsze można powiedzieć, że była szansa wywalczyć coś więcej. Po latach posuchy, jaka panowała w polskiej koszykówce, powinniśmy być jednak zadowoleni. Należy być także pozytywnie nastawionym przed tym, co czeka nas w przyszłości.
Ta impreza miała wyciągnąć koszykówkę z poważnego kryzysu i poprawić jej pozycję w naszym kraju. Czy tak się stało?
- Wierzę, że to był przełomowy moment. Na to liczą chyba wszystkie osoby związane z koszykówką w naszym kraju. Każdy doskonale wie, jaka jest sytuacja tej dyscypliny w Polsce. Na pewno będziemy w dalszym ciągu walczyć. Mam na myśli nie tylko reprezentację, ale także drużyny ligowe. Zrobimy wszystko, żeby coraz więcej kibiców interesowało się naszą dyscypliną.