Mateusz Rudyk zajął 11. miejsce w eliminacjach sprintu mężczyzn i w 1/32 finału mierzył się z Australijczykiem Samem Dakinem o awans do kolejnej rundy. W kwalifikacjach Polak uzyskał całkiem dobry czas 9,416 sekundy, będący zarazem nowym rekordem Polski, ale najgroźniejsi rywale pojechali znacznie szybciej.
Welodrom w Paryżu sprzyja osiąganiu rekordów życiowych, a nawet rekordów świata, dlatego jeśli nasz wicemistrz Europy chce zdobyć medal w sprincie, to musi spisywać się jeszcze lepiej.
W pojedynku z Australijczykiem Polak wydawał się faworytem, ale niczego nie można było przesądzać. Trzeba bowiem pamiętać, że Mateusz Rudyk dopiero w ubiegłym tygodniu otrzymał zgodę na start w igrzyskach. Zawirowania związane z chwilowym zawieszeniem w związku z przyjmowaniem przez naszego kolarza insuliny mogły przeszkodzić mu w przygotowaniach (więcej).
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Stanęła w obronie polskich siatkarek. "Trudno było oczekiwać"
Na szczęście Polak poradził sobie z reprezentantem Australii Samem Dakinem, choć jego przewaga na mecie była minimalna - 0,020 sekundy. W 1/16 finału Mateusz Rudyk będzie miał jednak trudniejsze zadanie.
Początek zmagań w 1/16 finału o godzinie 17:30. Wcześniej rozegrane zostaną repasaże, które wyłonią 4 najlepszych przegranych z przepustką do kolejnego etapu
Zobacz też:
Paryż 2024: Polki powalczą o awans w repasażach w keirinie
Przyzwoity występ Rudyka w eliminacjach. Nowy rekord Polski