27-letni Polak był już zawodnikiem mocnej francuskiej grupy Cofidis, która dwa lata po jego odejściu w 2003 otrzymała licencję ProTour, najwyższą w profesjonalnym kolarstwie. Po występach w polskiej drużynie Action szukał większych wyzwań. - Doszedłem do wniosku, że jeśli mam podnosić swój poziom sportowy to muszę uciekać z Polski. Myślę, aby wrócić do najwyższego poziomu, chcę ścigać się z "protourami" - mówił w zeszłym roku w wywiadzie dla "Magazynu Rowerowego". Zdradził wtedy, że jest w trakcie rozmów ze sponsorowanym za ukraińskie pieniądze włoskim zespołem ISD.
Pod koniec roku podpisał i wysłał w tej sprawie do managera odpowiednie dokumenty, ale wtedy srogo się zawiódł. - Dziesięć dni przed Nowym Rokiem dostałem informację, że jednak mnie nie chcą. Ktoś nagadał, że mam zakaz wstępu do Francji, że jestem zamieszany w afery dopingowe. Chcieli zaświadczenia, więc zdobyłem dokumenty z UCI i PZKol, które mówią, że nigdy nie byłem karany za doping i jestem czysty - mówi dla "Przeglądu Sportowego".
Chodzi o podejrzenia o doping, które dotyczyły wielu zawodników Cofidisu.
- Zacząłem rok bez zespołu. UCI chce od ISD wyjaśnień. Ja też! Przez nich przespałem okres transferowy. A miałem inne możliwości. Tyle, że skoro podpisałem już dokumenty, to nie podejmowałem rozmów. Mogę się teraz od nich domagać odszkodowania - mówi z żalem.
- Do 15 stycznia będę wiedział, czy powstanie nowy polsko-belgijski team i czy będę w nim jeździł. Jestem po wstępnych rozmowach. To ma być ekipa drugiej dywizji. Oprócz mnie ma tam jeździć jeszcze kilku Polaków. Ma być też Danilo Hondo, więc moglibyśmy trochę namieszać w peletonie - ujawnił.
Niemiec Hondo miał już występować we współtworzonej przez Zbigniewa Sprucha ekipe Corratec Team. Czekamy na pomyślny rozwój wypadków w przypadku Rutkiewicza.