"Huzar" odniósł się do tematu słabych występów w tegorocznych jazdach indywidualnych na czas.
- Nie wiem, co jest tego powodem i poważnie mnie to martwi. Można powiedzieć "coś za coś", bo z pewnością jestem znacznie szybszy niż w zeszłym roku i lepiej wjeżdżam pod górki. W sumie trenowałem podobnie jak rok wcześniej, a więc powinienem jeździć czasówki na podobnym poziomie. Niestety jest inaczej. Na szczęście nie pozostało już dużo wyścigów jazdy indywidualnej na czas, dlatego nie ma zbytnio nad czym ubolewać.
Huzarski opowiedział również o wyścigach, które zastąpią jego udział w Tour de Pologne.
- Są to bardzo ważne i niezwykle ciężkie jednodniowe wyścigi we Włoszech. Oczywiście bardzo chciałem pojechać w TdP i rozmawiałem nawet w tej sprawie z Piotrem Wadeckim, który wyraził chęć powołania mnie do narodowej reprezentacji. Niestety z przyczyn personalnych nie mogłem wziąć udziału w polskim tourze, bo w jednym czasie jedziemy trzy wyścigi, a mianowicie w Portugalii, Danii i we Włoszech. Z drugiej strony startowałem w TdP wiele razy, w tym dwukrotnie wygrałem klasyfikację górską. Poza tym byłem również najlepszym Polakiem, jechałem w jednej drużynie z Cezarym Zamaną, gdy wygrywał, oraz pomagałem Markowi Rutkiewiczowi założyć żółtą koszulkę lidera. Mój wkład w TdP jest spory i choć przykro to mówić, wyścig ten kompletnie nic nie zmienił w moim kolarskim życiu. Pewnie to moja wina, ponieważ nie wykorzystałem tego odpowiednio, a może po prostu na kolarzy z Polski podczas ich narodowego Touru patrzy się troszkę przez palce.
- Dlatego też chciałem pojechać wyścigi w Italii, a w samym tylko sierpniu mam w planie aż osiem startów we włoskich klasykach. I są to wyścigi kategorii pierwszej oraz HC, a zatem bardzo ważne przed mistrzostwami świata. Wystarczy, że gdzieś przy odrobinie szczęścia zakręci się noga i można podpisać naprawdę dobry kontrakt, albo od razu starać się o wysoką premię u szefostwa ekipy, które naprawdę potrafi docenić wkład kolarza w sukces - wytłumaczył cyklista ze Świdnicy.
Uczestnik Giro d'Italia 2009 pokusił się też o ocenę zespołu, w barwach którego ściga się obecnie na najróżniejszych trasach.
- W tym sezonie grupa jest ustawiona głównie pod Giovanniego Viscontiego, Jose Rujano i Oscara Gatto. Patrząc na wyniki naszych liderów, widać, że wywiązują się ze swoich zadań - oczywiście przy wsparciu reszty drużyny. Kierownictwo ekipy zawsze wymaga od nas dużo pracy podczas wyścigu i często bierzemy na siebie ciężar etapów, choć wielokrotnie kończymy gdzieś na w tyłach. Ale właśnie tak działa profesjonalny peleton, gdzie wielu pracuje dla jednego. Na szczęście jest to doceniane przez szefostwo teamu i zauważane także przez dyrektorów innych ekip.
- W każdym zespole potrzebni są liderzy, sprinterzy, ale również kolarze, którzy pomagają. Ogólnie drużyna pracuje bardzo dobrze - wszyscy są zgrani. Ja, choć głównie jestem tu pomocnikiem, to jestem zadowolony z mojej pozycji w grupie, bo gdy tylko nadarzy się ku temu okazja, dostaję wsparcie innych kolarzy i mogę pojechać coś na swój rachunek. To mnie bardzo cieszy, gdyż dla lepszej psychiki i nastawienia na następne wyścigi dobrze jest od czasu do czasu gdzieś się pokazać i udowodnić, że też jestem w stanie pojechać dobry tour - zakończył Bartosz Huzarski.