Pierwsze ruchy transferowe Anwilu Włocławek wywołały duże poruszenie w środowisku. Najpierw podpisano nowy kontrakt z Amerykaninem Luke'em Petraskiem, który nie narzekał na brak ofert z innych klubów. Koszykarza skuszono podwyżką i celami sportowymi (Anwil przystąpi do gry w rozgrywkach pod egidą FIBA). Nie bez znaczenia był fakt, że Petrasek znakomicie rozumiał się z trenerem Przemysławem Frasunkiewiczem, który dał mu dużą rolę w zespole. Podkoszowy świetnie to wykorzystał i został objawieniem ligi.
O ile Petrasek był mocnym ruchem, to wydaje się, że jeszcze mocniejszym (a wcale podobno nie droższym) było pozyskanie Josha Bostica, Amerykanina, który w latach 2018-2020 był wielką gwiazdą Energa Basket Ligi. Nawet inni koszykarze - będąc pod dużym wrażeniem jego umiejętności - podkreślali, że Bostic wręcz "zamiatał" tą ligą. W jego grze imponował duży spokój, pewność siebie i wszechstronność. Amerykanin jest świetnie wyszkolony pod względem technicznym, ma duży repertuar zagrań w ofensywie.
Wielu ucieszyło się z jego powrotu, ale były też głosy krytyczne, mówiące o tym, że Bostic jest już wiekowym zawodnikiem, na dodatek po długiej przerwie spowodowanej kontuzją. Z naszych informacji wynika, że po urazie nie ma już śladu, a sam zawodnik - od ponad miesiąca - bierze już udział w treningach pod okiem fachowca w Portland.
ZOBACZ WIDEO: Dziennikarka wzruszyła się przy przemówieniu Świątek. "Iga jest cudownym człowiekiem"
- Czuję się już bardzo dobrze, jestem gotowy do gry - mówił nam Bostic, który nie ukrywa ekscytacji powrotem do Polski i ponowną współpracą z trenerem Frasunkiewiczem. Kiedyś Amerykanin zasłynął taką wypowiedzią, w której stwierdził, że jeśli Polak zdecyduje się kiedyś trenować drużynę na księżycu z kosmitami, to on rozważy wzięcie statku, by do niego dołączyć. Łączą ich silne więzi.
[h2]Co dalej? Polacy na celowniku!
[/h2]Wiemy, że w Anwilu działają mocno nad kolejnymi ruchami transferowymi. Trener Przemysław Frasunkiewicz jest bardzo aktywny na rynku, codziennie odbywa po kilkanaście rozmów z agentami, jest też w stałym kontakcie z nowym prezesem Łukaszem Pszczółkowskim. Z naszych informacji wynika, że ten wszystko bardzo dokładnie wszystko wyliczył i podał trenerowi konkretną kwotę (nieco większą niż w zeszłym sezonie), którą może przeznaczyć na budowę składu.
W Anwilu nie ma dyrektora sportowego (nowy prezes nie planuje utworzyć takiego stanowiska), więc trener Frasunkiewicz łączy dwie funkcje: prowadzenie zespołu i rozmowy z agentami nt. transferowe. Dokumentacją (finalizowaniem umów) zajmuje się już biuro, na czele którego stoi Pszczółkowski.
Z informacji, które pozyskaliśmy wynika, że priorytetem dla Frasunkiewicza jest zbudowanie polskiej części składu. Można spodziewać się tego, że w kolejnych dniach przeczytamy o zakontraktowaniu polskich zawodników. "Najpierw krajowi gracze, później obcokrajowcy" - słyszymy. Przypomnijmy, że ważne kontrakty na kolejny sezon z Polaków mają Kamil Łączyński, Michał Nowakowski, Maciej Bojanowski i Łukasz Frąckiewicz (jest opcja w jego umowie).
W tym momencie toczą się rozmowy z kilkoma kandydatami. Wiemy, że jednym z nich jest Bartłomiej Wołoszyn, który był blisko Anwilu Włocławek już w trakcie minionych rozgrywek. Teraz strony rozmawiają na temat ewentualnej współpracy, trener Frasunkiewicz ceni sobie umiejętności i waleczność koszykarza, który ostatnio z powodzeniem grał w Asseco Arce Gdynia.
Warto też dodać, że w sieci - w środę - pojawiła się szalona plotka na temat powrotu do polskiej ligi Davida Logana, ale nie ma w niej nawet ziarenka prawdy. Informacja wywołała jedynie uśmiech u ludzi pracujących we Włocławku.
Co z Bellem i Dykesem?
Kibiców mocno interesuje przyszłość Amerykanów, którzy stanowili o sile Anwilu w sezonie 2021/2022. To Kyndall Dykes i James Bell. Zacznijmy od tego pierwszego, który w minionych rozgrywkach średnio notował ponad 13 pkt i 4 zbiórki na mecz. Ten co prawda ma ważną umowę z klubem, ale to wcale nie oznacza, że zostanie w zespole. W kontrakcie 35-latka jest bowiem zapisana klauzula (po stronie klubu) o przedwczesnym zakończeniu współpracy.
- Klub ma możliwość rozwiązania umowy z Dykesem. Wszystko zależy od decyzji trenera Frasunkiewicza - mówił ostatnio prezes Łukasz Pszczółkowski.
Gorąco jest także w temacie Jamesa Bella, który ma za sobą bardzo udany sezon w barwach Anwilu, wydaje się, że w fazie play-off był najlepszym graczem zespołu. Włocławscy kibice wybrali go nawet MVP minionych rozgrywek. Bell notował ponad 12 pkt, 5 zb i 2 asysty na mecz. Wystąpił w 39 spotkaniach PLK.
- Ostatni sezon był dużym sukcesem. Wiemy, że zespół wcześniej zajął dopiero 13. miejsce, nam udało się odbudować wizerunek tego klubu. Zajęliśmy 3. miejsce, w wielu meczach graliśmy bardzo dobrą koszykówkę. Myślę, że duża w tym zasługa trenera Frasunkiewicza, który umiał wykorzystać potencjał z każdego z nas. Zaufaliśmy mu i poszliśmy za nim. To się opłaciło. Dla mnie to był bardzo dobry sezon, jestem z niego zadowolony - mówi nam 30-latek.
Ciekawostką jest fakt, że Bostic miał małą rolę przy transferze Bella do Włocławka. Obaj grali w Enel Brindisi. Amerykanin - w rozmowie z trenerem Frasunkiewiczem - zachwalał swojego rodaka, mówił o nim w samych superlatywach. Teraz polski szkoleniowiec nie wyklucza takiego rozwiązania, że obaj znów zagrają razem. Frasunkiewicz do swojego zespołu szuka zawodników multipozycyjnych, takich, którzy są w stanie zagrać w różnych ustawieniach. Bell idealnie do tego pasuje, zarówno w obronie, jak i w ataku. To bardzo wszechstronny zawodnik.
Duet Bostic-Bell jest możliwy, choć trzeba też dodać, że tym drugim interesują się zagraniczne zespoły. Ma sporo ofert. Z naszych informacji wynika, że w kolejce po Amerykanina ustawiła się m.in. rumuńska CSM CSU Oradea, w której gra wielu zawodników z przeszłością w PLK.
- Nie byłem zaskoczony transferem Josha do Anwilu, wiedziałem, że strony ze sobą rozmawiały, cieszę się, że znów zobaczę go w Europie. Nie jestem pewien, czy zostanę na przyszły sezon we Włocławku. Spędziłem tam super czas, ale muszę wszystko dokładnie przeanalizować. Oradea? Wiem, że jest zainteresowanie, rozmawiałem nawet z trenerem, ale powiedziałem mu, że jest dla mnie za szybko na podjęcie decyzji - wyjaśnia James Bell.
Włocławscy kibice nie wyobrażają sobie, by skrzydłowy nie wrócił na kolejny sezon do zespołu, ale jednocześnie przypominają, że Bell jest zawodnikiem, który co roku zmienia kluby. W żadnym z nich nie zakotwiczył na dłużej. Grał już we Włoszech, Francji, Izraelu, Turcji, a nawet w Grecji.
Kolejnych decyzji kadrowych w Anwilu Włocławek należy się spodziewać już w najbliższym czasie. Będziemy o nich na bieżąco informować na WP SportoweFakty.
CZYTAJ TAKŻE:
Szykuje się wielki transfer. Gwiazda ligi: Gotowy na Euroligę
Bez drogi "na skróty" i grania "na kredyt". Tak Legia odbudowała potęgę [WYWIAD]
"Oferty zmieniły myślenie". Gwiazda ligi ujawnia kulisy transferu
Jeździł za bratem po Polsce. Teraz najlepsi chcą go u siebie