Kolarstwo. Wygrywał Tour de France i Giro d'Italia. Teraz zostanie błogosławionym?

Getty Images / Keystone/Hulton Archive / Gino Bartali po zwycięstwie w Giro d'Italia, w 1946 roku
Getty Images / Keystone/Hulton Archive / Gino Bartali po zwycięstwie w Giro d'Italia, w 1946 roku

70 lat temu Gino Bartali był w Europie bohaterem, dzisiaj powiedzielibyśmy: celebrytą. Jego popularność osiągnęła taki poziom, że papież regularnie wspominał o nim w swoich kazaniach.

[tag=24526]

Gino Bartali[/tag] może wkrótce zostać błogosławionym - taką informację przekazała Katolicka Agencja Informacyjna. W sprawie jednego z najwybitniejszych zawodników w historii kolarstwa (dwukrotny zwycięzca Tour de France, trzykrotny triumfator Giro d'Italia, wielokrotny mistrz Włoch, itd.) starania podjęły: Prowincja Karmelitów Bosych Centralnej Italii wraz ze Świeckim Zakonem Karmelitów Bosych. To nie żart, a bardzo poważny wniosek. Bartali spełnia wszelkie wymogi, aby w przyszłości zostać wyniesionym na ołtarze.

- Jako człowiek prawy, rozmodlony był stawiany za wzór sportowca. Nigdy nie zdejmował z szyi szkaplerza karmelitańskiego, a po zwycięstwie w Tour de France pożegnał na paryskim stadionie Parc des Princes kibicujących na jego cześć 50 tysięcy kibiców i poszedł się pomodlić w katedrze Notre Dame - wylicza Konsultor watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych o. Szczepan T. Praśkiewicz.

"Gino Pobożny"

Bartali (urodził się w 1914 roku, zmarł w 2000) od zawsze był symbolem religijnej części Włoch. Jeszcze będąc czynnym kolarzem był tak popularny i kochany przez rodaków, że - jak pisze Colin O'Brien w książce "Giro d'Italia. Historia najpiękniejszego kolarskiego wyścigu świata" - "papież wspominał o nim w swoich kazaniach".

ZOBACZ WIDEO El. ME 2020. Łotwa - Polska. Zapytaliśmy Roberta Lewandowskiego o słowa Zbigniewa Bońka. Wymijająca odpowiedź

"Gino Pobożny", bo taki miał pseudonim w peletonie, zasłynął jednak czymś więcej niż samą popularnością. Sportowo? Geniusz. Wygrywał bardzo wiele wyścigów, razem z Fausto Coppim zdominowali kolarstwo w okresie wojennym (Bartali ścigał się w latach 1935-53). Wygrywali jak chcieli, z kim chcieli i kiedy chcieli. Kiedy pojawiali się na wyścigach, pierwsze dwa miejsce były znane jeszcze przed startem.

Ale Bartali to nie tylko wspaniały sportowiec. To także bohater. W czasie II wojny światowej uratował wiele ludzkich istnień. - Odegrał ważną rolę w ratowaniu Żydów za pośrednictwem sieci stworzonej przez Elię Dalla Costę, kardynała Florencji - można przeczytać w książce Angelo de Lorenziego p.t. "Gino Bartali. Święty na rowerze".

Niemcy go częstowali, on walczył z faszyzmem

"Elia Dala Costa powierzył kolarzowi tajną misję: miał we wsporniku siodełka szmuglować dokumenty i dostarczać je siatce partyzantów z Asyżu, którzy wykorzystywali je do ratowania żydowskich rodzin" - pisze O'Brien.

- Zakładał koszulkę ze swoim nazwiskiem, a strażnicy niemieccy na posterunkach kontrolnych pozdrawiali mistrza, prosili o autografy i życzyli udanego treningu - dodaje o. Praśkiewicz.

Nie mieli pojęcia, że Bartali wykorzystuje swoją sławę do walki z faszyzmem. Nie kontrolowali go, raczej dopingowali i pozdrawiali. Często ucinali sobie z nim miłą pogawędkę, a nawet częstowali kanapkami czy kawą. Włoski kolarz zachowywał natomiast zimną krew i ratował kolejne rodziny. W latach 1943-44 dzięki niemu udało się ocalić życie setkom, jak nie tysiącom Żydów.

Chronił żonę, rodzinę

Kolejne misje kolarza były owiane taką gęstą tajemnicą, że Bartali nie powiedział nic nawet swojej rodzinie. A był z nią związany bardzo mocno. Miał jedną żonę, spędzili razem 60 lat. Kiedy Niemcy w końcu go zdemaskowali i aresztowali, to po kilku dniach wypuścili. Najprawdopodobniej włoski Kościół użył swoich wpływów. Włoch został wypuszczony, ale nie mógł szmuglować już dokumentów.

Z obawy o bezpieczeństwo rodziny nie zdradził prawdziwego powodu aresztowania. "Jego udział w tej misji był utrzymywany w tajemnicy jeszcze przez kilkadziesiąt lat po wojnie (...) Sam Bartali opowiedział tę historię dopiero w ostatnich latach swojego życia" - przeczytamy w książce O'Briena.

Gino Bartali na mecie Tour de France (1938). Świętuje zwycięstwo w tym najbardziej prestiżowym wyścigu świata.
Gino Bartali na mecie Tour de France (1938). Świętuje zwycięstwo w tym najbardziej prestiżowym wyścigu świata.

W 2013 roku, czyli 13 lat po jego śmierci, władze Izraela nadały mu tytuł "Sprawiedliwego wśród Narodów Świata". To najwyższe izraelskie odznaczenie przeznaczone dla cywili. Otrzymało je ponad 27 tysięcy ludzi z całego świata, kilkuset Włochów. Zgodnie z zasadami można w ten sposób odznaczyć człowieka, który, m.in., "uratował Żyda, a sam nim nie jest", "z uratowaniem życia nie wiązał się zysk materialny" oraz "ratunek musiał się wiązać z ryzykiem dla życia lub wolności dla wybawcy".

Zapobiegł wybuchowi wojny?

Wcześniej, w 2005 roku, Bartali został uhonorowany przez ówczesnego prezydenta Włoch - Carlo Azeglio Ciampiego. Polityk odznaczył sportowca pośmiertnie za "sukcesy sportowe oraz działalność na rzecz drugiego człowieka".

W 1948 roku Włoch wygrał w Tour de France, dziesięć lat po pierwszym triumfie w tym najważniejszym wyścigu świata. "Niektórzy historycy uważają nawet, że ten sukces z 1948 roku odwrócił uwagę opętanych na punkcie sportu Włochów i zapobiegł wybuchowi wojny domowej" - twierdzi w swojej książce O'Brien.

- Coś w tym jest - twierdzą przedstawiciele włoskiego Kościoła.

"Jego życie było świętością" - można przeczytać w "Gino Bartali. Święty na rowerze".

Czytaj także: W czasach PRL-u, podczas telewizyjnej relacji na żywo, oskarżył radzieckiego rywala o bandytyzm. Wywołał skandal >>

Czytaj także: Czarnobyl: tej historii nie znaliście. Polscy sportowcy pojechali w "wyścigu śmierci" >>

Komentarze (1)
avatar
heniek12
9.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ale daj spokoj jie kazdy kto pojdzoe do kosviola sie pomoflic po wyscigu jest swiety ...ze przeżyl,o święty rowerze