10 czerwca 2018 roku Ryszard Szurkowski wystartował w wyścigu w Koeln. Miał do przejechania 126 kilometrów, jak wielu amatorów, którzy jak on stanęli na starcie "Rund um Koeln", aby przeżyć fajną przygodę. Towarzyszyli mu koledzy-kolarze, z "Szurkowski Team". Spotykali się właśnie podczas takich imprez. Z jednej strony, aby wsiąść na rower i udowodnić sobie, że jeszcze nie zardzewieli, z drugiej, aby porozmawiać, powspominać...
- To było kilka kilometrów przed metą. Szeroka ulica i niesamowite tempo. Około 40 km/h. Zbliżaliśmy się do wysepki. Większość kolarzy jechała prawą stroną, ale dwóch przede mną chciało prawdopodobnie ominąć wysepkę z lewej. Szczepili się kierownicami i w ułamku sekundy leżeli obydwaj. Kraksa. Niby nic specjalnego, ale nie miałem szans. Fiknąłem nad kierownicą uderzając twarzą w asfalt. Najpierw wpadło na mnie dwóch kolarzy, a potem kilkunastu, a może i kilkudziesięciu. Słyszałem szczęk rowerów, krzyk i sygnał karetki - opowiedział Szurkowski Kamilowi Wolnickiemu z "Przeglądu Sportowego" oraz Krzysztofowi Wyrzykowskiemu z "Rzeczpospolitej".
Wypadek okazał się bardzo poważny. W ciągu tygodnia były mistrz świata w kolarstwie oraz medalista olimpijski przeszedł aż trzy operacje. W Niemczech. Dwie kręgosłupa i jedną twarzy. Ta dotycząca twarzy trwała aż siedem godzin i była bardzo skomplikowana. Szurkowski opowiada, że po wypadku jego "oczy jakby wisiały na sznurkach". Lekarze włożyli w twarz tytanowe płytki. Były prezes PZKol do teraz - a minęło już przecież pięć miesięcy - odczuwa skutki wypadku.
O wiele gorzej wygląda sytuacja z kręgosłupem. Szurkowski ma czterokończynowe porażenie. Co to znaczy? Przez wiele tygodni nie ruszał kończynami ("przez dwa miesiące niczym nie ruszałem" - mówi). Teraz - jak sam opowiada - trochę już rusza rękoma. Nogi? Na razie zaczęły reagować palce u stóp. Nic więcej. Siedzi na wózku.
Szurkowski nie chciał nagłośniać sprawy, bo to był wyjazd prywatny i stwierdził, że sam musi ponieść konsekwencje. Kiedy jednak się okazało, że rehabilitacja będzie trwała miesiącami, a jej koszt przekracza możliwości finansowe naszego byłego mistrza, dał się namówić na nagłośnienie sprawy.
Każdy z nas może pomóc temu wybitnemu kolarzowi. Zbiórką pieniędzy potrzebnych na rehabilitację (lekarze mówią o powrocie do zdrowia) zajmuje się "Stowarzyszenie Lions Club Poznań 1990". Wpłat można dokonywać na konto:
09 1240 1747 1111 0000 1845 5759
W dane przelewu należy wpisać dane odbiorcy:
ul. Jana Henryka Dąbrowskiego 189,
60-594 Poznań,
a w tytule: "Ryszard Szurkowski - rehabilitacja".
ZOBACZ WIDEO: Fajdek o mały włos nie zabił trenera. "Gdyby nie wstał, skończyłoby się zgonem"
Dobry portal wypadek w czerwcu, wiadomość w listopadzie, nie ma co zapłon dobry.