Tragiczna w skutkach decyzja Władimira Putina o rozpoczęciu wojny w Ukrainie spowodowała, że rosyjscy sportowcy są wykluczani z rozgrywek międzynarodowych. Podobnie zresztą jak część białoruskich. Sankcje odczuli m.in. tamtejsi paraolimpijczycy, którzy nie wystąpili w igrzyskach w Pekinie.
Taki obrót spraw spowodował, że oba kraje chcą zawiązać współpracę. Poinformował o tym Siergiej Kowalczuk, cytowany przez portal sports.ru. Co więcej nie chodzi tylko o organizowanie turniejów, ale także m.in. szkolenie młodzieży.
Wygląda na to, że białoruskiemu ministrowi sportu nie przeszkadza rosyjska agresja i fakt, że większość Europy nie chce rywalizować z tamtejszymi sportowcami. - Dzisiaj rozmawialiśmy o wspólnym szkoleniu trenerów, przeróżnych programach edukacyjnych, rozwoju sportu młodzieżowego i masowego. Rozważamy także zadania związane z substytucją importu oraz produkcją sprzętu sportowego - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: "Szalona". Wideo z trenerką mistrza olimpijskiego robi furorę w sieci
- Jestem pewien, że w wielu dyscyplinach nasze wspólne rozgrywki będą na wyższym poziomie niż turnieje międzynarodowe, które odbędą się bez Białorusinów i Rosjan. Już dziś sportowcy z niektórych krajów chcą brać udział w naszych zawodach - dodał.
Co więcej Siergiej Kowalczuk przekazał także, że oba kraje chcą organizować imprezy z państwami grupy BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, Republika Południowej Afryki). Jego zdaniem rozgrywki stałyby na wysokim poziomie.
- Tutaj widzimy doskonałą podstawę dla naszych sportowców do rywalizacji z najlepszymi sportowcami z Chin, Indii. A przecież są to profesjonaliści na naprawdę przyzwoitym poziomie - podsumował.
Zobacz też:
Minister sportu zwrócił się do polskich klubów. Chodzi o pomoc Ukraińcom
Wicepremier Rosji rzucił kwotą. Tyle pieniędzy zaoszczędzono