W ostatnią sobotę (12.10.) w Pruszkowie doszło do zjazdu delegatów Polskiego Związku Kolarskiego. Zadaniem 70 przedstawicieli środowiska jednej z najpopularniejszych dyscyplin sportowych w Polsce był m.in. wybór prezesa (o trzech kandydatach pisaliśmy TUTAJ >>).
Prawie 9-godzinne spotkanie zakończyło się potężnym skandalem. Dwie osoby (z czterech) z komisji skrutacyjnej odmówiły podpisania protokołu, który stwierdzał wybór Marka Leśniewskiego na stanowisko prezesa. Powód? Zdaniem Bogdana Banaszka oraz Karola Adamczyka były poważne wątpliwości co do jednej z kart do głosowania.
Oto ta karta.
W związku z tym, że Leśniewski wygrał z obecnym prezesem Rafałem Makowskim jednym głosem (35 do 34), to "protest" dwóch członków komisji spowodował totalny chaos. W pewnym momencie ogłoszono, że nowym prezesem jest właśnie Leśniewski, na co Makowski (upierający się, że po anulowaniu kontrowersyjnego głosu wynik głosowania to 34-34) wyszedł z sali ze swoimi zwolennikami. Zebranie zostało zerwane i nie wybrano członków zarządu PZKol. Co dalej? Nie wiadomo.
Ani urzędujący do 31.10.2024 Makowski, ani jego następca (?) Leśniewski nie zabrali od soboty głosu.
Zabrał natomiast minister sportu - Sławomir Nitras. Polityk Koalicji Obywatelskiej postanowił przeanalizować sytuację. - Minister poprosił Departament Prawny naszego resortu o przygotowanie pisma do PZKol-u wzywające do przekazania dokumentacji ze zjazdu delegatów - poinformowała nas rzecznika ministerstwa, Aleksandra Chalimoniuk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szokujące sceny! Młodzi piłkarze skoczyli sobie do gardeł
Dokument w najbliższych dniach zostanie przekazany do kolarskiej centrali. Jaka będzie odpowiedź? Nie wiadomo. Wiadomo, że jeżeli zjazd nie zostanie dokończony, to od 1.11. PZKol pozostanie bez prezesa i zarządu. A to może być powód do ostrzejszej interwencji ministra: złożenia wniosku do sądu o wprowadzenie kuratora lub nawet o rozwiązanie związku.
Marek Bobakowski
dziennikarz WP SportoweFakty