"Rosjanie są podejrzani o zmanipulowanie moskiewskich danych laboratoryjnych (dostarczonych do WADA na początku 2019 r.)" - napisał na Twitterze dziennikarz ARD, Hajo Seppelt.
Na początku roku WADA i RUSADA (Rosyjska Agencja Antydopingowa) osiągnęły porozumienie. W jego wyniku Rosjanie przekazali światowej agencji wszystkie dane na temat sportowców, którzy zażywali środki dopingujące w latach 2011-2015. Dostęp do moskiewskiego laboratorium był jednym z warunków przywrócenia Rosjanom praw członkowskich.
Początkowo Rosjanie stwarzali pewne problemy i nie przekazali pełnego dostępu do wszystkich próbek. Dopiero w kwietniu ekspertom WADA przekazano 2262 próbki z laboratorium RUSADY. Łącznie zebrano 4524 fiolki próbek A i B, które zostały przebadane w laboratorium akredytowanym przez WADA poza granicami Rosji.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa" sezon 2, odcinek 4: na to czekała Europa! Wielki powrót Ligi Mistrzów! [cały odcinek]
Dane miały mieć kluczowe znaczenie dla walki z dopingiem w sporcie, a także pomocy sportowcom, którzy zostali niesłusznie oskarżeni o doping.
Niemieckie media informują jednak, że zostały one zmanipulowane. Seppelt dodał, że WADA zainicjowała już procedurę "braku zgodności", co oznacza, że Rosja może zostać ponownie ukarana sankcjami. Decyzja ma zostać podjęta w przyszłym tygodniu podczas spotkania w Tokio.
Skandal w rosyjskim sporcie wybuchł w 2014 roku. Wtedy do telewizji trafił film dokumentalny, z którego wynikało, że sportowcy z tego kraju od dawna stosują doping za sprawą systemu sterowanego przez władze państwowe. Głównym celem było zdobycie jak najwięcej medali podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi. Rosjanie zostali zawieszeni przez WADA, a MKOl zawodnikom zabronił startu pod rosyjską flagą w IO 2016.
Czytaj też: Trudne wyzwanie Witolda Bańki. Są tacy, co żałują, że został szefem WADA
Czytaj też: Mamadou Sakho pozwał agencję antydopingową WADA. Oskarża ją o zmarnowanie kariery