Podczas unijnej narady w Luksemburgu polski minister sportu Kamil Bortniczuk zaapelował, by w odpowiedzi na wywołanie wojny w Ukrainie (działania zbrojne trwają od 24 lutego) dążyć do wykluczenia Rosji ze wszystkich struktur sportowych, w tym Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl).
- Żeby dopiero po tym, jak zadośćuczynią Ukrainie, mogli się ponownie ubiegać o współuczestnictwo w światowym w sporcie. Dla zbrodniarzy w światowym sporcie miejsca nie ma - podkreślił Bortniczuk (więcej TUTAJ).
- Nie chcę tracić energii i czasu na słowa kolegi z Polski. Nie znam go osobiście. To było nieprofesjonalne i niestosowne wystąpienie tego człowieka - skrytykował Bortniczuka Oleg Matycin, minister sportu Federacji Rosyjskiej.
Skandaliczną wypowiedź polityka cytują dziś rosyjskie media. - Z mojego punktu widzenia, on (Bortniczuk - przyp. red.) nie ocenia właściwie tego, co dzieje się na świecie. Polska ma bogatą tradycję w sporcie i ruchu olimpijskim. My jednak musimy pozycjonować się jako gwarant stabilności, pomimo złożoności sytuacji politycznej - dodał Matycin (źródło: sport24.ru).
Rosyjski minister sportu od początku wojny próbuje wmówić światu, że sportowcy z jego kraju, na których nałożone są sankcje, padli... ofiarą dyskryminacji na tle narodowościowym. Tak oderwane od rzeczywistości stanowisko tylko bulwersuje wobec dramatycznych scen, które rozgrywają się na ukraińskich ulicach.
Zobacz:
Przerażający widok. Rosjanie zniszczyli kolejny obiekt sportowy w Ukrainie