W poniedziałkowe (30.09.) przedpołudnie w siedzibie PZKol pojawili się policjanci. Poprosili o dostęp do konkretnych dokumentów, które zabezpieczyli na prośbę prokuratury. Ta od kilkunastu miesięcy prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości w kolarskim związku, w latach 2010-2017.
Śledztwo to jest niejako wątkiem pobocznym w innym śledztwie, dotyczącym byłego dyrektora sportowego związku oraz selekcjonera żeńskiej kadry kolarstwa górskiego (MTB), Andrzeja P. Przypomnijmy, że to sprawa, o której po raz pierwszy publicznie opowiedział były członek zarządu PZKol, Piotr Kosmala. Opowiedział na łamach WP SportoweFakty (TUTAJ link do wywiadu >>). W tej sprawie - w czerwcu 2019 - akt oskarżenia przekazano do sądu.
Byłemu trenerowi grozi od dwóch do dwunastu lat więzienia. - Oskarżenie dotyczy przestępstw zgwałcenia poprzez doprowadzenie pokrzywdzonych przemocą oraz podstępem polegającym na podaniu środka usypiającego do obcowania płciowego, a także doprowadzenia przemocą jednej z pokrzywdzonych do wykonania innej czynności seksualnej oraz przestępstwa usiłowania zgwałcenia - można przeczytać we wniosku Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Wracając do śledztwa dotyczącego nieprawidłowości finansowych w PZKol. Trzech niezależnych informatorów potwierdziło nam, że w ostatnich tygodniach prokuratura ruszyła mocno z kopyta. Przesłuchano świadków, teraz zabezpieczono dokumentację w związku. Sprawa jest bardzo skomplikowana (dotyczy aż siedmiu lat), ale i mocno rozwojowa.
Możemy się spodziewać w kolejnych tygodniach czy miesiącach kolejnych działań śledczych.
Czytaj także: Lord Voldermort polskiego kolarstwa, czyli "ten, którego imienia nie można wymawiać" >>
ZOBACZ WIDEO MŚ Doha 2019: Adam Kszczot mówił a dziennikarze słuchali. Niezwykłe oświadczenie polskiego mistrza. Pojawiły się łzy